|
Sierżant |
|
-
Posty:
259
-
Dołączył:
07.04.2010
|
aszek pisze: Okres zdobywania specjalizacji np. w chirurgii to minimum 15 lat, a przez ten czas musisz praktykować aby gromadzić doświadczenie i jakiś tam prestiż (żeby Ci pacjenci się pociąć dali). Bo rozmawialiśmy o specjaliście w prywatnej klinice, prawda ? Poszedłbyś do rzeźnika tuż po dyplomie ? ;p Do prywatnej kliniki to pójdzie chory który nie będzie się liczył z kasą, za to w pierwszej kolejności będzie miał na uwadze opinie o skuteczności danego lekarza.
Nie wiem o co Ci teraz chodzi. Ja nic nie mówiłem o doświadczeniu lekarzy. Tylko zaprzeczyłem że muszą naraz leczyć publicznie i prywatnie. Zresztą podajesz argument z doświadczeniem, a nie wiem jak to się ma do zwiększenia ilości osób przyjmowanych na studia. Czym więcej studentów medycyny tym bardziej doświadczeni lekarze będą?
Ja poruszałem przede wszystkim, temat "bezrobocia po studiach", co wyraźnie widać w moich wypowiedziach, bo jest to bardzo popularny zwrot w środowiskach lewackich aktualnie. Pojawiał się w spotach SLD, teraz się pojawia podczas protestów. Istnieje bezrobocie to nie przeczę i sytuacja wymaga uwagi. Jednak obok bezrobocia istnieją duże nisze na rynku pracy gdzie ciężko znaleźć pracownika. Na pewno nie da się sprawić, aby w społeczeństwie w którym 60% osób studiuje, każdy znalazł sobie pracę w tym co "wystudiował", chyba że przy dużej imigracji. Zawodów do których jest wymagane wykształcenie wyższe jest mniej niż tych do których nie jest wymagane, a więcej niż połowa młodych osób studiuje - oczywistym jest że nie każdy znajdzie zatrudnienie. Mój ojciec, elektryk, już dawno sobie wypracował emeryturę, ale pracuje dalej, bo co chce odejść z pracy to szef zaprasza go na rozmowę i proponuje korzystniejsze warunki, prosi go żeby nie odchodził z pracy, bo nie znajdzie nikogo na jego miejsce. Mimo że non stop daje ogłoszenia się itp., to wciąż nie może znaleźć wystarczająco dużo elektryków. Pracownicy non stop robią nadgodziny, pracują w soboty i niedziele. To wszystko sprawia że mój ojciec aktualnie, jako elektryk po technikum, zarabia tyle że ja, po studiach, pewnie nigdy tyle nie będę zarabiał.
Mówisz też że ludzie którzy protestują, to protestują przeciwko zadłużaniu państwa. Ja odniosłem odwrotne wrażenie. Hasła "Chcemy mieszkań, nie kredytów" itp. raczej mówią co innego, bo działania mające na celu spełnienie takich postulatów by zadłużyły państwa jeszcze bardziej. Ludzie zaczęli protestować dopiero gdy trzeba było zacząć robić cięcia, nie wtedy gdy państwa się zadłużały aby dogodzić ludziom i się żyło wszystkim dostatnie. Poziom zadłużenia państwa można sprawdzić w każdej chwili na necie. Gdzie byli Ci protestanci, gdy co roku rosło zadłużenie? W domach, przeglądali sobie facebooka i popijali kakao, bo żyło się im wspaniale. Teraz przychodzą cięcia, dostaną niższe stypendia, mniejsze ulgi i co robią? Wychodzą na ulicę. Ależ czemu? Przecież państwa właśnie zaczęły oszczędzać... Jeśli na prawdę chcą protestować przeciwko zadłużaniu się, to czemu nie protestowali wcześniej, gdy państwa wydawały na potęgę, albo nie poczekają, gdy państwa znowu się oddłużą i zaczną znowu wydawać na potęgę?
A to że popierasz palenie samochodów zwykłych ludzi i sklepów drobnych przedsiębiorców jako mniejsze zło to już kompletnie nie rozumiem... Szarzy ludzie oszczędzali na to lata, a zostało spalone w mgnieniu oka, przez wściekłych studentów, w ramach protestu przeciwko bankom i zadłużaniu. Na prawdę porywająca logika.
Ostatnio zmieniony 16 paź 2011 00:51 przez Aver, łącznie zmieniany 6 razy
|
|