Jagged Alliance Center - Forum

Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 25 ]  Przejdź na stronę   1, 2  Następna
Autor Wiadomość
luk3Z
Post : 14 paź 2011 16:55
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapral
Kapral
  • Posty: 62
  • Dołączył: 01.03.2010
  • Skąd: Metavira


Czyli ktokolwiek słyszał ktowolwiek wie ? Trwa od 17 wrześnie w mediach cisza, dopiero ostatnio coś wspomnieli, że aresztowali ludzi. Czyli prawie miesiąc im to zajęło, aby poinformować opinie publiczną.


http://occupywallst.org
http://globalrevolution.tv
http://en.wikipedia.org/wiki/Occupy_Wall_Street
http://www.planete.pl/dokument-dyktatur ... enta_34358
http://wolnemedia.net/wiadomosci-z-kraj ... warszawie/
https://www.facebook.com/OccupyTogether?sk=wall
https://www.facebook.com/OccupyTogether ... cupyWallSt

Co sądzicie o "wiośnie ludów" w USA ?

_________________
JA2 Vault (Repositories): https://pastebin.com/MJFckiaq
JA2 1.13 Hot Keys: https://pastebin.com/EHLMuk1k
JA2 v1.13 Starter Documentation: https://github.com/aimnas/1.13_starter_documentation


Ostatnio zmieniony 14 paź 2011 16:56 przez luk3Z, łącznie zmieniany 1 raz

*
 
Starchris
Post : 14 paź 2011 17:39
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2055
  • Dołączył: 25.06.2010


luk3Z pisze:
Trwa od 17 wrześnie w mediach cisza, dopiero ostatnio coś wspomnieli, że aresztowali ludzi. Czyli prawie miesiąc im to zajęło, aby poinformować opinie publiczną.

Musiałeś chyba siedzieć pod ziemią, że o tym nie wiedziałeś albo po prostu taki zbieg okoliczności, że to przeoczyłeś. Przecież od dawna o tym trąbią w internecie i w głównych wydaniach serwisów informacyjnych. Zresztą już od dawna niektórzy burmistrzowie chcą się ich pozbyć (bo mają ich po prostu dosyć) przez na przykład ożywianie starego prawa, które mówi, że parasol położony na ziemi to nielegalna inwestycja budowlana. W Nowym Yorku czy w Seattle zawsze mocno pada, a koczujący tam ludzie chowają się w ten sposób, że siedzą na ziemi pod parasolem. Gdy to zrobią to są aresztowani i karani grzywną. To samo dotyczy wszystkich namiotów plandek i innych podobnych.

_________________
Obrazek
Poradniki Modera


*
 
micand1989
Post : 14 paź 2011 17:51
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Major
Major
  • Posty: 1585
  • Dołączył: 30.12.2010
  • Skąd: Łagiewniki Nowe


Od obniżenia rating-u wiarygodności i przekroczeniu krytycznego poziomu długu publicznego ludzie domagają się ostrych działań ze strony rządu. Ludzie którzy protestują nie chcą płacić za straty banków i instytucji finansowych. W tym tempie to będziemy mieli drugą Grecję. Poza tym dziś obniżono rating Hiszpanii, premier Włoch S.Berlussconi zostanie premierem na drugą kadencję, Słowacja nie chce finansować upadających krajów UE. Giełdy szaleją, inwestorzy boją się inwestować i waluty tracą na wartości.

_________________
Obrazek
Obrazek


*
 
GrU
Post : 14 paź 2011 21:30
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 258
  • Dołączył: 04.03.2008


wirtualna kasa - 92% światowego pieniądza to tylko ciąg 1i0, jak można opierać świat na czymś takim, dla mnie to jedna wielka bańka (ale co ja tam po technikum wiem, panowie profesorowie mówią że to genialne = tak jest i już), a bańki prędzej czy później pękają

_________________
Jeżeli historia nas czegoś uczy, to tego, że każdego można zabić


*
 
M'cin
Post : 14 paź 2011 22:37
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży sztabowy
Starszy chorąży sztabowy
  • Posty: 775
  • Dołączył: 18.11.2009


Wiesz, nie do końca, przynajmniej dla mnie. W tym wypadku to już jest tak skomplikowana sieć użytkowników, odbiorców, banków, organizacji rządowych i pozarządowych, że każdy każdego kontroluje i trudniej dokonać jakiejś mega manipulacji niż kiedykolwiek... no, chyba że mówimy o spisku wszech czasów :) A i dawniej była to podobna "bańka" jak dziś, vide hiszpańska inflacja spowodowana sprowadzaniem ton kruszców z Ameryk, niezliczone psucia monet i drukowania pieniędzy czy innych papierów... jestem zdania, że stałość tego systemu zależy bardziej od możliwości kontroli i obiegu informacji niż komponentów materialnych :) Inflacja zawsze dostosuje się do ilości pieniądza z pewną dokładnością, a przy takiej ilości ludzi i powiązaniu w zasadzie całego świata w jeden organizm jednostkowy przekręt jest mniej odczuwalny niż w małej społeczności, tak na logikę ;)


*
 
Aver
Post : 15 paź 2011 00:40
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 259
  • Dołączył: 07.04.2010


GrU pisze:
wirtualna kasa - 92% światowego pieniądza to tylko ciąg 1i0, jak można opierać świat na czymś takim, dla mnie to jedna wielka bańka (ale co ja tam po technikum wiem, panowie profesorowie mówią że to genialne = tak jest i już), a bańki prędzej czy później pękają


Poważnie chciałbyś żeby każdy przelew wiązał się z fizycznym przekazaniem gotówki? W takim wypadku każdy przelew by Cię kosztował z 10 zł, a obsługa konta przynajmniej kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Już widzę te kontenerowce pływające z gotówką za transakcje międzykontynentalne.

Co do samego ruchu to ciężko go kratować na poważnie. Jak widziałem wypowiedzi protestantów z amerykańskiej telewizji to śmiać mi się chciało. Połowa, nie wie po co tam jest "bo banki to zło" i "nasze podatki na poszły na ratowanie banków" (przy czym większość protestantów to studenci którzy jeszcze nie dość że nie płacą podatków, to pewnie dzięki tym bankom studiują bo wzięli kredyt na te studia), a odpowiedzi są na to łatwe:
a) trzymaj pieniądze w domu w gotówce
b) jeśli jakikolwiek bank był "ratowany" to stał się własnością państwa, a za ich upadek odpowiada przede wszystkim Państwo, a dokładniej Banki Centralne które pozwalały na utrzymywanie zbyt niskich rezerw obowiązkowych oraz zbyt liberalne przepisy kredytowe, więc powinni protestować pod Kongresem/Białym Domem/Bankiem Federalnym.

Poza tym typowy protestant: Wiek 17-25 lat, markowe ciuchy i smartphone. Proszę was, jak chcecie protestować przeciwko korporacjom to stwarzajcie przynajmniej pozory. Ogólnie jak poczytacie na forach, w komentarzach pod newsami lub na twitterze to zobaczycie że większość amerykanów kpi z tych protestantów.


Ostatnio zmieniony 15 paź 2011 00:41 przez Aver, łącznie zmieniany 1 raz

*
 
aszek
Post : 15 paź 2011 06:49
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 260
  • Dołączył: 13.11.2009


Wydaje mi się że nie rozumiecie istoty sprawy o co z tym Wall Street chodzi, może trochę pomogę ;p

Pierwsza kwestia to zrozumienie zasad kreacji dzisiejszego pieniądza, który to nie bierze się z pomnażania kapitału ale jest kreowany z długu. Dawno temu (przed 15 wiekiem) pieniądz był złotą monetą i miał rzeczywiście materialną wartość (wartość kruszcu). Kredyt z odsetkami (lichwa), czy spekulacja pieniądzem było zabroniona karą śmierci (aby nie dopuścić do zmonopolizowania posiadania wszystkich pieniędzy na rynku). Wszystko działało w miarę dobrze, ale obrót materialnym złotem był nieco ryzykowny i mało wygodny. Każdy kto chodził z pełną sakiewką mógł się spodziewać że dostanie dla niej w łeb od bandytów (zostanie okradziony), a poza tym złoto było ciężkie i jako takie niewygodne w obiegu. Aby temu przeciwdziałać pojawił się wynalazek w postaci skrytki bankowej i parytetu złota. Bank przechowa ciężkie i ryzykowne w obrocie złote dukaty, zobowiązując się je wydać na żądanie (oczywiście za okazaniem papierowego dokumentu). Było to wygodne i ludzie przestali się przy transakcjach wymieniać samym złotem a zaczęli płacić tymi papierowymi 'dukatami', jednakże, zawsze mogli iść z papierkiem do banku aby podjąć swoje złote aktywa. Ludzie mieli wygodę, a bank mógł kumulować złoto i z czasem zaczął je pożyczać (na %), ale tylko do wartości lokaty którą posiadał. Era kolonizacji i wielkie, zamorskie inwestycję przyniosły małą zmianę w prawie funkcjonowaniu banków (ustalanych przez monarchów), i teraz bank mógł pożyczyć (na %) trochę więcej niż sam posiadał, ale nie więcej niż jakieś 2 dukaty na 1 dukata którego fizycznie miał w skarbcu. Dzisiaj...

ludzie myślą że pieniądze które pojawiają się w obiegu tworzone są przez jakiś bank centralny i są w pełni ekwiwalentem jakiegoś kapitału którym dysponuje państwo/bank, a tymczasem pieniądz fizycznie wchodzi do obiegu tylko za pomocą długu który ktoś zaciąga w banku (i to może być klient indywidualny, korporacja, inny bank, lub nawet całe państwo). Ludziom wydaje się że biorąc kredyt dostają pieniądze którymi bank dysponuje choćby z lokat innych ludzi, lub przynajmniej bank ma jakieś rezerwy na pokrycie udzielanej pożyczki, cóż, dziś to nie do końca prawda. Bank praktycznie rzecz biorąc kreuje pieniądz po prostu z znikąd, emituje go wtedy (i tylko wtedy) kiedy udziela komuś kredytu, gdzie proporcja wartości udzielanego kredytu (pasywa) do własnych rezerw (aktywa) może być jak 10:1 (przypadek USA), co oznacza, że w praktyce z każdego dolara które rzeczywiście posiada bank (czyli jego aktywa) może stworzyć następne 10 dolców (lub nawet dowolnie więcej jeśli tworzy dług bezgotówkowy, prosto na koncie bankowym). Tak czy siak, pieniądz pożyczony dostaje się do obiegu jako pieniądz który jeszcze nie istnieje, zaś sam pożyczkobiorca zobowiązuje się spłacić 'puste' pieniądze które zostały dla niego utworze realną wartością (pracą) + odsetki, których na rynku jeszcze nie ma. Wadą takiego systemu jest to, że generalnie nie ma na świecie takiej ilości kasy aby wszyscy mogli spłacić swoje pożyczki z odsetkami. Przynajmniej w normalniej sytuacji, tzn. takiej gdzie państwo, za pomocą banku narodowego, któremu podlegają wszystkie banki w danym kraju (mają tam swoje konta), dąży do tego, aby ilość pieniądza w obiegu i tego kreowanego przez banki bezgotówkowo czy też gotówkowo (a tylko emitowanego przez mennice) w stosunku do produktu krajowego brutto była w miarę proporcjonalna, co oznacza ni mniej ni więcej, tylko delikatną równowagę stopy procentowej do inflacji. Stopa procentowa (u nas ustalana przez NBP) pozwala bankom na ustalenie minimalnego oprocentowania od kredytów (gdzie oprocentowanie maksymalne reguluje tylko konkurencja rynkowa), i mówi jak dużo więcej jest potrzebnych pieniędzy w obiegu dla funkcjonowania gospodarki, która zwykle potrzebuje stałego, proporcjonalnie większego dopływu pieniędzy aby się rozwijać. Z drugiej strony, niekontrolowany dopływ pieniędzy powoduje inflację czyli realny spadek PKB (zmniejsza się możliwość konsumpcji) oraz jeszcze większe zapotrzebowanie na pieniądze (dalszy kredyt bankowy) na pokrycie spłaty zaciągniętych kredytów i odsetek, których wartość już w samej gospodarce rośnie o % inflacji (większa inflacja potrzebuje większej ilości pieniędzy dla nabycia jakiegoś realnego dobra). Po prostu inflacja jest dodatkowym oprocentowaniem od kredytu który redukuje wartość pieniędzy na rynku. Państwo dla dobra całego systemu i gospodarki dąży przede wszystkim do jednego, minimalnej inflacji i maksymalnych stóp procentowych i dlatego stopy kredytowe muszą być większe od inflacji (obecnie w PL minimalna stopa kr. to 4,5% a inflacja 3,0%), zaś sama różnica między stopą kredytową a inflacją mówi o przyroście PKB, czyli o tym jak dużo kredytów zostało spłaconych, zaś inflacja generalnie mówi jak dużo kredytów jest bez pokrycia na rynku, ale... tu jedna ważna uwaga: wszystkie te procenty to procenty w stosunku do ubiegłego roku a nie jakiegoś punku zero 300 lat temu. Jeśli dajmy na to w ciągu ostatnich 10 lat notujemy inflację na poziomie 3% to znaczy że przez 10 lat ilość niemożliwych do spłaty kredytów realnie wzrósł o ~35% ! Zaś warunkiem działania tego systemu jest ciągła, nieprzerwana hossa kredytowa (dopływ pieniądza do obiegu w skali przyrostu geometrycznego), aby nadążać ze spłatą kredytu wraz z odsetkami. W takiej gospodarce społeczeństwo musi wciąż i coraz więcej pożyczać (kreować pieniądz), a potem coraz więcej produkować (spłacać kredyty) i konsumować (zwracać pieniądz do obiegu potrzebnych innym). A teraz najlepsze:

Państwo (przez bank narodowy) jako takie ma możliwość pożyczyć pieniądze od siebie samego, tzn. w zasadzie od nas samych, od społeczeństwa, które będzie spłacać te długi + odsetki. Generalnie robi to w dwóch sytuacjach, wtedy kiedy samo, lub obywatele sami z siebie za dużo od banków pożyczyli a w gospodarce brakuje pieniędzy na obsługę długu (za silna waluta), lub kiedy kreuje dług narodowy bo nie jest w stanie zbilansować budżetu (wg. specyfikacji modelu gospodarki). Jednakże każda pożyczka zwiększa inflację, więc aby ją zmniejszyć państwo musi użyć innego instrumentu aby wycofać pieniądze z obiegu... tak, tu wchodzą podatki, u nas 65% (łącznie z pośrednimi) ;p Są nie tyle potrzebne do finansowania państwa co ważne dla funkcjonowania samej gospodarki, tylko nasuwa się małe ale... czujecie tą realną stopę podatkową 65% przy 1,5% wzrostu PKB ?! :D Ale to jeszcze nic, bo prawdziwą zmorą jest dług publiczny, czyli suma pieniędzy które państwo w naszym imieniu pożyczyło aby domknąć roczny budżet. W makroekonomii przyjmuję się że granicą bankructwa państwa jest pewna proporcja między produktem krajowym brutto a długiem publicznym i teoretycznie aby nie popaść w dług niemożliwy do spłaty państwo nie może przekroczyć granicy 60%, cóż obecnie w PL wynosi już 54% (za rządów PO dług publiczny znacznie wzrósł), zaś w USA 130%.

Tu wrócę pomału do WallStreet. W latach '30 uw. po 1WŚ gospodarka USA wyszła z wielkim długiem narodowym (obligacje wojenne) i jeszcze tuż przed wielkim kryzysem państwo planowano przywrócić parytet waluty (obietnicę wymienności pieniądza papierowego na kruszec), ale tym razem w srebrze (którego w naturze jest więcej), gdzie kontrolę nad emisją miałby Bank Rezerw Federalnych podlegający kongresowi. Jednakże wybuch im kryzys i państwo musiało ogłosić bankructwo, którego pokryciem zajęły się banki prywatne (zbierające swoje fortuny od czasów kolonialnych, poprzez erę uprzemysłowienia i wydobycia ropy, kończąc na nieodległych czasach prywatnych firm zbrojeniowych). Spłatą długu zajęły się więc prywatne fortuny dosłownie kilku ludzi, którzy w zamian za całkowitą, finansową autonomię (od rządu) stworzyły Bank Rezerw Federalnych, który Federalny (państwowy) jest tylko w nazwie. W USA jest 12 takich banków, które nie podlegają rządowi i same kreują pieniądz, w tym jeden z nich na Wall Street. A nadążacie co można takim bankiem robić ? To tak jakbym ja sobie mennicę otworzył i emitował złotówki w miarę potrzeb na wydatki, zaś spłatę (odsetek) obciążył społeczeństwo, które to za mnie odpracuje :D

I dlatego od tamtego czasu dług publiczny w stanach szedł tylko w górę: 2WŚ, zimna wojna (i dalsze wydatki na zbrojeniówkę które ekonomicznie rozłożyły same ZSRR), i gdzie końca tego nie widać, bo i dziś USA na armię przeznacza ponad połowę swojego PKB (gdzie w PL jest to w granicach 5%), zaś np. Obama na sam początek swojej prezydentury pożyczył (w kongresie za pomocą aktu) w imieniu państwa jakieś 12 bilionów $.

I co, robi się śmiesznie ? ;p ... bo paru studentów, młodych, krytycznie na to patrzących ludzi blokuje giełdę która służy do spekulacji cenami dobór, usług, bo blokuje miejsce gdzie tworzy się lub niszczy popyt na konsumpcję (zatrudnienie), a kapitał jest transferowany po świecie w pogoni za tańszymi kosztami pracy ?

_________________
Obrazek kogo by tu jeszcze sprać, no kogo... ? - Wojmił (brat księcia Mirmiła)


*
 
M'cin
Post : 15 paź 2011 11:54
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży sztabowy
Starszy chorąży sztabowy
  • Posty: 775
  • Dołączył: 18.11.2009


aszek pisze:
Wydaje mi się że nie rozumiecie istoty sprawy o co z tym Wall Street chodzi, może trochę pomogę ;p

Dziękuję :P

aszek pisze:
Pierwsza kwestia to zrozumienie zasad kreacji dzisiejszego pieniądza, który to nie bierze się z pomnażania kapitału ale jest kreowany z długu. Dawno temu (przed 15 wiekiem) pieniądz był złotą monetą i miał rzeczywiście materialną wartość (wartość kruszcu). Kredyt z odsetkami (lichwa), czy spekulacja pieniądzem było zabroniona karą śmierci (aby nie dopuścić do zmonopolizowania posiadania wszystkich pieniędzy na rynku). Wszystko działało w miarę dobrze, ale obrót materialnym złotem był nieco ryzykowny i mało wygodny. Każdy kto chodził z pełną sakiewką mógł się spodziewać że dostanie dla niej w łeb od bandytów (zostanie okradziony), a poza tym złoto było ciężkie i jako takie niewygodne w obiegu. Aby temu przeciwdziałać pojawił się wynalazek w postaci skrytki bankowej i parytetu złota. Bank przechowa ciężkie i ryzykowne w obrocie złote dukaty, zobowiązując się je wydać na żądanie (oczywiście za okazaniem papierowego dokumentu). Było to wygodne i ludzie przestali się przy transakcjach wymieniać samym złotem a zaczęli płacić tymi papierowymi 'dukatami', jednakże, zawsze mogli iść z papierkiem do banku aby podjąć swoje złote aktywa. Ludzie mieli wygodę, a bank mógł kumulować złoto i z czasem zaczął je pożyczać (na %), ale tylko do wartości lokaty którą posiadał. Era kolonizacji i wielkie, zamorskie inwestycję przyniosły małą zmianę w prawie funkcjonowaniu banków (ustalanych przez monarchów), i teraz bank mógł pożyczyć (na %) trochę więcej niż sam posiadał, ale nie więcej niż jakieś 2 dukaty na 1 dukata którego fizycznie miał w skarbcu. Dzisiaj...


To to mniej więcej miałem na myśli :P

To tylko mi jeszcze przypomnij, tak z ciekawości, bo chcę zobaczyć, czy dobrze pamiętam, czy gospodarka krajowa oparta o ciągłe zaciąganie długów i powiększanie w ten sposób kapitału i ogólnie rozruch gospodarki poprzez robione w ten sposób inwestycje państwowe to nie był jednym z pomysłów Keynesa?


*
 
aszek
Post : 15 paź 2011 13:59
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 260
  • Dołączył: 13.11.2009


Owszem, w zasadzie to Keynes choć to wspólna cecha wielu współczesnych modeli (podziału dóbr), i jeśli się dokładniej przyjrzeć to idea mieszania się państwa do wolnego rynku stawia taki pomysł bliżej modelu gospodarki sterowanej centralnie (u nas za komunizmu), choć państwo i tak musi mieć jakiś instrument studzenia/pobudzania gospodarki, więc w zasadzie to nic niezwykłego, s sprawa rozbija się tylko o skalę :D

Ale jeśli ktoś by mnie prywatnie pytał, to ja bym zakazał takiej praktyki, bo sztuczne wpompowanie pieniądza w rynek obniża wartość naszych, już zapracowanych pieniędzy, które w jakiejś części stracą na wartości na rzecz tych nowych (napływających z kredytów lub interwencji na rynku). I choć gospodarka tego potrzebuje, to biorąc coś na krechę powoduje się że jeszcze więcej ludzi straci swoje wypracowane dobra, czyli czasowo ratujemy przed bankructwem X ludzi, ale zadłużamy Y następnych, którzy się w tym momencie nie wypłacą. Sprawa bankructwa się tylko opóźnia w czasie ;p Jeśli za interwencją stoi jakaś rzeczywista inwestycja w rynek (np. powstaje nowa spółka która emituje akcję na poczet zysku) to wszystko jest w równowadze, ale jeśli spółka plajtuje a dla ratowania jej rentowności daje się jej pieniądze, to te pieniądze traci społeczeństwo - dlatego nie wolno ratować udających przedsiębiorstw (rynek sam reguluje ich ilość) - kwestią jest tylko utrzymanie kapitału na własnym rynku. W zasadzie sprowadza się to do pewnego nacjonalizmu i w dzisiejszej sytuacji do zasady "nie kupujcie od chinoli, bo sami splajtujecie..."

_________________
Obrazek kogo by tu jeszcze sprać, no kogo... ? - Wojmił (brat księcia Mirmiła)


*
 
Aver
Post : 15 paź 2011 15:38
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 259
  • Dołączył: 07.04.2010


No i był marsz w Polsce, wypowiedź jednego z protestujących:

Cytuj:
Jestem tutaj, bo boję się o swoją przyszłość. Wiem, że bardzo trudno jest dostać się na studia, na które chciałbym pójść.


Poważnie? Koleś protestuje bo ciężko się dostać na kierunek który sobie wybrał? Nie ma co, ja idę protestować że ciężko jest poderwać modelkę bikini.


Ostatnio zmieniony 15 paź 2011 15:39 przez Aver, łącznie zmieniany 1 raz

*
 
aszek
Post : 15 paź 2011 16:01
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 260
  • Dołączył: 13.11.2009


Tylko wycinając coś z kontekstu można interpretować dowolną prawdę, identycznie jak z głuchym telefonem,

Cytuj:
Jestem tutaj, bo boję się o swoją przyszłość. Wiem, że bardzo trudno jest dostać się na studia, na które chciałbym pójść. Bardzo trudno - nawet jeśli skończę dobrą uczelnie - będzie mi też zdobyć pracę - mówił dziennikarzom jeden z uczestników Maciej Tyburski.

Jak dodał, marsz "ma zwrócić uwagę społeczeństwa na problemy m.in. młodych ludzi, i rozpocząć debatę". - Chcemy poprawy sytuacji, ulepszenia naszej demokracji - dodał.


Mi problem wydaje się trochę szerszy niż dostępność do cycków :D

_________________
Obrazek kogo by tu jeszcze sprać, no kogo... ? - Wojmił (brat księcia Mirmiła)


*
 
Aver
Post : 15 paź 2011 16:16
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 259
  • Dołączył: 07.04.2010


Poważnie uważasz że problem z dostaniem się na studia w kraju w którym 60% populacji między 20, a 25 rokiem życia studiuje, jest problemem młodych ludzi? Według mnie za łatwo się dostać na studia w naszym kraju. Wiele moich kolegów z uczelnianych ławek dostało się na ekonomię, nie mając matematyki na maturze, a zamiast tego np. mają geografię czy historię. Zakładam że sir Oburzony chce się dostać na medycynę lub jakąś psychologię. Czy na prawdę chcemy aby leczyli nas potem idioci, albo lenie z wiedzą o społeczeństwie na maturze? Czy na prawdę powinniśmy im to ułatwiać? Nie, na pewno studia nie są problemem młodych ludzi w tym kraju, a jak już to problemem jest to że za dużo ich studiuje.

A co z pracą po studiach? Z nią tak na prawdę nie ma problemu i mówię to z własnego doświadczenia i doświadczenia mojego otoczenia. Jednak nie można się dziwić że ludzie po socjologii, kulturoznawstwie czy też etnologii mają problem ze znalezieniem pracy. Po co gospodarce, rok w rok, tysiące absolwentów tych kierunków? Po ukończeniu dowolnego kierunku związanego z matematyką, fizyką, programowaniem, grafiką komputerową, budownictwem, elektryką i elektroniką oraz medycyną nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem pracy, a mimo to są to bardzo mało popularne kierunki. Czemu? Bo wymagają dużo pracy, a tym czasem nasi studenci nie chcą się uczyć, licząc że przebrną przez studia na "pan da 3".


Ostatnio zmieniony 15 paź 2011 16:18 przez Aver, łącznie zmieniany 3 razy

*
 
aszek
Post : 15 paź 2011 17:24
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 260
  • Dołączył: 13.11.2009


Owszem, każdy ma prawo spróbować swoich sił. Nie żyjemy w społeczeństwie kastowym, gdzie tylko garstka wybranych ma prawo do walki o lepszy byt. Przeuczone społeczeństwo to nie tragedia, tak np. funkcjonuje Szwecja. Z drugiej strony możesz limitować wykształcenie i dostać niedouczone społeczeństwo które nie będzie w stanie nadążyć za resztą świata i z braku kwalifikacji stanie się służącymi innych nacji. Jak zapewne zauważasz rynek pracy w PL nie jest w stanie wchłonąć całej populacji, zaś cześć musi szukać pracy za granicą (na 38 milionowy naród 5 milionów musiała wyjechać) i zapewniam Cię że emigruje praktycznie cały przekrój zawodów, nie tylko absolwenci jakiegoś egzotycznego kierunku. W tym kraju jako taką robotę mają ustawieni postkomuniści na stołkach rozpoczynający karierę zawodową nie później niż w okolicach lat '80 uw., lub ich pociotkowie, ich dzieci i wspólnicy, reszta o ile chce pracować niech na interview krzyknie "minimalna brutto", aby zwiększyć szanse na angaż, albo spada do UK :p

Jeśli tylko studia (dowolne) rozwiną wśród promila jego absolwentów pewną dozę kreatywności, przedsiębiorczości to możesz się spodziewać że gospodarka będzie kwitła, na rynku pojawią się firmy które napędzą koniunkturę, szkoda tylko że nie nasza, bo naprawdę zdolni ludzie już dawno stąd uciekli a zostały same miernoty i emeryci :D Edukacja to inwestycja w przyszłość narodu, trzeba tylko stwarzać warunki na jego rozwój, ale niektórzy twardogłowi będą bronić poglądu że ich stołek nie potrzebuje zagrożenia ze strony konkurencji.

A te trudno dostępne kierunki studiów, te hermetyczne zawody jak lekarz czy prawnik ? Poza samymi trudnościami stojącymi za dostaniem się na kierunek, takiego studenta czeka jeszcze przygoda z możliwością odbycia stażu w jakiejś ciekawej specjalności. Ogólnie, tutaj mogę zaryzykować pewną tezę, że takich np. lekarzy nasz kraj ma za mało, bo nie wiem czy się orientujesz ile narodu przypada na jednego lekarza, albo ile się czeka na wizytę u lekarza specjalisty ? A uwierzysz że czasami ponad pół roku (nie wspominając o oczekiwaniu na jakiś inwazyjny zabieg, który planuje się z 2letnim wyprzedzeniem) ? A wiesz ile taki chirurg specjalista których jest do pięciu na województwo w kopercie weźmie pod stołem zanim wpiszę coś na swoją listę ? A może czas zwiększyć konkurencję, nie sądzisz ?

Zapotrzebowanie na kierunki techniczne jest przereklamowane, wymagają nieproporcjonalnie większej inwestycji (intelektualnej i finansowej) w stosunku do zarobków które oferują, więc nie ma się co dziwić że ich popularność nie jest oszałamiająca. Z własnego doświadczenia wtrącę że np. w PL na 1 wypływający na rynek pracy wakat dla informatyka (w szerokim przekroju specjalności) statystycznie przypada 300 kandydatów, co całkiem ciekawie kształtuje oczekiwane możliwości finansowe :D Szukałem roboty jako etatowy programista (po 10 lat stażu), gdzie na tle konkurencji nie jestem taki (całkiem) beznadziejny to wiem jak to wygląda :p

_________________
Obrazek kogo by tu jeszcze sprać, no kogo... ? - Wojmił (brat księcia Mirmiła)


*
 
Aver
Post : 15 paź 2011 18:00
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 259
  • Dołączył: 07.04.2010


Nie mówię o tym, żeby utrudniać ludziom dostęp na studia, ale że powinno się wymagać od ludzi jakiegoś wysiłku, aby się na nie dostać. Jak ktoś miał same wyniki poniżej 50% na maturze, to na studia w normalnym kraju by się nie dostał. W naszym kraju dostanie się i to w pierwszym naborze ;). Potem taka osoba zwykle odpadnie szybko, albo skończy studia z 3 na dyplomie i bez wiedzy. I co? I będzie narzekała że nie może znaleźć pracy po studiach.

Mówisz o lekarzach, ale mówisz o lekarzach PUBLICZNEJ służby zdrowia. Prywatnych specjalistów jest wystarczająco i jak się zapiszesz u prywatnego specjalisty to zostaniesz przyjęty od ręki. Natomiast publiczna służba zdrowia nie przyjmie więcej specjalistów czy by tego chciała, czy nie. Po prostu nie ma na to kasy, więc jak dla mnie zwiększenie ilości absolwentów studiów medycznych tego nie zmieni. Nasza służba zdrowia przede wszystkim potrzebuje kasy. Zwykle to nie problem z ilością ludzi jest przeszkodą aby wykonać jakieś skomplikowane badanie lub operację. Problemem jest zwykle to że szpital przekroczył już limity w kasie chorych i nie dostaną zwrotu za badanie/operację.

Fajne są też zdjęcia z Włoch. Ludzie protestują przeciwko bankom, a palą samochody zwykłych ludzi i niszczą witryny sklepowe.


Ostatnio zmieniony 15 paź 2011 18:18 przez Aver, łącznie zmieniany 2 razy

*
 
aszek
Post : 15 paź 2011 18:38
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 260
  • Dołączył: 13.11.2009


Widzisz, a może to jest tak, że nawet kończąc studia z dobrymi wynikami i jeszcze optymistycznie patrząc w przyszłość ludzie szukają roboty, tyle że w zasadzie większość ma tutaj mały problem typu: "a gdzie łaskawy pan ma w CV 5-letnie doświadczenie zawodowe ?", albo "proponujemy panu bezpłatny, bezterminowy staż za symboliczne 200 zł", a że wiadomo że nikt za darmo pracować nie będzie (dla normalnego człowieka praca czy zarabianie nie jest sensem życia), to wkrótce (po aplikacji CV na pół miliona wakatów dostępnych w sieci) każdy zauważy beznadziejność sytuacji i podejmuje decyzję albo o przełożeniu sobie czasu podjęcia pracy zawodowej bo liczy na to że może nadejdą lepsze czasy i otwiera sobie 2 a może i 3 fakultet (który i tak mu za przeproszeniem gówno da), albo... wychodzi z założenia że czas pocałować zmywak za 6Ł/h ;p

A wiesz czemu ? Bo niezależnie jak dobry jesteś to rynek Cię nie wchłonie, gdyż podatki dochodowe przyciskają przedsiębiorców, oni zaś aby przetrwać na rynku tną koszty i redukują etaty, tu gdy rynek pracy się kurczy to bezrobocie rośnie. Ot co.

Co do prywatnych klinik to rzeczywiście, jak wyłożysz prywatnie to sprawność lekarzy poraża, ale... większość tnie cycki (plastyka), robi jako dentyści, a prywatnych klinik (i praktyk) jest mało bo w PL lekarz aby być zachować uprawnienia musi praktykować w publicznej służbie zdrowia, i kiedy już wychodzi po robocie nie zawsze na tyle kontaktuje z rzeczywistością czy ma odpowiedni sprzęt w chupie aby mógł bezpiecznie pociąć klienta :D

_________________
Obrazek kogo by tu jeszcze sprać, no kogo... ? - Wojmił (brat księcia Mirmiła)


*
 
Nowy temat Odpowiedz w temacie Przejdź na stronę   1, 2  Następna


cron