Jagged Alliance Center - Forum

Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 3 ] 
Autor Wiadomość
Hanti
Post : 06 sie 2016 14:05
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 95
  • Dołączył: 28.01.2007


Zakładam nowy temat, bo napisałem dłuższy tekst i nie chcę nikomu wchodzić w paradę.

Krótkie podsumowanie: zamierzam zachęcić do innego potraktowania zabawy w Arulco, głównie poprzez zmianę ustawień startowych z dziadowskich (bieda) na wypasione (bogate), stąd tytuł "Lądowanie w Omercie na bogato".

Opisałem moje przemyślenia odnośnie podbudowy fabularnej i logicznej najazdu na Arulco, posiłkując się także stanowiskiem autora modyfikacji "Wakacje w Arulco", bo jej właśnie używam do zobrazowania mojego punktu widzenia. Ogólny opis modyfikacji zamieściłem tutaj: https://forum.jagged-alliance.pl/ja2v113/lepszy-sprzet-na-start-t3323.html#p58658.

Mnie, tak samo jak użytkownika edmortimer (aka Only Ed) autora modyfikacji (po naszemu Edek), też denerwowało, że wysyłani zostajemy do kraju w celu obalenia rządu bez wyposażenia. Większość naszych ludzi lądowała z bronią krótką, traktowaną zwykle jako zapasowa przez żołnierzy czy najemników. Armia też nie była armią, tylko jakąś zbieraniną ochroniarzy (żółte koszule) i formacji paramilitarnych (czerwone koszule). Jedynie gwardia królewska prezentowała jakiś poziom, ale też bez ciężkiego sprzętu.

Patrząc na intro do gry (rozjechanie Omerty przez czołgi, karabiny maszynowe i co tam jeszcze) wyobrażam sobie, że tak powinno to wyglądać w grze. Z drugiej strony czytałem parę książek o walkach wewnętrznych w krajach trzeciego świata (wspominam zwykle "Psy Wojny", ale równie dobra jest "Ostatnia Walka" Jana Zumbacha) i chciałbym, by gra odzwierciedlała takie realia. Moje zainteresowanie modem wzięło się stąd, że autor miał podobne zapatrywania i je urzeczywistnił. Mój wkład polega tylko na podkręceniu trochę początku (o tym później) i podbudowie fabularnej (poniżej).

Najpierw fabuła: w moim rozumieniu polityki Enrico zwyczajnie nas oszukał. Przegrał 10 lat temu walkę o władzę i nie może się chłop z tym pogodzić. Zapewne siłą napędową do powrotu do Arulco było dla niego odkrycie, że bogate złoża surowców są teraz eksploatowane i przynoszą olbrzymią kasę. Jak czytam w dostarczonym raporcie wydobycie surowców trwa 11 lat, zatem musiało się zacząć na jakiś rok przed dojściem do władzy Deidranny. Wcześniej raczej tylko raczkowało, skoro sam Enrico pisze w raporcie, że zakłada się, że jest 5 lub 6 kopalni srebra i złota. Zbyt skąpa wiedza jak na kogoś, kto tym zarządzał. Przyjmuję zatem, że za czasów jego rządów były dopiero początki górnictwa w Arulco. Wygląda na to, że Deidranna rozwinęła przemysł wydobywczy na wielką skalę i to wzbudziło zazdrość czy zainteresowanie Enrico i jego kolegów. Piszę o kolegach, bo zapewne jakichś kolegów ma. Skoro nie miał pieniędzy na początku i musiał je organizować, to pewnie pożyczył od kolegów. Zatem wysyła nas do Arulco w celu przejęcia władzy i zwyczajnie odsunięcia obecnego rządu i zastąpienia go swoim. Nic nowego, tak działa polityka. Skoro jednak całe spotkanie jest organizowane w takiej tajemnicy, a kasa wręczana do łapki, to chyba nie ma chłopak poparcia w świecie. Przecież nie musi obawiać się siepaczy Deidranny, bo wszyscy uważają, że on nie żyje. Zatem kogo się obawia? I tu stawiam tezę nr 1, że obawia się możnych tego świata (Amerykanów, Rosjan, Chińczyków, Anglików, Niemców, itd). Autor modyfikacji zakłada, że Arulco mieści się w Ameryce Centralnej i tego się trzymajmy. Teza nr 2 polega na tym, że Deidranna głupia nie była i mając całe to złoto kupiła sobie przychylność zagranicy. Pewnie amerykańskie koncerny czerpią zyski z wydobycia, a amerykańcy politycy biorą łapówki na "fundusze wyborze". I tak jej leci całe 10 lat bez zewnętrznych problemów, aż tu się pojawia nasz zespół.
Teza nr 3 to fakt wywołania małej ruchawki partyzanckiej przez ludzi Enrico, by przygotować grunt na nasze przyjęcie. Wprawdzie Enrico nie ujawnia się oficjalnie, ale szef partyzantów jest wtajemniczony. Tylko, że Deidranna reaguje błyskawicznie wysyłając czołgi i zamiast na przygotowany grunt trafiamy w środek zadymy. Tak się zresztą zaczyna mod: w Omercie nadal trwają walki. Ale nie bójcie się, czołgi już odjechały, trwa tylko "dorzynanie watahy" przez służbę bezpieczeństwa.
Teza nr 4 wynika z poparcia dla Deidranny ujętego w tezie nr 2. Skoro udało jej się utrzymać u władzy 10 lat, to musi mieć sprzymierzeńców wewnątrz kraju, ale także za granicą. Zatem mocarstwa na wieść o lądowaniu najemników w Arulco i próbie przekształcenia lokalnych rozruchów w wojnę domową ogłaszają zakaz lotów do Arulco i embargo na dostawę broni.
Z reguły tak działa świat polityki międzynarodowej, nie wiem czemu tu miałoby być inaczej. Gdyby Enrico miał poparcie w świecie, to lądowalibyśmy pięknie wyposażeni, ze wsparciem z powietrza, środkami transportu i pewnie jakąś artylerią albo chociaż moździerzami (kłaniają się "Psy Wojny"). Co więcej, by załatwić sprawę szybko lądowalibyśmy w stolicy i szturm na pałac nastąpiłby pierwszego dnia. Zajęlibyśmy też nadajniki telewizyjne i radiowe i to by był udany pucz / zamach stanu (znów "Psy Wojny"). Tymczasem Enrioco wysyła nas na obrzeża kraju, z dala od wszystkiego, gdzie gdzieś tam jeszcze paru partyzantów biega. Zatem ruchawka nie ma poparcie społecznego i trzeba będzie mocno nad nim popracować. Czyż nie tym zajmujecie się za każdym razem? Nie dziwiło was dlaczego ludzie nie witają was z otwartymi ramionami, a przyłączają się (lojalność) tylko pod wpływem zwycięstw (biorą stronę silniejszego).
Zatem teza nr 5 polega na tym, że wiedząc o marnych szansach partyzantów Enrico tym razem przysyła DOBRZE wyposażony oddział, zapewniając mu także DUŻE ŚRODKI FINANSOWE na działania (sprzęt i łapówki kosztują).

Podsumowując:
1. nie będzie pomocy z zewnątrz, bo rząd Deidranny cieszy się poparciem międzynarodowym
2. nie będzie dostaw ze sklepu internetowego, bo następuje embargo na przywóz broni do kraju
3. nie powinno być żadnych nowych najemników poza tymi, co dotarli na początku, bo granice zostały uszczelnione
4. najemnicy muszą żyć z tego, co zdobędą w kraju czy to na trupach, czy kradnąc ludziom z domów czy handlując z przestępcami

W obecnej wersji zrezygnowałem tylko z warunku nr 3, bo jest zbyt dużo zmian w rejestrach najemników i nie wiem kto czym dysponuje, że zajęłoby mi zbyt dużo czasu samo wybieranie zawodników.

Ciąg dalszy nastąpi.

_________________
Obrazek
Piszę poprawnie po polsku.


*
 
Hanti
Post : 06 sie 2016 15:22
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 95
  • Dołączył: 28.01.2007


Uznałem, że zamach stanu kosztowałby Enrico okrągły milion dolarów. Technicznie rzecz biorąc wyszło 999.999 (tyle podaje INI Editor jako bezpieczną wartość). Pomysł wziął się stąd, że autor modyfikacji umieścił taką kwotę jako startową dla poziomu NOVICE. Natomiast ja poziom trudności ustawiłem na EXPERT. Nie wiem co zmieni w tym modzie, ale grałem już na EXPERIENCED i teraz chcę spróbować czegoś innego.

Ląduje 8-osobowy zespół najemników (mam rozdzielczość ustawioną na 800x600), w tym 6 własnych. Stworzyłem dowódcę/bombardiera, lekarza, szpiega, snajpera/randżera, specjalistę ciężkiego sprzętu i maszynówek, inżyniera/randżera. dodatkowo wybrałem Gastona jako drugiego snajpera (MERC) i Lena z rkm-em. Wszyscy moi mają po 4 cechy, ale to chyba było zbędne. Teraz myślę, że 3 cechy by wystarczyły (czasem mam 2 cechy główne).

W tej modyfikacji wszyscy lądują z dobrym sprzętem (standardem jest M14, flak lub kevlar, zapas amunicji i apteczek). Bombardierzy dostali dużo granatów 40mm, ale żadnego granatnika (co mnie zdziwiło, bo liczyłem na taki). Na szczęście już po pierwszej walce w Omercie nasi wrogowie byli łaskawi zostawić M79, co pozwoliło mojemu dowódcy się doposażyć.

Omerta przestała być spokojnym azylem. Od momentu naszego wylądowania siły bezpieczeństwa próbują cały dzień odebrać miasto rebeliantom. Po pierwszym starciu są kolejne walki o dzielnicę początkową. Ostatecznie wygrywamy i idziemy do siedziby rebeliantów.

Mam włączoną opcję "drop all equipment", bo jak pisałem będziemy żyć z tego, co da się zdobyć. Zresztą zawsze mnie wkurzało, że koleżka strzela do mnie namiętnie z kałacha, a zostaje po nim tylko magazynek do rewolweru. Przy włączonej opcji "drop all" daje to spokojną nadzieję na życie z łupów. Handel z miejscowymi wchodzi w grę, to zresztą logiczne, ale powinno raczej polegać na zakupach, a nie znoszeniu do Toniego każdej giwery odebranej armii. Nie wiem czy będę sprzedawał sprzęt miejscowym, chociaż mam ustawioną w parametrach taką możliwość.

Nie podejrzewam, żeby najemnicy wysłani w celu obalenia rządu zwykle zajmowali się noszeniem łupów do handlarzy. To raczej rola miejscowych hien. Jeśli kogo stać na najemników to też na ich wyposażenie. Więc, póki co, biorę z łupów co mi potrzebne, resztę zostawiając tam gdzie była.

Zaczynamy. Droga do Drassen obstawiona wojskiem, jak zwykle drogi w Arulco. Armia, nawet ta na dalekiej północy pomiędzy Omertą i Drassen ma broń maszynową (liczne pm-y FAMAE SAF, Thompsony) i broń długą (Winczestery kalibru .44 mag albo .30-06), dużo różnych granatów. Nie widzę snajperów, więc póki co walka była jednostronna.

Sektor B10. Pierwsza bitwa po opuszczeniu Omerty. Nieprzyjacielski patrol miał liczyć 19 ludzi. Po bitwie naliczyłem 23 sztuki broni, w tym 4 pistolety, więc wypadałoby po jednym karabinie lub pistolecie maszynowym na głowę. Faktycznie w trakcie bitwy animacja pokazywała, że są wyposażeni w karabiny. Na ziemi pozostały: 2x M1918BAR (pruli z tego seriami, prawie załatwili dwóch moich), 3x SMLE No4, 1x M2 Carbine, 2x Garand, 1x M1 Carbine 1x MP5A4, 1x Carl Gustaf, 2x Grease Gun, 1x Mat-49, 1x KAR 98k, 1x Mosin, 1x SIG MP41, 1x SKS, 1x Winchester. To nie była łatwa bitwa, nawet biorąc pod uwagę, że miałem 8 dobrych ludzi plus Irę. Ira robiła za medyka. Bitwa rozegrała się na sporym dystansie. Gdyby nie fakt, że miałem w zespole 2 snajperów, byłoby ciężko. Przydał się też granatnik, ale jego właściciel dość szybko oberwał (BAR!), więc długo nie postrzelał.
Sama końcówka bitwy odbyła się na małym dystansie, gdzie oni jakoś szybciej nas wypatrywali. Na szczęście M14 może strzelać seriami, więc się udało. Szkoda, że nie mieli przydatnej dla nas amunicji. Prawie cały mój zespół opiera się na 7.62 lub 5.56 NATO.

Obrazek

Leczymy się pozostając na miejscu. Okazuje się to błędem. Kolejna bitwa. Atakują z dwóch sektorów naraz. Z lewej normalny patrol. Z drugiej elita. Same babki, ale chyba z 10 sztuk. Po bitwie okazało się, że 21 razem, w tym 11 elitek. Piękne są raporty prasowe z bitew w laptopie :) Pełna masakra. Granatnik okazuje się niezbędny. Bez niego by nas pozamiatały. Dowódca strzela w sumie 12 razy oraz aż 9 razy z granatnika. Miałem mało granatów HE, ale dużo ogłuszających, co się okazało super przydatne.
Snajperzy nie wyrabiają. Mam dwa rkm-y, ale one też walą ciągłymi seriami. Idą na nas z 3 stron. Zużywam prawie całą amunicję do granatnika. Na szczęcie po bitwie zdobywam 27 granatów, lecz tylko ręcznych. Dobre i to.

Gdy opadł kurz widzę na ziemi AK-104, AK-74, AKS-74U, AR-70, M-16, Steyr Scout. Plus 4 ACOG-i i tłumik do pistoletu plus inny sprzęt. Tylko jeden mój zawodnik wychodzi bez szwanku (padło na lekarkę). Reszta postrzelana ile wlezie. Apteczki jeszcze są. Ale nie mam tych chirurgicznych.

Już widzę braki w zaopatrzeniu medycznym. Mam pomysł, żeby pójść jednak w kierunku szpitala jako najpotrzebniejszym. Lotnisko może zaczekać, zresztą i tak nie będziemy z niego korzystać. Swoją drogą Drassen jest mocno obstawione (wiem, bo próbowałem poprzednim razem, gdy grałem w tę modyfikację).

Autor pisał, że na mapie jest wiele miejsc do znalezienia ciekawych przedmiotów oraz, że w prawie każdym domu są apteczki. Cóż sprawdzimy. Okradanie miejscowej ludności wpisane jest w każdą wojnę domową. Pamiętam taki film, gdzie była rewolucja w Meksyku. Przyszła jakaś rewolucyjna armia do chłopa i mu zabierała kurczaki czy krowy, mówiąc, że to dla jego dobra, bo jak rewolucja wygra, to wszyscy skorzystają. A chłop powiedział, że jak kiedyś przyjdzie armia i mu nie zabierze tych kurczaków to dla niego będzie sygnał, że będzie lepiej. Bo, póki co, wszyscy zabierali.
No więc ludność będzie musiała znieść plądrowanie swoich domów ze spokojem. Podobno w wielu domach mają też skrzynki z narzędziami, fajnie by było, bo mam tylko 2 ze sobą, a sprzęt się zużywa.

Pamiętam jak czystym JA2, czy innych modach, chodziłem i zbierałem cały ten szmelc, żeby zanieść jakimś sklepikarzom za parę groszy, bo kasy ciągle było mało. Albo szukałem handlarzy różnych dziwnych rzeczy. Jeden skupował skóry kotów, drugi krew robali, inny kije golfowe czy puszki po koli. Patrząc na to teraz, to nawet nie za bardzo rozumiem konieczności handlu bronią. Jak potrzebuję broń, to szukam patrolu wojska i zabieram poległym. Tak raczej wyglądają wojny domowe. Czy ciągłe noszenie sprzętu i zatrudnianie tragarzy przypomina operację obalania rządu?

Ciekawe, że armia ubrana jest głównie Tropical Jungle Fatigues. Daje to kamuflaż, ale raczej nie zapewnia ochrony. Pewnie dlatego ciężej, niż zwykle, jest ich wypatrzyć. Autor pisał, że armia może też posiadać pancerze z kewlaru lub twaronu, ale raczej nie należy spodziewać się rzeczy typu Dyneema czy Spectra. To oznacza, że można by używać HP ammo.

Dzień 2. Użyłem jedynej torby lekarskiej, by wyleczyć zwiadowcę. Reszta musi sobie radzić sama, bez medykamentów. Postanowiłem spędzić dzień w Omercie na leczeniu. W sumie obecnie mam 14 zawodników, więc mógłbym pojechać z 7 zdrowymi dalej, ale to w większości pomocnicy. Ściągnąłem paru nowych (np. Elroy - szpieg, Leon - dowódca). Jakichś 4 dobrych by się uzbierało. Nie sądzę by Flo, Lance czy Gasket byli już gotowi na strzelanki. Zwykle biorę drugi zespół, by zrobić z cieniasów twardzieli, ale to dopiero drugi dzień, więc się nie zrobili. Chyba z 4 osoby narzekały na Gasketa, to go przesunąłem do drugiej dzielnicy w Omercie. Akurat zdążył przed wizytą 20 żołnierzy. To tego momentu udało mi się wyszkolić 20 milicjantów, więc razem z 8 miejscowymi rebeliantami i Gasketem stawili zdecydowany opór; )

Obrazek

Moja pierwsza bitwa zakończona pyrrusowym zwycięstwem. Bitwę przeżył tylko Gasket. Na koncie ma teraz 5 zabitych przeciwników ;) Fakt, że tylko dobijał po milicji, ale nieźle mu poszło. Wylądował z Itaką 37, ale tym za wiele nie zdziałał. Na szczęście znalazł porzucony Armalon AL30c (zasięg 30) i mógł nawiązać kontakt z przeciwnikiem. Rebelianci traktowani są jak najemnicy, więc w tabeli poniżej widnieje 8 martwych najemników. Można im wydawać polecenia, jak milicji. Jednak nie ingerowałem w przebieg bitwy poza sterowaniem Gasketem.

Obrazek

Krótkie podsumowanie drugiego dnia przed południem wskazuje, że od wylądowania zginęło 12 rebeliantów, rannych zostało 15 najemników i/lub rebeliantów. Za to dorwaliśmy 82 żołnierzy, w tym 14 eliciarzy.

Obrazek

Sytuacja więc wygląda tak:
1. mamy dobrych zawodników i możemy sobie ściągnąć praktycznie każdego (jak pisałem opuściłem teraz warunek nr 3)
2. oni cisną nas niemiłosiernie i do Drassen i tak szybko byśmy nie doszli
3. kasa jest, ale kasą się nie załatwi tematu, jeśli nie ma dostępu do internetu
4. brakuje ludzi do walki, bo wszyscy prawie liżą rany
5. nie brakuje karabinów: mamy własne dobre i kupę równie dobrych zdobycznych, ale samymi karabinami się nie wygra

Taki mały opis początku rozgrywki. Ciąg dalszy pewnie nastąpi.

_________________
Obrazek
Piszę poprawnie po polsku.


*
 
Hanti
Post : 15 sie 2016 11:31
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 95
  • Dołączył: 28.01.2007


Pograłem jeszcze trochę, czas na podsumowanie.
Eksperyment jest w pełni udany. Przynajmniej ja mam o tej konfiguracji jak najlepsze zdanie. Postanowiłem dokonać porównania i rozpocząłem kampanię używając moda AIMNAS-bigmaps-beta na zbliżonych zasadach.

Zasady:
- JA2_7816.exe zamiast tego, co dają czyli ja2_8246.exe (za dużo CTD)
- 100.000 na początek (czyli 10 razy mniej, ale też nie tak mało)
- drop all equipment
- startujemy z mieszanką własnych zawodników i bardzo dobrych AIM (Shadow/Reaper)
- max 8 zawodników w drużynie (ale ląduje tylko 5, dochodzi Ira, są dwa wolne miejsca)
- sci-fi
- wszystko "new" (inventory, skill, ncth, interrupt)
- progress: slow
- bez jedzenia i picia
- sklep internetowy ustawiony na jedynki (normal)
- poziom ekspert

Minęły dwa dni tej kampanii, więc dokładnie tyle ile poprzedniej, stąd mogę je porównać.

Najpierw dokończenie z "Wakacji".

Wczesnym popołudniem drugiego dnia, jakoś tak po 17, wojska rządowe znów zaatakowały bazę rebeliantów w Omercie. Tym razem obsadę bazy stanowiło 4 najemników wysłanych tam w celu szkolenia milicji. Szkolenie było konieczne, bo po ostatnich stratach liczba milicjantów w Omecie wynosi zero.
Niestety atak przyszedł za szybko, żeby kogoś wyszkolić. Okazało się jednak, że baza rebeliantów ma stałą obsadę i pomimo porannych strat nadal dysponuje załogą o przybliżonej wielkości (nie liczyłem ich, ale pewnie było tyle samo rebeliantów, co poprzednio).
Len się nie nadawał do walki (prawie nieżywy), więc zaszczyt przypadł w udziale Irze, Gasketowi i szpiegowi (Black). Atak był dość słaby (tylko 9 żołnierzy), więc przy pomocy rebeliantów został odparty. Pięciu rebeliantów poświęciło swoje życia dla sprawy. Gasket ma 6-tą ofiarę na koncie.

Ściągam posiłki w postaci dr Laury Collin i jej chłopaka Rudolfa. Jak przybędą będę miał ekipę na wypad za miasto, bo póki co, nie ma kim. Ekipa pójdzie co Cambri po medykamenty.
W sumie wypad był udany, część Cambri zajęta, odbyły się 3 nocne walki. Szarżowali z 3 stron (ta trzecia to dachy, bo czailiśmy się za budynkami). Bardzo interesująca bitwa, chociaż, jak napisali w kronice, "jednostronna".
Ale nie mogę narzekać, że było nudno, albo łatwo. Zaczęło być łatwo, jak zostało ich ok. 10 i przeszli do obrony. A i tak gonili mojego chłopaka (Rudolfa) całą paką. Bez granatów nie dałby rady. Generalnie bitwa i łupy dają nadzieję na rozwój i przejście do jakichś działań poza obroną Omerty. Faktem jest jednak, że żeby dojść do Cambri musiałem "przenikać" przez niektóre sektory bez walki, bo się wrogów zlatywało zbyt dużo.

Z ciekawostek. Jest mapa Demoville po drodze z Omerty do Cambri. Szkoda, że takie podniszczone, ale wspomnienia powracają :)

Teraz krótki opis AIMNAS.
No więc, mapy są ogromne. Bez opcji podpowiadania, gdzie się czai 3 ostatnich wrogów, to by była katorga.
Wygląda jednak na to, że ekwipunek /sprzęty nie zostały wstawione do sektorów, bo nie mogę niczego znaleźć, więc "życie z kraju" będzie ciężkie.
Przy włączonej opcji pozostawiania wszystkiego żołnierze są tak mili, że dają przynajmniej sporo amunicji, ale trzeba się przystosować do ich kalibrów ;)

Drassen to męczarnia, chyba 6 sektorów, w każdym po minimum 20-30 ludzi, więc poszliśmy do San Mony na dzień dobry. Fakt, że Drassen to kopalnia i możliwość utrzymania ludzi, bo jak się ma 100.000 i po lądowaniu zostaje tylko 25.000, to trzeba kombinować. Ale szybciej wyjdzie handel z Tonym, przynajmniej na początku.
Drassen zostawiam na później. Szkoda czasu. Muszę jakoś znaleźć kasę dla Shadowa i Reapera.

Obrazek

Ciekawe, że pomimo kasy od Tony'ego nie widnieje ona w pozycji "trade". Zmniejsza za to dzienne wydatki.

Tutaj armia też wygląda jak armia. Mają jednolite umundurowanie (stalowe hełmy lub czapeczki z daszkiem w kamuflażu, pancerze typu flak lub kurtki mundurowe w kamuflażu i spodnie w kamuflażu). Mają jednolity sprzęt (dwie odmiany Skorpionów, ze dwa rodzaje pistoletów, parę karabinów (głównie Ruger 10/22 - co ciekawe tych nie chce kupować Tony). Po bitwach mam też sporo strzelb typu Mossberg i Stenów. Znalazłem też parę AKS-74U (pewnie po eliciarzach).

Obrazek
Obrazek

Jak widać armia używa mundurów i karabinów produkcji miejscowej - taki smaczek: Skorpion wz. 68 - wariant budowany na licencji dla sił policyjnych Arulco :)

Obrazek

Bitwy są łatwiejsze, to będzie widać po statystykach: strzelają do mnie rzadziej. Początkowo myślałem, że to kwestia Shadowa, ale moja tutejsza kopia Shadowa - Black też daje radę (chociaż zaczyna z pierwszym poziomem). Black różni się tylko tym, że nie ma pochodzenia Ranger, a Spotter (bo się inaczej nie dało). Ogólnie to chyba mój ulubiony zestaw cech: Marksman, Stealthy, Scouting, Survival, Ranger/Spotter, Loner.

Obrazek

To jest podsumowanie dwóch dni kampanii. Zwracam uwagę na małą ilość ran moich zawodników i minimalną ilość strzałów przeciwników. Całkowite przeciwieństwo "Wakacji".

Po zajęciu San Mony chciałem wykorzystać noc i poszedłem postrzelać do kopalni w San Monie (w domyśle: zabrać żołnierzom karabiny i sprzedać Tony'emu rano). I tu się zrobiło DZIWNIE.
Ani Shadow ani Black nie dawali rady w nocy. Jeden strzał z tłumikiem powodował, że CAŁA ekipa biegła w stronę strzelca i goniła go do upadłego. Nie wiem czym ten efekt był spowodowany, ale to koszmar. Tam było 40+ chłopków, więc masakra zrobiła się pełna. Jako, że ten mod ma włączoną opcję dodatkowych relacji między najemnikami, nie chciałem dawać rozkazu do odwrotu (bo narzekaliby na dowódcę!), więc kucnęliśmy wokół dżipa i przyjęliśmy na klatę całość. Koszmar. Wyglądało to na szarżę zombi (ale to mam wyłączone) albo szarańczy. Strasznie szybko biegający tłum atakujący z 3 stron moich 6 ludków. Gdyby nie 2 dedykowanych snajperów (Shadow i Reaper) oraz faktu, że pozostali też mieli jakieś sensowne strzelby, nie byłoby szans.
Obrazek pokazuje 30+ wrogów wokół mojej grupy. Nie wiem czy ktoś się z czymś podobnym spotkał, ale przybiegli prawie wszyscy ludkowie z całego miasta. Zostało 10 sztuk pozbawionych tego instynktu stadnego, których po tej akcji załatwił Shadow, ale już przy normalnych reakcjach.

Obrazek

Obrazek pokazuje, że walczyliśmy praktycznie na krańcu mapy (gonili Shadowa do samego krańca). Obrazek zrobiony rano, po bitwie, bo na nocnym zrzucie z ekranu, nie było wiele widać.

Obrazek

Było ich sporo (samych żołnierzy 55 sztuk, ale nie doszli do pozycji strzeleckich, pomimo tak dziwnego najazdu).

A to łupy z San Mony, po akcji w kopalni:

Obrazek


Krótkie podsumowanie: fakt startu z wysokiej półki daje frajdę i nie psuje gry. Warto jednak pamiętać, by gdzieś te ograniczenia ustawić. Dla mnie to jest sklep internetowy, który po jego wyłączeniu lub zminimalizowaniu zmusza do racjonalnego działania. Wyłączenie (nie uruchamianie odsyłacza ze strony AIM) to najlepsze lekarstwo na nadmiar pieniędzy :)

Taka konfiguracja też bardziej przypomina akcję najemników przy próbie obalania rządu. W tej drugiej wersji jedynie konieczność handlu karabinami z Tonym trochę zaburza logikę, ale skądś trzeba kasę brać. Jak pisał Flugente: "Financing a war by slaughtering armies and then selling their weapons to random peasants strikes me as a bit... unwise."

No, fakt, że handlujemy niby z mafią (zamiast sprzedawać za pomocą alt-klik), ale tak czy inaczej wolę chyba start z dużą kasą bez bawienia się w komiwojażera.

_________________
Obrazek
Piszę poprawnie po polsku.


*
 
Nowy temat Odpowiedz w temacie


cron