Stridingshadow pisze:
Jeżeli dla Ciebie nie ma różnicy w systemie wartości społeczeństwa zachodniego między 1900 a 1980, to już Twoja sprawa.
I tak, i nie. Niektore zasady sa sztywne od wiekow, inne nie sie zmieniaja. To wszystko zalezy.
Stridingshadow pisze:
Oba pierwsze Fallout'y da się przejść nie zabijając ani jednego człowieka, i nie inwestując ni skillpoint'a w umiejętności zw. z walką.
Wiesz Stridingshadow nawet o tym niepomyslalem. Zawsze chec wyprobowania nowych wynalazkow czyniacym kuku innym byla wieksza. Ale zainspirowales Mnie tym postem. Sprobuje podejsc drugi raz do F1 i rozwinac postac w zupelnie innym kierunku niz w F2. Z tym, ze pacyfista czy nie, to rad skorpionow i innych przedstawicieli fauny i tak trzeba zabijac. Gadaniem moze byc trudno...
Stridingshadow pisze:
Powiedz mi, że w TES, gdybyś tylko i wyłącznie rąbał mieczem wszystko co się nawinie, i nie robił nic innego, to po setkach walk nie byłbyś nie do powstrzymania.
Nie do tego zmierzalem, raczej tego, ze na poczatku w Morrowindzie czulem sie rzucony na gleboka wode. Nowy swiat, nowa kultura i my male robaczki i dla mnie to byl element niesamowitego klimatu tej gry, w F2 jest zupelnie inaczej. Co do zasady w ktoryms momencie musimy byc nie do powstrzymania bo inaczej nieskonczylibysmy gry.