Piotr_1987 pisze:
Pamiętać musimy, że w założeniu najlepszą ochroną pojazdu jest jego mobilność a nie pancerz. Wystarczy trafić w gąsienice/koło i można tym sposobem unieruchomić pojazd przez co staję się wrażliwy na ciągły ostrzał co w końcu może zaowocować przebiciem pancerza i zniszczeniem pojazdu.
Hmm... to nie jest tak (przynajmniej niespecjalnie) że jak trafimy pojazd w pancerz to spada jakieś "hp" czy "wielkość pancerza", albo jest penetracja albo rykoszet i tyle.
Są też sytuacje z częściową penetracją i uszkodzeniem pancerza, który skutkuje obniżeniem wytrzymałości na większej powierzchni, ale "zwykły rykoszet" skutkuje tylko przypaleniem lub zdarciem farby, ew. obniżona wytrzymałością przy trafieniu dokładnie w to samo miejsce (ze względu na temperaturę i chwilowe warunki fizyczne itp.), co jednak w przypadku nawet RPG
Ale w czołgu który nawet miał kilka rykoszetów bez penetracji ze względu na obniżenie parametrów bynajmniej się płyt pancerza nie wymienia... (nowoczesne czołgi mają budowę modułową, która pozwala na wymianę uszkodzonych i zniszczonych cześci, co pozwala "odrestaurować" czołg nawet po pełnej penetracji i "zniszczeniu").
Poza tym granatem 25mm czy nawet 40mm szansa na zerwanie gąsienicy czy przebicie wzmocnionej opony pojazdu terenowego jest naprawdę minimalna - te elementy sa robione wg standardu wymuszającego wytrzymanie ostrzału z broni małokalibrowej, granatów (również większych - ręcznych) i mniejszych min.
Piotr_1987 pisze:
chodziło mi bardziej o sytuację jak w Iraku lub Afganie ... bojówki unieruchamiają pojazd a potem ostrzeliwują do skutku lub w miarę możliwości. A jak wspomniałeś czasem potrzeba nawet kilkunastu granatów (w to samo miejsce aby przebić pancerz nowoczesnego czołgu). Nie twierdzę, że to niezawodny sposób. Wskazuje jedynie, że pojazd traci mobilność przez co nie ma możliwość chociażby obrócić się najlepiej opancerzoną stroną do przeciwnika i jest bardziej wrażliwy na ciągły ostrzał, co nie znaczy, że zostanie zniszczony.[...]
W przypadku unieruchomienia czołgu czy pojazdu opancerzonego (czołgów w sumie sie prawie nie używa w Afganistanie ) - co tak na marginesie ma miejsce zazwyczaj po wjechaniu na minę lub jakiś prowizoryczny ale DUŻY ładunek - najwazniejszym problemem jest opanowanie zaskoczenia i potencjalnej paniki załogi. Ładunki które służą do zatrzymywania patroli (samochody opancerzone - nie czołgi) to zwykle kilka(naście?) połączonych pocisków dużego kalibru (do dział) zakopanych w piachu, których ładunek wybuchowy jest porównywalny z kilkoma skrzynkami granatów - taka "cytrynka" samotnie nie ma właściwie żadnych szans zatrzymać samochodu patrolowego. Nawet w 2 wojnie światowej do niszczenia czołgów używano "wiązek granatów" (a i tak nie dotyczyło to czołgów większych typu Tygrys/Pantera/IS), gdy pancerze czołgów były słabsze od obecnych wozów opancerzonych.
Trzeba sobie też zdawać sprawę że ciągły ostrzał z czegoś co nie ma wiekszych szans przebić pancerza unieruchomionego pojazdu opancerzonego i tak go nie ruszy (odrapie farbę), ale mocno sie odbije się na morale. Pierwszą rzeczą po wielkim "bum" (mina/zerwanie gąsienicy), obiciu sobie wszystkiego co możliwe o dach pojazdu jest: "spier...ać zanim nas okrążą". Po czym okazuje sie że jesteśmy unieruchomieni, a do tego już okrążeni i ze wszystkich stron napitalają do nas "terroryści" (dla drugiej strony to "bojownicy o wolność" walczą z "okupantem"). I zaczyna się napitalanie z broni pokładowej na ślepo, a czasami panika i próby opuszczenia pojazdu, bo przecież zawsze mogą nam przywalić z czegoś mocniejszego.
Ale znów wszystko sprowadza sie do sytuacji - albo rebelianci mają RPG i rzeczywiście mogą zrobic nam kuku (a zwykle jednak mają, chociaż pociski tandemowe już niekoniecznie, z drugiej strony jak pierwsze pociski rozwalą siatki i pancerz reaktywny to kolejne już mogą namieszać nawet w czołgach), albo RPG nie mają i żadne granatniki 25/40mm nic im nie pomogą.
Stridingshadow pisze:
Svean pisze:
Niemniej granatnik jest i pozostanie bronią przeciw piechocie, a jako taka służy przecież sam karabin, więc po cholerę łączyć 2 bronie w 1?
Zazwyczaj po to, że takie połączenie jest lżejsze i wygodniejsze (stosowanie bagnetu eliminuje potrzebę noszenia ze sobą włóczni, a stosowanie granatnika podwieszanego, taszczenie dedykowanego granatnika).
Dobre pytanie, czy takie połączenie skutkuje bronią praktycznie efektywną (możliwość podłączenia bagnetu do metrowego karabinu, czy granatnika/strzelby do karabinka jest jak najbardziej pożądana) czy tylko efektowną (Rambo od początku polubił OICW, ale po zważeniu tego draństwa zdecydował się jednak na łuk myśliwski i wybuchowe groty
).
Trochę przypominają mi sie zdjęcia z bagnetem dołaczanym do... pistoletu