Plutonowy |
|
-
Posty:
163
-
Dołączył:
10.10.2009
|
Lucasmd pisze: Czekam na więcej!
Mówisz masz. Dzięki za wsparcie .
Cytuj: Cytuj: Ormus n2o napisał(a): Pukanie coraz bardziej sie wzmogło przechodząc w walenie.
Nieładne zdanie. Może "Pukanie wzmagało się, przechodziło w walenie"? A tak w ogóle, to co poeta miał na myśli?
Chodziło mi o to że narastało.
***************************************************************************************
Hummer jedzie kamienną drogą przez pustynie. Oznaczenia polskie. Głośna muzyka burzy spokój nielicznych, okolicznych budynków. Pięciu polskich żołnierzy zmierza do zielonej strefy.* Z przodu kierowca Arek. Po prawej dowódca/radiooperator Alex. Z tyłu kolejno Damian Gierz - Specjalista , Jacek "Szrama" Baran i Marcin "Biały" Olek.
No stop signs, speed limit Nobody's gonna slow me down **
-Szrama bierz 50-kę. *** -Tutaj. Poco? Za chwilę będziemy w bazie! -... -Jeb się.-Spokojnie powiedział Jacek, po czym wspiął się na dach do obsługi półcalowego karabinu.
Hey Satan, paid my dues Playing in a rocking band
-Charlie 2, Charlie 2, Tu Baza 1 zgłoś się. -Tu Charlie 2, Baza 1. Zgłaszam się. -Charlie 2, podaj czas przybycia do strefy zielonej. -Tu Charlie 2, Baza 1. Czas przybycia ... 25 minut. -Tu Baza 1, 25 minut potwierdzam. Bez odbioru.
I'm on the highway to hell Highway to hell
-Ehh, klima nie działa już od tygodnia! -No, kurwa ugotujemy się w tym upale. -Szrama ma przynajmniej świeże powietrze. He he.-Powiedział Damian. -Chcesz się zamienić? - odwarknął Jacek. -Jacek, jeszcze 25 minut, zamknij mordę! - odezwał się Dowódca.
Highway to hell Don't stop me
Kontakt godzina 2! - odezwał się Szrama. Pojazdem bardzo mocno wstrząsnęło i przechyliło o 45 stopni. -Kurwa, mina! - ktoś krzyknął. -W prawo, w prawo!.- wycharczał Alex. Samochód gwałtownie uderzył wszystkimi kołami w ziemie. Skręciło bardzo mocno w prawo i Hummer zaczął koziołkować; rozrzucając sprzęt dookoła a potem wylądował na dachu.
-Baza 1! Baza 1! Tu Charlie 2. -Khh, uhhh. -Ghrrrr Kurwa. -Co z radiem? - zadziwiająco trzeźwo zapytał się Marcin. -Jacek nie żyje! - wykrztusił Damian. Tego nie można było kwestionować. Nogi Jacka leżały 20 cm od twarzy Specjalisty. Korpus leżał pewnie 30 metrów dalej. ***** -Co z radiem!? -Nie działa!.- potwierdził oczywistą fakt Alex.
Seria ogłuszającego dudnienia wypełniła wrak. -Wynośmy się stąd! - Dowódca pierwszy odpiął pasy. Z gruchotem zwalił się na dach (Hummer był odwrócony do góry nogami). -Alex, trzeba powiadomić Bazę! -Rusz dupę żołnierzu. Ciągłe dudnienie. Ktoś strzelał z kałasznikowa. To przekonało Marcina.
Pierwszy wygramolił się Alex. -Damian! Wyłaź z wozu! Marcin wyciągnij go! -A co z Arkiem? -Chyba nie żyje. - ostrzał ustał. Alex lekko się wychylił. -Dwóch wrogów kieruje się na zachód.
Damian w pełnym szoku. Siedział cały we krwi. -Dowódco! - Powiedział Biały. - Arek żyje, ale jest nieprzytomny!. Boże, ma połamane żebra. -Olek. -Tak? -Masz broń? - spytał cicho.- moja jest uszkodzona. -Nie. Moja też jest uszkodzona. -Damian! Damian kurwa! Specjalisto. -T-tak? - odpowiedział roztrzęsionym głosem. -Masz działającą broń? -Tak. -Więc wstawaj! -Musimy iść! -Mamy zostawić Arka? -Zastanów się! Nie ma radia! Nikt nie wie, że tu jesteśmy, nikt nie przybędzie z pomocą. -Alex ma rację.- musimy iść po pomoc. -Ja-ja mogę pójść. -Nie. Marcin pójdzie. Potrzebuję ciebie Specjalisto. Olek, musisz iść jakieś 2-3 kilometry dalej tą drogą aż natrafisz na posterunek Bułgarskiej Armii. Weź Beryla**** Arka. -Damian podaj mi broń Szramy. - powodzenia Biały. Marcin w milczeniu oddalił się. Jego wyraz twarzy mówił wszystko.
-Specjalisto! Zajrzyj na tyły wozu. Jest jakiś ciężki sprzęt? - Chciał się uśmiechnąć, lecz na jego twarzy powstał tylko groteskowy grymas. Podczas wypadku uderzył mocno twarzą w deskę rozdzielczą... jednak nie czuł bólu.
-Mamy 2 SMAW-y ****** i Berette, Dużo granatów ręcznych. -Weż oba SMAW-y i kilka granatów. -Ughh - Arek zaczął się budzić. -Arek, Arek! Nie, nie ściągaj pasów. -Wjechaliśmy na minę. -Wiemy. -Trza wezwać .. -Radio nie działa. Masz trzymaj. - Alex podał mu swój pistolet. - Jacek nie żyje. Idziemy ich zabić. -Kurwa. Nie zostawiajcie mnie. -Musimy ich dogonić, bo nie dożyjemy powrotu Białego. -Olek żyje? -Tak. Nie rozpinaj pasów i nie patrz do tyłu. -Damian, gotowy? Daj granaty. -Jeśli nie wrócimy, to najpóźniej za godzinę będzie wsparcie. Trzymaj się. Alex wspiął się na wrak. -Wygląda czysto. Osłaniaj mnie. Pobiegł wzdłuż ulicy. Przebiegł trzy metry od resztek Szramy. Przybił do narożnika i opierając się o ścianę gwałtownie zwymiotował. -Dostałeś? - zawołał Specjalista - Alex tylko podniósł rękę na znak, że wszystko w porządku.
Damian dobiegł do narożnika. - Co jest kurwa? - Nic nic. Idziemy. Osłaniam. Specjalista opakowany dwiema wyrzutniami i dwoma pasami granatów (SMAW waży 13 kilo) wyglądał niemalże komicznie. Po drugiej stronie ulicy lekko wychylił się za róg. Poczekał 3 sekundy i dał znak, że wolne. Mimo że to tylko 30 metrów Alexowi wydawało się, że ciągnie się kilometrami. Kiedy dobiegł do osłony chyba nigdy wcześniej nie poczuł takiej ulgi.
-W tamtym budynku - pokazał dyskretnie palcem - Mamy dwóch Irańczyków na dole, jednego na dachu. Nagle rozległo się głuche, odległe dudnienie kałasznikowa i chwilę po tym szybkie trajkotanie Beryla. -Marcin da sobie radę. Teraz skupmy się na naszym zadaniu. Odległość około 170 metrów. Walnij Smawem. Damian wyskoczył zza rogu i wycelował w malutki budynek. Tamci zapewne go zobaczyli, ale nie zdążyli zareagować. Pocisk odłamkowo-burzący wleciał przez okno i cały dach się zapadł. -Szybko, spierdalamy.
Porzucili pustą rurę i zaczęli posuwać się do przodu i na prawo. Dzięki temu przynajmniej mieli częściową osłonę budynku. Po dwóch minutach skradania znaleźli się 100 metrów od zawalonego budynku. Okazało się, że ktoś tam jeszcze jest! Irańczycy strzelali nie mając pojęcia gdzie znajdują się Polacy. -Kurwa, nie mogę w to uwierzyć. Przeżyli. Przynajmniej ten na dachu na pewno nie żyje. - gdyby nie był rozdygotany, to pewnie by się roześmiał.
-Walnij jeszcze raz Specjalisto. Teraz trochę niżej. Damian znowu się rozstawił i wystrzelił. Trafił w ścianę parteru. Powstał wielki otwór, ale nie zrobiło to najwyraźniej dużego wrażenia na Irańczykach, bo po trzech minutach znowu zaczęli strzelać na ślepo.
-Wbijamy tam. -Co? -Wbijamy. -Przeżyli dwa pociski z granatnika! -Ale nie wiedzą, że nie mamy więcej ciężkiego sprzętu. -No i co z tego? -Przestań pierdolić. To rozkaż! Osłaniaj mnie.
Ostrzał powoli ustawał. Pewnie pomyśleli, że Polscy sołdaci zrezygnowali, albo oszczędzali amunicję w oczekiwaniu na szturm. Ostrożnie zbliżali się do ruin. Nie mieli pojęcia jak ktokolwiek mógł się skryć w resztkach tych gruzów. Zostały trzy ściany z oknami dużo większymi niż normalnie. Alex przytulił się do ściany, szybko wychylił i schował głowę. Oczekiwał serii z Ak albo chociaż okrzyków. Nic nie nastąpiło. Wkroczył przez otwór w ścianie. Nikogo nie było.
-Czysto! - wrzasnął Alex. Specjalista wszedł z drugiej strony. Przeszedł na tyły budynku. Zobaczył nienaruszone schody w dół. Po cichu wrócił do Dowódcy i wskazał palcem podłogę. Alex zrobił się blady w tych miejscach, które nie były jeszcze krwawą masą. Chwilę ciszy przerwał turkot AK i podskakujący gruz na ziemi. Obaj rzucili się na boki. -Kurwa. Granaty! Doczołgali się do schodów. Damian rzucił w dół schodów dwa granaty, a Alex jeszcze jeden. Wstrząs obalił kilka większych kamieni i wzniecił ogromny pył. Po 30 sekundach usłyszeli z dołu: -allah akbar, allah akbar, allah akbar. -Śpiewają sobie! Kurwa to trwa za długo. Wchodzimy. Osłaniaj mnie Specjalisto. Ostrożnie zeszli na półpiętro. Alex rzucił wzdłuż korytarza granat i zaczęli przeszukiwać. Jedno pomieszczenie było na wprost korytarza i jedno po prawej. -Prawo czysto! - odpowiedział Damian. -Widzę Araba. Leży. -Nie żyje. Alex i Damian jednocześnie weszli do ostatniego pomieszczenia. Nie było nikogo. -Co najmniej jeden uciekł. Na pewno przez to okno. -Możemy już wracać? -Tak. - Alex kopnął ciało Irańczyka. - Teraz już możemy.
***
-Ty szczęściarzu. Kilka żeber złamanych i już cię wysyłają do domu. He he. - zaśmiał się Marcin. -Teraz ci do śmiechu, ale jak cie Irańczycy gonili to nie byłeś taki wesoły. - powiedział całkiem poważnie Alex. -I tak wracam jak się wykuruję, czyli za jakieś 4 miesiące. -Ciekawe co twoja dziewczyna porabiała ha ha. Lepiej ją ostrzeż, że wcześniej wracasz. Pozdrów ją od nas. -Dobra idziemy do Hotelu. Tylko się nie rozbijcie w drodze do Polski. He.
Wyszli ze szpitala. Powoli niczym zombie. Alex spokojnie mógłby występować w ekranizacji Frankensteina bez nadmiaru charakteryzacji z jego szwami i siniakami. Marcin dostał cztery razy w lewą nogę, więc wolniej chodził. Jedynie Damian wyszedł z tej przygody cało. Oprócz siateczki cienkich zranień na dłoniach i twarzy był sprawny fizycznie. Alex dostał wiadomość na pager. Damian i Marcin spojrzeli się na swojego dowódcę. -Doba, to wy idźcie. Major mnie wzywa. Czekajcie na mnie w hotelu. Alex odszedł w stronę hotelu dla VIP.
***
Marcin i Damian w milczeniu siedzieli w hotelowym pokoju. Alexa nie było od dwóch godzin. -Jak myślisz, co się kurwa stało? -Nie wiem. Może Alex dostaje opierdol za stratę wozu. No i za Jacka.
Alex wpadł do pokoju i od progu: -Dostaliśmy przeniesienie. -Co? -O czym ty gadasz. -Przenoszą nas do Arabii Saudyjskiej. Do Dubaju. -O czym ty pierdolisz? -Wyjaśnię wam w drodze, a teraz się pakujcie. Helikopter czeka.
* Zielona strefa - Strefa bezpieczna wokoło bazy. ** Pisenka ACDC - Highway to hell *** .50 Uniwersalny Karabin Maszynowy - 200 zamontowany na Hammerze **** Karabinek wz. 96 Beryl Podstawowa broń armi Polskiej na początku XXI wieku ***** Jacek jako jedyny był na Hammerze. Zapewne siły odśrodkowe nie pozwoliły mu wejść do środka. ****** Granatnik SMAW. Prezent od Amerykańskiej Armii.
The End
By Ormus n2o Konsultacja Wojskowa by Stridingshadow
Mam przekleństwa cenzurować? To są żołnierze w końcu. Ale jak już to jutro bo dziś już nie mogę .
Bądźcie łaskawi to są moje 2 pierwsze opowiadania.
@Update.
Wersja 2. Pełna korekta i konsultacja wojskowa.
Ostatnio zmieniony 17 lip 2010 13:24 przez Ormus n2o, łącznie zmieniany 6 razy
|
|