|
Pułkownik |
|
-
Posty:
2260
-
Dołączył:
07.03.2009
-
Skąd:
Bejrut
|
Kynio pisze: Nie rozumiem, co to ma do tematu. Wykorzystanie skilli zależy od designu. Jak autor gry nie ma pomysłu (Oblivion), tpo skille są niepotrzebne, bo jeden kij, czy wroga przegadasz, czy zdzielisz pałą. Właśnie na tym to polega, że albo nie rozumiesz, albo zmieniasz temat. Proponuję też zejść z tematu Obliviona, bo jak mówiłem, nic o tej grze nie wiem, i się nie wypowiadam.
To, co chciałem podkreślić, to fakt, że tzw. klasyczny erpeg różni się tym od byle strzelanki, że upgrade'ować można nie tylko spluwę/miecz/kij/łuk, ale również umiejętność posługiwania się powyższymi. Poza tym wiele tzw. ambitnych erpegów posiada wiele właściwie bezużytecznych umiejętności, które są w tej grze dla picu, i otoczki 'bogatego systemu'. Pod kątem rozwinięcia postaci taki rasowy erpeg jak F2 nie ma żadnej wyższości nad rasowym FPSem jak NOLF2.
W takiej sytuacji, gdzie w większości erpegów można grać tylko jedną rolę (wojaka), to sam termin RPG jest wydumany zarówno dla F2, jak i ME2, a szczególnie dla W2.
Jest to nawiązanie do Twojej wcześniejszej wypowiedzi:
Kynio pisze: Level-scalling z gruntu neguje potrzebę robienia expów, co z kolei zaprzecza idei cRPG. Tym samym F3, ME i Oblivion nie są grami cRPG . Na którą moja skrócona odpowiedź brzmi: żadna z gier wymienionych w temacie nie jest prawdziwym cRPG czy RPG w ogóle, bo (patrz wyżej).
Może zrozumiesz, a może nie.
Kynio pisze: 2. Brak lvl-scallingu nie oznacza, że nie ma taktyki - weź na przykład BG2 - tam Kagnaxxa trudno pokonać na 7 i na 20 poziomie. Wiele walk jest trudnych, bo gra ma dobry design, a nie dlatego, że wróg ma 500000 HP i wielką pał.. eee... miecz. Kagnaxx ma 90% odporności na obrażenia fizyczne, 100% odporności na wszelkie zaklęcia, wymaga użycia broni ze statem >= +4, żeby go trafić, i jest niewrażliwy na 'zabójcze ciosy'. Jeżeli to jest synonim dobrego designu, a nie wydumanych statów/większego młotka, to chyba nie mówimy tym samym językiem.
Kynio pisze: 1. Co ma Fallout 3 do taktyki i dopasowuywania możliwości drużyny????? Sam widzisz, że F3 nawet w Twoim myśleniu nie jest cRPG. Nie ma też drużyny, a wrogów rozwalasz, bo masz lepszą spluwę i możesz użyć 500 stimpaków za free, bo wystarczy wejść w PipBoya. A ja powiedziałem, że jest prawdziwym erpegiem? Powiedziałem, że się fajniej gra, a system autolevelingu sprawia, że rozgrywka nie rozbija się o erpegowe bzdury a la "wielka pała +20/ odporność na ataki fizyczne 90%"
Kynio pisze: 3. Albo Gothic 2 - nawet na wysokim levelu, jak sie rzucisz na bandę orków, to musisz uważać. Tyle... Ale w G2, a tym bardziej w G1 postać na 30 levelu kładzie postać na 1 levelu jednym ciosem, podczas gdy postać z 1 levelu nie ma szasny nawet zranić postaci z 30 levelu, choćby ta stała jak posąg.
Kynio pisze: Miło że porównujesz fanów bitej śmietany z truskawkami do fanów level-scallingu. Tak jak truskawki z bitą śmietaną są smacznym śmieciożarciem, pustym napychaniem kalorii, tak level scalling jest celowany jako rozwiązanie dla leniwych designerów, którzy po prostu lepszemu graczowi rzucają potężniejszego szczura - po co się starać? Szanowny rozmówco. Truskawka z bitą śmietaną oprócz dużej ilości kalorii posiada także potencjał dostarczania znacznej przyjemności, i poprawiania nastroju. Życie jest krótkie, i co niektórzy wolą z niego korzystać. Ja np. lubię jeść truskawki ze śmietaną/wiśnie w czekoladzie (i mimo tego nie mam żadnej nadwagi), wykonywać pracę, która daje mi satysfakcję, i czerpać przyjemność z życia na wiele innych sposobów. To jak Ty korzystasz z życia jest wyłącznie Twoją sprawą, i nie mi Ci dyktować sposób na życie. Masz prawo żyć 120 lat mordując się otrębami (mówię 'mordując' bo długie życie bez przyjemności jest raczej wyzwaniem/karą a nie nagrodą samą w sobie, i jako takie wydaje mi się bezsensowne, ale to tylko moja ocena). Możesz sobie grać w gry, w których najpierw trzeba tygodniami expić, żeby było w ogóle po co iść dalej, tymczasem ja wolę gry, w które gra się przyjemnie. Dla mnie autoleveling to po prostu krok do przodu, bo dzięki niemu nie trzeba przechodzić gry po sznurku "expisz na szczurach, potem expisz na goblinach, potem na orkach, a potem zabijasz bossa i ju łin, gejm ołwer", tylko odwiedzasz sobie kolejne lokacje w dowolnej kolejności, co nie znaczy że ma być łatwo. Sztandarowym przykładem gry z autolevelingiem jest właśnie JA2, ponieważ tam wyszkolenie i wyposażenie wroga zależy od tzw. 'game progress', czyli tego, ile udało Ci się zająć miast, a zatem ile masz dochodu i doświadczenia. Masz oczywiście prawo biczować się grami, które dla zasady korzystają ze starych rozwiązań, w imię jakichś wyższych (dla mnie nieznanych) zasad, i życzę Ci wszystkiego dobrego na tej (lub każdej innej dowolnie wybranej) drodze życia.
Kynio pisze: Zgadzam się - to mogłoby być ciekawe. Ale rozwiązanie to widziałbym w F:NV, gdzie level-scalling praktycznie nie istnieje . Istnieje, tylko jest nieco mniej wyrażony niż w F3. Sytuacje w F3, kiedy gdzieś w metrze można było spotkać super-mega-czołg w kształcie zombie skłoniły autorów do rewizji mechanizmów gry. W NV na 20lvl. spotkasz głównie młode Cazadory, a na 30 głównie dorosłe, podobnie z deatchlawami, i różnica jest druga. Podobnie jest z bandytami, w zależności od Twojego poziomu będą do Ciebie naparzać z pistoletów, bądź granatników. Przez to paradoksalnie gra staje się czasem trudniejsza wraz ze wzrostem doświadczenia.
_________________
|
|