|
Pułkownik |
|
-
Posty:
2260
-
Dołączył:
07.03.2009
-
Skąd:
Bejrut
|
von_Zakapior pisze: 1. Co to jest "sił lądowych" ? Niech Ci będzie, 'wojsk lądowych'.
von_Zakapior pisze: 2. Co to jest specjalizacja z broni ręcznej? Niech Ci będzie, 'broni palnej'.
von_Zakapior pisze: 3. Kogo w dalszym ciągu nazywasz trepem?
Żołnierza. Oczywiście nie każdego, tylko tego którego nazwę trepem.
von_Zakapior pisze: Ustosunkuję się do Twoich wypowiedzi, trącącym lekceważąco-obraźliwym stosunkiem do dość licznej grupy zawodowej Moje prawo i będę go (nad)używał (sounds familiar?).
von_Zakapior pisze: Panie, hmmm, znawco... Nie uważam się za znawcę struktur jakiejkolwiek armii. Interesuję się bronią, maszynową i niemaszynową.
von_Zakapior pisze: Mianowicie: w kręgach zbliżonych do tzw. trepów taką wypowiedź kwituje się krótkimi, żołnierskimi słowami, których, ze względu na wymóg regulaminu niniejszego forum przytaczać nie będę Tzw. 'krótkie żołnierskie słowa' nie stanowią argumentu, tylko wyraz czyjejś bezsilności wobec zaistniałej sytuacji.
von_Zakapior pisze: choć powinienem - wzorem marsz. Piłsudskiego - nazwać po imieniu to przeinteletualizowane niedoinformowanie Proszę Cię bardzo, Marszałek Piłsudski i ja nie obrazimy się za jakąkolwiek wiadomość jaką otrzymam od Ciebie na priv'ie. Nie mówię Ci tego, żeby zakozaczyć, ani Ci się stawić, ani coś komukolwiek udowodnić. Po prostu nie myśl sobie, że tylko żołnierze potrafią wyrażać się dosadnie, i że wyrażanie się w sposób dosadny ma jakikolwiek wpływ na jakość przekazu. Jeżeli nie potrafisz się wyrazić inaczej, niż w sposób dosadny, to świadczy to jedynie o Twoich umiejętnościach w dziedzinie języka polskiego.
Powiem Ci jeszcze, że też znam oryginalną wersję słów Marszu Pierwszej Brygady, i stosunek legionów do braku uznania ze str. opinii publicznej. Ja też nie szukam Twojego uznania.
von_Zakapior pisze: Po pierwsze - w języku polskim słowem "trep" określa się oficera, który zamiast zwojów mózgowych posiada zwinięty w rulon regulamin ogólny Sił Zbrojnych i działa wyłącznie według niego. Źródło, li łaska. W moich kręgach mówi się 'trep' na każdego żołnierza.
von_Zakapior pisze: Nazywanie wszystkich żołnierzy w ten sposób jest obraźliwym nadużyciem Kiedy nie chcesz kogoś obrażać, to nie nazywasz go slangowo, tylko z wykorzystaniem prawidłowego terminu funkcjonującego w języku literackim. Tak, celowo obrażam. Nie od dziś wiadomo, że służbą w siłach zbrojnych nie zajmują się intelektualiści, ani kwiat młodzieży. Intelektualistów i kwiatu młodzieży nie da się łatwo zindoktrynować, i słać na śmierć w wojnach nie służących tzw. interesowi ojczyzny. Ale to temat na inną dyskusję, i trąca polityką, więc pozwolisz że się weń nie zagłębię.
von_Zakapior pisze: Po trzecie - każdy żołnierz Sił Zbrojnych RP przechodzi szkolenie podstawowe, w czasie którego zostaje przeszkolony z zakresu obsługi i użytkowania indywidualnej broni strzeleckiej. Bez kitu? No więc powiedz mi, że każdy żołnierz przeszkolony w zakresie obsługi i użytkowania indywidualnej broni strzeleckiej (czyli np. ASG ) potrafi rozpoznać egzemplarz dezaktywowany bez rozłożenia go do czyszczenia (i gwoli ścisłości: nie mówimy o broni zdezaktywowanej po barbarzyńsku na modłę niektórych eksponatów z muzeum WP w Warszawie).
von_Zakapior pisze: Co znaczy "broń ręczna" ? Po angielsku 'shoulder-fired weapon' ew. 'rifle weaponry', tudzież 'small arms' ('small arms' pasuje najbardziej, bo odnosi się także do broni niepalnej). Pokrótce broń, której gabaryty czynią ją odpowiednio mobilną, aby funkcje jej transportu i obsługi mogła spełniać jedna osoba (np. RPG-7 czy Carl Gustaf to broń ręczna, a B-10 już nie). Oczywiście wiem, że typowa obsługa jednego granatnika, to strzelec i amunicyjny, i widziałem ludzi, którzy strzelali z B-10 z ramienia (bez podstawy). Widziałem też żołnierzy strzelających z Utiosa z biodra, ale nie zmienia to faktu, że mówimy o jakimś wystandaryzowanym żołnierzu.
Wiem, że Cię obraziłem, ale czepiając się definicji oddalasz się tylko od tematu.
von_Zakapior pisze: Bo pod to można podciągnąć spory zakres uzbrojenia, od pały, po PPK Spike, mijając po drodze 20 tysięcy lat ludzkiej inwencji w zwalczaniu bliźniego swego.
I o to mi chodziło. Właściwie to chodziło mi konkretnie o ręczną broń palną, bo do takiej należy w.wym dezaktywowany PPS (przed dezaktywacją) .
von_Zakapior pisze: Nie dogadamy się. Wiem o tym, odkąd nazwałeś zabawkę bronią.
von_Zakapior pisze: Ponadto odpowiadanie pytaniem na pytanie trąci sofistyką talmudyczną... I co? Odpowiadanie pytaniem na pytanie ma za zadanie odwołać się do logiki interlokutora. Odpowiadając Ci pytaniem na pytanie, zdaję się na Twoją inteligencję (wiem, zaraz się obrazisz).
von_Zakapior pisze: Ja o Mauzerze 98K, Ty o kolesiu w strażackim mundurze z łomem. Bo widzisz. Ja próbowałem Cię skłonić do refleksji na temat tego, że jest broń 'z przeznaczenia', i broń 'z powołania'. Jak już sam mówiłeś, cokolwiek może być bronią z powołania. Oczywiście nie jest to powód, żeby mówić na cokolwiek per 'broń'. Na samym początku tej dyskusji staraliśmy się zdefiniować broń jako coś, co służy do celowego rażenia siły żywej bądź sprzętu. Tyle gwoli definicji.
von_Zakapior pisze: Zadałem pytanie nt. czy jeśli obitym kijem pianką jest możliwość w łatwy sposób zrobić komuś nieodwracalną krzywdę, to czy będę się z nim obchodził w sposób uniemożliwiający takie skutki użycia* No więc powiem Ci, że sporty walki mają to do siebie, co wszystkie sporty ekstremalne. Ich nieodłącznym elementem jest ryzyko trwałego urazu, i/lub śmierci, nawet pomimo spełnienia warunków BHP. Jeżeli uznamy szermierkę za sport, a rekwizyty za istotny element BHP, to stosowanie odpowiedniej broni treningowej będzie wymagane celem spełnienia warunków bezpiecznego treningu. Miecz bojowy (taki ze stali, z krawędzią tnącą) ma to do siebie, że tam gdzie uderzy, nastaje tzw. przekrój, co czyni go nieadekwatnym do treningu (przynajmniej w większości jego wariantów i stadiów zaawansowania). Miecz treningowy (bądź dowolny przyrząd mający go symulować, czyli miecz z drewna, aluminium, polimeru, odpowiednio obrobiony kij itd...) ma to do siebie, że tam gdzie uderzy, nie nastaje tzw. przekrój, co w odróżnieniu od tzw. miecza bojowego czyni go bardziej adekwatnym do większości form treningu.
BHP zakłada, że bronią się nie trenuje. Kiedy wojsko trenuje walkę wręcz, to zamiast AKMSa czy innego Beryla z bagnetem korzysta się z polimerowych makiet. Robi się tak m.in dlatego, że wymierzenie prawdziwej broni w kierunku czegoś, czego zniszczyć się nie chce jest sprzeczne z zachowaniem względem broni, jakiego wymaga się od żołnierza (przynajmniej w oparciu o to, czego mnie uczono).
Trenuje się zatem bronią treningową, która jedynie symuluje broń, i uniemożliwia bądź zmniejsza prawdopodobieństwo wypadku zw. z użyciem prawdziwej broni. Tutaj odniosę się do treningów z zastosowaniem broni ostrej z amunicją ślepą, oraz treningów force on force (m.in z zastosowaniem technologii takich jak simmunition). Ślepaki <--> odrzutnik. Odrzutnik + amunicja ostra = lufa w kawałkach. Ten, kto w wyniku takiego zachowania oberwie, to użytkownik. Można zatem uznać, że broń ostra z odrzutnikiem przynajmniej na czas treningu traci walory bojowe (chyba, że się uprzesz, żeby zatłuc kolegę z przeciwnej drużyny kolbą, ale w takiej sytuacji dowództwo liczy na Twój intelekt ).
Podobnie z simmunition itp. technologiami, w połączeniu z którymi stosowanie amunicji ostrej doprowadzi do zniszczenia broni ze szkodą dla strzelca.
von_Zakapior pisze: Ponadto nigdy nie twierdziłem, że moja replika to zabójcza broń, jedynie, że wyposażona w elementy prawdziwej broni może się stać zabójcza. Ale nie raczyłeś tego sprecyzować. Tymczasem ja Ci powiedziałem, że te tzw. elementy zabójczej broni działają zabójczo, niezależnie od tego, co się w nie wyposaży.
von_Zakapior pisze: Do pozostałych poglądów wyrażam stosunek, który najlepiej zobrazuje machnięcie ręki w Twoją stronę. Machać można różnie, i z różną motywacją. W związku z powyższym pozwolisz, że nie wezmę tego do siebie.
_________________
|
|