Jagged Alliance Center - Forum

Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 66 ]  Przejdź na stronę   Poprzednia   1, 2, 3, 4, 5  Następna
Autor Wiadomość
Jaahquubel
Post : 08 cze 2009 09:55
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1154
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Stridingshadow pisze:
To że zabierzemy ludziom broń nie zmieni faktu że będą oni mieć problemy które wymagają leczenia i poradnictwa, ograniczanie dostępu do broni jest w tym wypadku ładnym uśmiechaniem się do zdjęcia pseudo-utopijnej rzeczywistości i zamiataniem problemu pod dywan.

Zgadzam się, tyle, że ja nie chcę niczego nikomu zabierać. W Polsce jednak mało kto ma broń. I gdyby nagle większość ludzi by ją miała, to mogłoby nie być za ciekawie. Nie za ciekawie pewnie byłoby w USA, gdyby masowo ludzi rozbroić.

Stridingshadow pisze:
Tyle na razie z mojej strony jeśli chodzi o kwestie dostępu cywili do broni palnej. Jeżeli ktoś chce nadal rozwijać ten wątek to możemy go wydzielić jako osobny (także w dziale zbrojownia).

Ja nie mam potrzeby rozwijać tego wątku, ale chyba wypadałoby go wydzielić.


*
  WWW
Hanti
Post : 15 cze 2009 21:12
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 95
  • Dołączył: 28.01.2007


A to trochę inny punkt widzenia niż mój, ale artykuł wart poczytania:

O armii zawodowej – inny punkt widzenia

Armia zawodowa w Polsce prawdopodobnie już wkrótce stanie się faktem. Popiera ten pomysł młodzież, czatujący na wyniki badań opinii społecznej politycy, a także wysokiej rangi oficerowie, którym – zdaje się – nie w smak ganiać po poligonach masy szwejów z poboru. Chyba czas pójść jeszcze dalej: zlikwidujmy armię w ogóle!

OBOP opublikował dane dotyczące oceny zawodowego wojska wśród młodych Polaków. Wynika z nich, że aż dwie trzecie uważa, że profesjonalne wojsko jest szansą na zawodową karierę. Co piąty rozważa możliwość założenia munduru, a 5% deklaruje, że wstąpi do WP zaraz po zakończeniu nauki. Oznacza to, że zainteresowanie wojskiem wyrażać może aż 250 tys. osób(!), czyli o wiele więcej, niż potrzeba w najbliższym czasie dla 120-tysięcznej armii. Ten sam OBOP od lat publikuje badania dotyczące odbioru służby zasadniczej, która niezmiennie ma złą opinię.

Z badań OBOP (to jeden z tych ośrodków, które od lat nie potrafią przewidzieć wyników wyborów – a tylko te badania są jednoznacznie weryfikowane) wynika, że nie ma powodu utrzymywać komunistycznego trupa – armii z poboru, mięsa armatniego w nowoczesnej wojnie, wylęgarni fali, używek, a czasem i zboczeń, kilkumiesięcznej przerwy w życiorysie, itd. Zamiast tego już wkrótce będziemy mieli całą falangę zawodowców, uśmiechniętych i zadowolonych ze swojego fachu, a o każde wolne miejsce będzie się bić wielu chętnych.

A może tak pójść jeszcze dalej? Skoro żyjemy w czasach – a mówiło to już paru ministrów obrony narodowej – kiedy nie zagraża nam żadna poważna wojna, to po co nam armia w ogóle? Skoro mamy wyprawiać się co pewien czas, by czyścić świat z szaleńców z turbanami na głowach i pasami z materiałem wybuchowym wokół bioder, to czy nie lepiej zafundować sobie legię cudzoziemską (ten pomysł jest również rodem z MON) albo raczej wypożyczać od synów Albionu na czas misji batalion Ghurków? Będzie taniej i bezpieczniej.

A nasza wraża młodzież będzie wtedy miała czas podbijać, zamiast Iraku czy Afganistanu, rynki pracy w Europie zachodniej. A by i administracji żyło się dobrze, pozostawmy budynek MON na Klonowej – razem z jego gospodarzem – i kompanię reprezentacyjną. Samoloty i czołgi wypożyczymy na defilady 11 listopada z Bundeswehry. Mają tego dużo, to i można liczyć na zniżki.

A już bardziej serio. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że badania OBOP to czysta, prozawodowa propaganda. Po pierwsze, prawie połowa osób, które wyraziły zainteresowanie armią, to młode kobiety, do noszenia skrzynek z amunicją, czy 40 kg oporządzenia na mrozie lub w deszczu, niezbyt przydatne. Po drugie, już teraz w wielu rejonach kraju brakuje – paradoksalnie – rąk do pracy. Wojsko ma więc problem z werbunkiem stosunkowo słabo opłacanych kandydatów na zawodowych szeregowych i podoficerów. Odchodzą również, na bardziej intratne, cywilne posady, doskonali profesjonaliści, wykształceni wcześniej za grube pieniądze. Po trzecie, statystycznie rzecz biorąc, połowa chętnych, z różnych przyczyn, głównie zdrowotnych, i tak nie trafi do armii. Słowem, zamiast masy kandydatów, istnieją poważne przesłanki do wystąpienia kryzysu, który już zaistniał na Zachodzie – braku nadwyżki chętnych do służby. By mu sprostać, trzeba stale – jak w USA – podnosić pensje lub korzystać z usług obcokrajowców, łasych na nowe obywatelstwo.

Jest jednak i inny, głębszy, wręcz fundamentalny problem. Siły zbrojne, w myśl zdrowego rozsądku i zasad zapisanych w Konstytucji RP, służą do zapewnienia niepodległości, suwerenności i nienaruszalności terytorialnej granic. Nie czekają bezczynnie na jakąś wojnę, mają produkować bezpieczeństwo. Mają być gwarantem, że nasze zabieganie o majątek, troska o dzieci i plany na przyszłość, nie legną w gruzach, bo jakiś sąsiad – dalszy lub bliższy – wpadnie w końcu na pomysł załatwienia swoich spraw naszym kosztem przy pomocy oręża.

Czy armia zawodowa może być takim gwarantem? Czy może odstraszyć ewentualnego agresora? Niestety, nie. Z prostej przyczyny. Armia tego typu w niezbyt zasobnym kraju, o średniej wielkości, będzie zbyt mała, by przeciwstawić się atakowi na dużą skalę, a nawet szantażowi zbrojnemu.

MON mówi bowiem o 120 tys. zawodowców i 30-tysięcznym korpusie rezerwistów (choć liczby te wydają się zbyt optymistyczne, dziś armia nie liczy więcej niż 140 tysięcy żołnierzy). Daje to łącznie na czas wojny 150 tys. żołnierzy, czyli siłę, która będzie w stanie obsadzić front o szerokości do 200 km, pozostawiając flanki, nie mówiąc już o tyłach, całkowicie bezbronne. Owszem, można liczyć na sojuszników z NATO, ale opieranie własnej suwerenności tylko na gwarancjach zewnętrznych – jak pisał prawie dwa wieki temu Helmuth von Moltke w swoim szkicu O Polsce – to szczyt głupoty.

Armia zawodowa nie jest złym pomysłem, ale nie można go traktować jako fetysza, zapewniającego nam bezboleśnie szczęśliwość i powodzenie. Może to być jeden z elementów systemu obronnego Polski, ale nie element jedyny. Zawodowiec jest niezastąpiony, gdy trzeba wyjechać na misje zagraniczne, gdy trzeba obsługiwać drogi, skomplikowany sprzęt.

Jednak w sytuacji, gdy mamy problem z zakupem i eksploatacją kilkudziesięciu samolotów bojowych, trzeba zdać sobie sprawę, że w dającej się przewidzieć przyszłości, nie będziemy na tyle zasobni, by stworzyć potencjał odstraszania przy pomocy pieniędzy i broni – jak w USA – że będzie go trzeba zbudować, rzucając na szalę męstwo i poświęcenie ludzi. A że można ich solidnie szkolić i wyekwipować (przy stosunkowo niewielkich kosztach), świadczą przykłady chociażby Finlandii czy Szwajcarii.

Przyjrzyjmy się także – bardzo ostatnio popularnemu – Iranowi. Biorąc pod uwagę wysokość wydatków obronnych tego państwa, można przyjąć, że stać byłoby Teheran na 200-300 tys. zawodowców. Tymczasem możliwości mobilizacyjne Iranu to o wiele więcej niż milion żołnierzy (nie licząc kilku milionów członków częściowo uzbrojonej milicji terytorialnej). I głownie te liczby powodują, że ewentualny atak lądowy USA na to państwo jest niemożliwy...

Krótko mówiąc, nasz kraj musi mieć przeszkoloną wojskowo przynajmniej część młodzieży męskiej. To, czy będzie to realizowane przez tradycyjne skoszarowanie, czy w systemie weekendowym, czy będzie dotyczyło tylko ochotników, czy winno trwać trzy miesiące, pół roku, czy rok, jest sprawą drugorzędną. Pewne jest jedno. Polski nie stać wyłącznie na armię zawodową. Musi być ona wspierana przez – nazwijmy to – komponent rezerwowy. Tani, ale stosunkowo liczny. Bez niego możemy powtórzyć w nieco inny sposób historię przedrozbiorową, kiedy 10-milionowe państwo zafundowało sobie ledwo 18 tys. zawodowców, stając się karczmą zajezdną dla obcych armii. Albo – biorąc pod uwagę teraźniejszość – stoczymy się do poziomu Czech czy Bułgarii, które przy Niemczech i Turcji, stają się z wolna wojskową białą plamą.

To, że inni wybierają armię zawodową, nie znaczy, że musimy ich ślepo naśladować. Francja, Holandia czy Belgia mają tyle ludności kolorowej, że utrzymanie armii z poboru grozi utratą kontroli przez białą elitę nad siłami zbrojnymi. Z kolei USA stać na takie rozwiązanie, opłacając 2,2 mln żołnierzy i pracowników cywilnych wojska oraz prawie 3 mln robotników i inżynierów z zakładów zbrojeniowych. Tyle, że nas obie te sytuacje nie dotyczą.

Prawda jest bolesna: bezpieczeństwo wymaga wyrzeczeń, a za bezbronność płaci się największą cenę. I jeżeli nawet czeka nas kolejne pół wieku pokoju (w co trudno uwierzyć), to i tak należy pamiętać, jak powiedział sir John Slessor, że polityka bez siły jest bezsilna. A sama armia zawodowa takiej siły nam nie zapewni. Nawet w wyjątkowo sprzyjającym otoczeniu, jakie tworzy UE i NATO.


http://www.altair.com.pl/start-849

_________________
Obrazek
Piszę poprawnie po polsku.


*
 
Stridingshadow
Post : 16 cze 2009 08:36
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Amen!

_________________
Obrazek


*
 
Zhenia
Post : 17 cze 2009 19:31
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Plutonowy
Plutonowy
  • Posty: 175
  • Dołączył: 09.05.2009


Mądry i przemyślany artykuł. Brawo.


*
 
djt
Post : 17 cze 2009 23:01
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 132
  • Dołączył: 14.03.2007
  • Skąd: Północna DOKP :)


Dokładnie! :ok:
Naszemu obecnie ukochanemu zachodniemu sąsiadowi BARDZO na tej zawodowej armii należy :)

Pozdrowienia.

_________________
http://www.michalkiewicz.pl


*
 
Jaahquubel
Post : 23 cze 2009 08:44
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1154
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Dopiero teraz przeczytałem.
Zgadzam się.

Doajmy jeszcze aspekt społeczny: z jednej strony instytucja "kumpla z wojska". Z drugiej to, że rośnie nam "armia" nieodpowiedialnych, niezdecydowanych pełnoletnich chłopców. Nie każdego wojsko by zmieniło, ale jeden to zawsze więcej niż żaden.

Ja do wojska nie chciałem iść, nie podobała mi się forma, ale jak to stoi napisane w artykule, forma to rzecz do dyskusji.


*
  WWW
Stridingshadow
Post : 23 cze 2009 08:54
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Ludzie z USA, Izraela i np. Szwajcarii nie narzekają na to że muszą odrobić swoje w wojsku.
Myślę że jest tak dlatego że ten czas który spędzają w kamaszach coś im daje, jest odpowiednio zagospodarowany.
Ponadto mają niewielkim kosztem możliwość bronienia swojego państwa (nie wchodźmy tutaj w dyskusję o tym kto rzeczywiście państwa broni a kto jest imperialistą i agresorem, chodzi o to że mają ludzi zdolnych do skutecznej walki).
Gdybym miał iść po studiach na sensowny, choćby dwuletni obóz szkoleniowy dla takich świeżo upieczonych lekarzy wojskowych gdzie nie tylko przybliżyliby mi medycynę po wojskowemu ale także kazaliby mi się czołgać z karabinem to nie miałbym nic przeciwko, pod warunkiem że byłoby to przemyślane szkolenie a nie strata mojego czasu a podczas szkolenia ktoś utrzymałby moją rodzinę (jeżeli moja dupa należy do korpusu to nie mogę jednocześnie pracować na życie).
Trening wojskowy to nie tylko wyrobienie sobie kondycji i nauka strzelania.
To przybliżenie człowiekowi (nawet rezerwiście) teorii działań wojskowych, podstawowej taktyki, broni, obycia z tym całym 'rzemiosłem'.
Chodzi o to żeby w wypadku wojny nie tylko nasze ciała były w stanie pełnić służbę ale także o to żebyśmy potrafili podejmować odpowiednie decyzje.

Gdybym miał po studiach odbyć sensowny trening wojskowy z asekuracją w formie jakiejś pensji którą mógłbym wysłać do domu to nie wahałbym się ani chwili.

_________________
Obrazek


*
 
Jaahquubel
Post : 23 cze 2009 09:13
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1154
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Żydom tym łatwiej, że mają dookoła kupę Arabów, z których część nie pała do nich przesadną sympatią.


*
  WWW
Stridingshadow
Post : 23 cze 2009 09:33
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


A my mamy za płotem Rosjan, więcej niż byś kiedykolwiek pragnął, starczy?

_________________
Obrazek


*
 
Jaahquubel
Post : 23 cze 2009 11:27
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1154
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Ba! Tylko gmin nie świadom tego.

Kiedyś słyszałem, że jedynymi państwami na świecie, w których w szkole jest przysposobienie obronne, są Polska i Izrael.
Czy ten fajny przedmiot przetrwał reformy reform edukacji?


*
  WWW
Stridingshadow
Post : 23 cze 2009 11:39
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Myślę że po izraelskim PO absolwent szkoły średniej umie nie mniej niż polski rezerwista po 6mcach służby zasadniczej.
Nasze PO to śmiech na sali (sam nie chodziłem ale wnioskuję tak po opisach kolegów).
Co by się stało gdyby dzieciak po liceum umiał trafić w sylwetkę na 100 metrów oraz był zaznajomiony z podstawową bronią osobistą żołnierza piechoty (czyt automatem Kałasznikowa) oraz potrafił zareagować w podstawowych sytuacjach?
PO nie zrobi z nikogo żołnierza ale wypadałoby nauczyć dzieciaki minimum umiejętności kryzysowych.
Robienie opatrunków i zakładanie masek pegazek na czas nie starczy, każdego idiotę można nauczyć opatrywania ran, lepiej jest rany zadawać niż je opatrywać.
Powinno się wprowadzić taki WF, powiązany z PO który byłby obowiązkowy w szkole i uniemożliwiał osobom niesprawnym awans do następnej klasy (żeby się przyłożyli do kondycji). Nie chodzi bynajmniej o bicie rekordów w biegu na 10km z 20kg ładunkiem, chodzi o podstawową sprawność fizyczną.
Zwolnionych z WF'u można by szkolić w jakichś innych umiejętnościach.
To wszystko musi mieć rączki i nóżki, a nie wyglądać tak że na PO przychodzi dureń a panienki zaliczają za krótką spódniczkę.

_________________
Obrazek


*
 
Jaahquubel
Post : 23 cze 2009 12:08
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1154
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Albo koleś przez półtora miesiąca opowiada o tym co to jest pierwsza pomoc i że nie szkoły nie stać na jej nauczenie (początek mojej drugiej klasy LO), albo robi dodatkową godzinę fizyki (większość mojej pierwszej klasy LO).
Rączki i nóżki to zaczęło u mnie mieć, jak nas przejęli (najpierw jeden, potem drugi) czynni wojskowi z lotniska w Bielicach.
Co do robienia opatrunków, to ja bym tego nie lekceważył. Więcej, uważam, że nie powinien być dopuszczony do matury ktoś, kto nie jest porządnie nauczony udzielania pierwszej pomocy, nie tylko opatrywania. Bo jak jest ze stanem bieżącym w tej materii, to pewnie wiesz lepiej.


*
  WWW
Stridingshadow
Post : 23 cze 2009 12:37
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Okay, robienie opatrunków jest ważne ale nie powinno być to głównym tematem PO.
Opatrywania nauczyłem się sam przed 13 rokiem życia, podczas praktyk na chirurgii i dyżurowania na izbie przyjęć nauczyłem się jedynie kilku trików.
Wiadomo że każdy głupi powinien umieć udzielić pp, inna sprawa że PO to coś więcej, dlatego nazywa się Przysposobienie Obronne a nie Pierwsza Pomoc.
Więcej przydatnej teorii niż przyswoisz na PO znajdziesz w przyzwoitym podręczniku survivalu (jeżeli dobrze pamiętam Ty się 'bawisz' w survival, zatem zapewne przyznasz mi rację.).
Tymczasem młody człowiek powinien być przystosowany do ewentualnej potrzeby pełnienia służby wojskowej, w jednostkach frontowych.
Porządny program półbojowego treningu fizycznego pomógłby także wprowadzić zdrowy tryb życia.
IMHO jeżeli ktoś ma sprawne rączki i nóżki oraz serce, płuca i naczynia bez defektów to powinien zaliczać testy sprawnościowe na PO, jak ktoś jest rzeczywiście kaleki i nie ma możliwości walczyć (są tacy ludzie) to można ich podszkolić w innych aspektach działań bojowych (obsługa radiostacji itp...).
IMHO powinna być służba obowiązkowa, z możliwością ewentualnego jej odbycia w Pogotowiu Ratunkowym lub Straży Pożarnej (dla dzieci kwiatów) lub w jednostkach niebojowych (dla osób fizycznie niezdolnych do walki).
Military training can be fun.
Nie chodzi o to żeby uczyć dzieciaki jak walczyć na bagnety ale strzelanie i kondycja to coś co raczej nie szkodzi zdrowiu fizycznemu i psychicznemu.

_________________
Obrazek


*
 
Jaahquubel
Post : 23 cze 2009 12:46
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1154
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Chciałem zwrócić tylko uwagę na to, że pierwsza pomoc jest rzeczą, która najprędzej może zostać przez każdego wykorzystana i dlatego powinna zostać potraktowana jak tabliczka mnożenia i Inwokacja. No i do niej przyuczysz i dzieci kwiaty i wielu ludzi faktycznie niezdolnych do służby.
Co do survivalu, to ja się zaledwie interesuję. :) jeden z największych znawców tego tematu w Polsce, Krzysztof Kwiatkowski, prowadzi(ł?) lekcje z PO. Z nim to na pewno miało większy sens.
Co do reszty, zgadzam się w całej rozciągłości.


*
  WWW
Stridingshadow
Post : 23 cze 2009 12:57
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Ja tam inwokacji nie znam, proponuję jednak następujący tekst (zmodyfikowane przeze mnie na nieamerykańskie potrzeby Credo Strzelca) :

This is my rifle. There are many like it, but this one is mine. My rifle is my best friend. It is my life. I must master it as I master my life. My rifle, without me, is useless. Without my rifle, I am useless. I must fire my rifle true. I must shoot straighter than any enemy who is trying to kill me. I must shoot him before he shoots me. I will....

My rifle and myself know that what counts in this war is not the rounds we fire, the noise of our burst, nor the smoke we make. We know that it is the hits that count. We will hit...

My rifle is human, even as I, because it is my life. Thus, I will learn it as a brother. I will learn its weakness, its strength, its parts, its accessories, its sights and its barrel. I will keep my rifle clean and ready, even as I am clean and ready. We will become part of each other. We will...

Before God I swear this creed. My rifle and myself are the defenders of my country. We are the masters of our enemy. We are the saviors of my life. So be it, until victory is the Motherland's and there is no enemy, but Peace.

_________________
Obrazek


*
 
Nowy temat Odpowiedz w temacie Przejdź na stronę   Poprzednia   1, 2, 3, 4, 5  Następna