|
Pułkownik |
|
-
Posty:
2260
-
Dołączył:
07.03.2009
-
Skąd:
Bejrut
|
lukasamd pisze: Mi na polibudę wszyscy radzili iść, choć o całkowaniu pojęcia nie mam... podobnie jak pochodne. Bo to nie chodzi o to, że "jak całek nie zna to kury szczać prowadzać a nie inżynierię robić", tylko o to, że bez rachunku różniczkowego inżynierii nie ma. Mechanika, elektronika, to dwie przykładowe branże fizyki gdzie wzory (a zatem sposób obliczeń i podwaliny do zrozumienia tematu) opierają się właśnie na rachunku różniczkowym.
Studia inżynierskie bez podstaw matematycznych to jak gra w lidze mistrzów bez kondycji
lukasamd pisze: Oczywiście nie mam nic do humanistycznych przedmiotów, ale moim zdaniem wybór szkoły średniej już powinien być poważnym wyborem. Zgadzam się z Tobą w zupełności, niestety polski system nauczania nie promuje takiego toku myślenia.
W Libanie, gdzie uczęszczałem do szkoły, jest system punktacji od 0 do 20, a nie od 2 do 5. Jak masz 10/20 i więcej, to zdajesz, a jak nie to nie. Nie jest łatwo dostać 20/20 (jest to niemal niemożliwe w niektórych przedmiotach), ani 0/20 (jak mało można umieć po siedzeniu na lekcjach?). Nie ma parcia na mocz/stolec/szkło/zdawanie przedmiotów. Po prostu liczy się średnia z wszystkich wyników. Jeżeli ktoś radzi sobie miejscami lepiej, miejscami gorzej, ale ogólnie powyżej średniej, to zda do następnej klasy.
Idąc do liceum nie byłem pewien co chcę robić po szkole, ale wiedziałem, że chcę iść na profil naukowy. Poszedłem na profil podwójnej matury bo wydawało się to elitarne (jak powiedział podpułkownik "Fighting Jack" Churchill "zapisałem się do Komandosów, bo to brzmiało niebezpiecznie"), dopiero potem wybrałem sobie profil pod kątem studiów medycznych.
W Polsce można (o ile dobrze się orientuję) zdawać maturę z dowolnych przedmiotów w puli. To całkowicie demotywuje ludzi do jakiegokolwiek konsekwentnego wyboru. Mając do wyboru profil naukowy, mogłem olać sobie przedmioty humanistyczne, ale musiałem przyłożyć się do przedmiotów naukowych, wszystkich przedmiotów naukowych (no może poza matmą ). Kończąc liceum z profilem naukowym i zdając maturę z profilem naukowym, mogłem startować na właściwie każdą uczelnię naukową (medyczną, polibudę, jakieś wydziały naukowe na uniwerku...). Gdybym zdecydował się na profil humanistyczny lub socjo-ekonomiczny, miałbym do wyboru uniwerek, bądź jakąś szkołę handlową. Zdając maturę z Matematyki, religii i geografii nie miałbym w ręku ŻADNEGO przygotowania do studiów (chyba, że chciałbym iść na matematykę, religię lub geografię, ale to niewielki wybór), a znam ludzi, którzy tak sobie wybrali przedmioty do matury.
Pokażę Wam moje oceny z matury Libańskiej, (nie żebym się chwalił, nie ma czym), aby zilustrować na przykładzie jak to mogłoby w praktyce działać. W libańskim systemie szkolnictwa wybiera się profil liceum i matury, przedmioty są przydzielane odgórnie do profilu przez ministerstwo edukacji.
Oceny: Biologia 67/100 Chemia 56/80 Fizyka 57/80 Matematyka 44/80 Język arabski i tłumaczenie 18/50 Język obcy (francuski) i tłumaczenie 18/40 Filozofia i cywilizacje 24/40 Historia 12/30 Geografia 11/30 WOS 05/30 Suma 312/560 (11.14/20, zal).
Język arabski olałem sobie od początku gimnazjum, literaturę francuską w profilu matury libańskiej olałem sobie w liceum, matematykę, historię, geografię i WOS też sobie olałem. Filozofii nauczyłem się sam, z przekory dla durnego nauczyciela, który marnował nasz czas opowieściami o tym, jaka to marchewka jest dobra na potencję, i jak ciężko ją przymocować.
Taki system nauki dość obiektywnie ocenia przygotowanie ucznia z zakresu różnych przedmiotów, a tym samym jego potencjalne perspektywy na przyszłość. Jedyna osoba a mojej klasy, która nie wiedziała co ze sobą zrobić po szkole, była największym kujonem, i de facto z wszystkich przedmiotów miała dobre oceny. Koniec końców ten kolega poszedł na reżyserię i medycynę
_________________
|
|