Jagged Alliance Center - Forum

Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 76 ]  Przejdź na stronę   Poprzednia   1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Czy uważasz JA2:Wildfire za udaną grę?
Tak. 70%  70%  [ 42 ]
Nie. 18%  18%  [ 11 ]
Nie mam zdania. 12%  12%  [ 7 ]
Liczba głosów : 60
Autor Wiadomość
Popers
Post : 16 sie 2007 22:57
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży
Starszy chorąży
  • Posty: 596
  • Dołączył: 31.01.2007


Loucipher pisze:
zresztą, ja kupiłem jeszcze za 49zł


ja kupiłem za 60 chyba. i też uważam że warto było. zgadzam sięw pełni z powyższą opinią na temat gry. WF spełnił moje oczekiwania


*
 
snick
Post : 17 sie 2007 14:28
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży sztabowy
Starszy chorąży sztabowy
  • Posty: 686
  • Dołączył: 17.07.2006
  • Skąd: Zabrze


@Loucipher: mam 2 zastrzeżenia, co do Twojej wypowiedzi


Cytuj:
oraz zwiększenie roli Kingpina


Oprócz tego, że kiedy coś przeskrobałem, to cała San Mona była przeciw mnie (łącznie z NPCami), to nie zauważyłem jakiegoś znaczącego wzrostu roli szefa mafii. Może dlatego, że nie wchodziłem z nim w układy, a może dlatego, że jeśli ktoś w jakimś sektorze stawił opór, to po prostu go zabijałem. Niezależnie od koloru ubrania. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wszyscy z "obrońców" sektora byli żołnierzami, czy też może część z nich to ludzie Kinga.

Cytuj:
Do tego wprowadzenie pojęcia własności i fakt, że kradzież niektórych przedmiotów kończy się zaatakowaniem nas przez właściciela skradzionej rzeczy (i słusznie! w JA2 można było czyścić całe sektory i nikt słowa złego nie powiedział.


W podstawowym JA2 też istniały przedmioty, po których tknięciu właściciele rzucali się na gracza.


BTW
10 najemników w oddziale to raczej kwestia gustu. Ja tam wolałem 6 - preferuję małe zespoły. ;)


*
  WWW
lukasamd
Post : 17 sie 2007 15:03
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 5321
  • Dołączył: 31.05.2006


Jeżeli się długo gra to 6 to już za dużo - i tak większość robi za tragarzy :lol:

Co do Kingpina - na północny zachód od San Mony jest sektor z niewielką ilością przeciwników ale czymś co wygląda jak... fabryka narkotyków. Jeżeli kogoś ruszymy to sektor jest już pełny wrogów (cywilów uzbrojonych po zęby).

Poza tym w wielu miastach są ludzie z kartelu, kiedy wytrenujesz już samoobronę i wejdziesz do sektora może nieoczekiwanie zacząć się bitwa (np. w porcie w Chitzenie).

BTW. Dzisiaj chyba zacznę znowu grać w Wildfire ;) To jest całkiem przyjemna gra.


*
  WWW
Loucipher
Post : 18 sie 2007 21:57
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 148
  • Dołączył: 16.08.2007


snick pisze:
Oprócz tego, że kiedy coś przeskrobałem, to cała San Mona była przeciw mnie (łącznie z NPCami), to nie zauważyłem jakiegoś znaczącego wzrostu roli szefa mafii. Może dlatego, że nie wchodziłem z nim w układy, a może dlatego, że jeśli ktoś w jakimś sektorze stawił opór, to po prostu go zabijałem. Niezależnie od koloru ubrania. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wszyscy z "obrońców" sektora byli żołnierzami, czy też może część z nich to ludzie Kinga.

OK, może i racja, że wpływ ten poza San Moną nie jest jakoś super wyraźnie odczuwalny. Tym niemniej, widać w WF przynajmniej, że mafia to coś więcej niż kilku kiepasów z dużymi spluwami zamelinowanych w średnio wypasionej willi w jedynym miasteczku, które w calym tym arulkańskim burdelu wygląda (i funkcjonuje) normalnie. Jak nadmienia LukasAMD, jest ten sektor z laboratorium dragów, poza tym niemal w każdym mieście mafia istnieje i prowadzi swoje ciemne interesy. I stale trzeba uważać, żeby im nie zaleźć za skórę - bo w odróżnieniu od Deidranny, oni mają poparcie spoleczne...
snick pisze:
W podstawowym JA2 też istniały przedmioty, po których tknięciu właściciele rzucali się na gracza.

Owszem, ale było ich zdecydowanie mniej. A tu niemal na każdym kroku trzeba się pilnować, czy nie kradnie się czyjejś własności. A jeśli nawet możliwa jest kradzież, to trzeba to zrobić z głową. Jak w życiu.

_________________
Loucipher

"Fight for freedom, kill for cash, play for fun."


*
 
lukasamd
Post : 19 sie 2007 08:42
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 5321
  • Dołączył: 31.05.2006


Takich przedmiotów było w JA2 zdecydowanie mniej - to fakt. Inna sprawa - ciekawe co tutaj się dzieje jeżeli okradniemy Kingipna (o ile można bo nie pamiętam tego), w JA2 co pewien czas atakowały nas w rożnych sektorach ludzie z mafii (1-2, ubrani w ciemne garnitury).

Jeżeli zwiększyli wpływ mafii to i represje za rabunek są większe... trzeba to kiedyś sprawdzić :D BTW. Głównym celem gry jest "ponoć" likwidacja kartelu narkotykowego - dziwne że i tak należy zlikwidować Deidrannę. Można było przenieść akcję np. do Kolumbii ;)


*
  WWW
Loucipher
Post : 21 sie 2007 09:05
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 148
  • Dołączył: 16.08.2007


lukasamd pisze:
ciekawe co tutaj się dzieje jeżeli okradniemy Kingipna (o ile można bo nie pamiętam tego), w JA2 co pewien czas atakowały nas w rożnych sektorach ludzie z mafii (1-2, ubrani w ciemne garnitury).

Jeśli okradniesz Kingpina (można), to właśnie mafia wypowiedziała Ci wojnę. Od tej chwili prawie w każdym mieście (z wyjątkiem Grumm i Balime) masz do czynienia z uzbrojonymi strażnikami, których musisz zabić, a w San Monie wszyscy mają Cię na celowniku. Sytuacja trudna z kilku powodów:
- możesz zapomnieć o zdobywaniu kasy w San Monie jakimkolwiek sposobem (walki, sprzedaż broni)
- zabijanie uzbrojonych ludzi mafii obniża lojalność (technicznie rzecz biorąc to cywile), co w końcowym rezultacie prowadzi do zamknięcia kopalń i utraty źródła finansowania, a także rozwiązania samoobrony (szkoda, że nie tej w Polsce :P ) i utraty kontroli nad całym Arulco
- za każdym razem, gdy wejdziesz ponownie do sektora, w którym zabiłeś wcześniej strażników mafii, pojawiają się oni od nowa. Respawn następuje w chwili wejścia na mapę taktyczną: wystarczy na chwilę wejść do kopalni i wrócić... i mamy towarzystwo :) Bardzo utrudnia to korzystanie z jakichkolwiek map, gdzie musisz coś załatwić (np. lotnisko Drassen - drogę do każdej dostawy od Bobby Ray's trzeba sobie po prostu wywalczyć).

Z tego względu mafię najlepiej zostawić w spokoju tak długo, jak się da (mafia automatycznie Cię zaatakuje, gdy wkroczysz do sektorów sąsiadujących z Meduną), a problem załatwić pod koniec gry wysyłając do San Mony "szwadron śmierci", który zlikwiduje wszystkich, a na deser rozwali pobliskie laboratorium narkotykowe.
lukasamd pisze:
Głównym celem gry jest "ponoć" likwidacja kartelu narkotykowego - dziwne że i tak należy zlikwidować Deidrannę.

Tak naprawdę to gra ma dwa równoległe cele:
- zabić Deidrannę (czyli to samo co w JA2)
- zabić Kingpina (to on zarządza kartelem narkotykowym).
Czyli takie dwa-w-jednym: likwidacja zagrożenia narkotykowego, a przy okazji mały przewrocik ;)
Nie sprawdzałem jeszcze, czy do zakończenia gry wymagane jest, aby zginęły obydwie te postacie. IMHO powinno tak być, że jeśli nie zabiliśmy Kingpina, to gra nie powinna się skończyć w chwili śmierci Lady D. :)
lukasamd pisze:
Można było przenieść akcję np. do Kolumbii ;)

Wtedy nie byłby to już "powrót do Arulco", tylko nowa gra, right? Choć swoją drogą, to całkiem niezły pomysł na moda - przenieść akcję do Kolumbii, Deidrannę zastąpić jakimś wrednym narkotykowym bossem (nieźle by było, gdyby równolegle był np. przywódcą junty wojskowej, co usprawiedliwiłoby fakt, że non stop wysyła na nas żołnierzy :) ), dorzucić w miastach zorganizowaną przestępczość (podobnie jak w Wildfire, tylko lepiej), pozamieniać twarze, nazwiska i zadania i... rozrywki na dwa lata cowieczornego grania :)

_________________
Loucipher

"Fight for freedom, kill for cash, play for fun."


*
 
snick
Post : 25 sie 2007 22:31
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży sztabowy
Starszy chorąży sztabowy
  • Posty: 686
  • Dołączył: 17.07.2006
  • Skąd: Zabrze


Cytuj:
Tak naprawdę to gra ma dwa równoległe cele:
- zabić Deidrannę (czyli to samo co w JA2)
- zabić Kingpina (to on zarządza kartelem narkotykowym).
Czyli takie dwa-w-jednym: likwidacja zagrożenia narkotykowego, a przy okazji mały przewrocik
Nie sprawdzałem jeszcze, czy do zakończenia gry wymagane jest, aby zginęły obydwie te postacie. IMHO powinno tak być, że jeśli nie zabiliśmy Kingpina, to gra nie powinna się skończyć w chwili śmierci Lady D.



Ogólnie rzecz biorąc - można nawet nie wejść do San Mony i mimo to ukończyć grę. Wymagane jest tylko zabicie Deidranny. Stąd moja opinia nt. marnego wzrostu roli mafii w WF...


*
  WWW
lukasamd
Post : 26 sie 2007 08:09
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 5321
  • Dołączył: 31.05.2006


Nom niestety... a trzeba przyznać że pomysł z likwidowaniem kartelu narkotykowego jest bardzo dobry - czytam aktualnie "Stan zagrożenia" i z chęcią zagrałbym w Jaggeda którego akcja toczy się np. właśnie w Kolumbii a my mamy likwidować bossów narkotykowych.

W WF widać ile ludzi z kartelu jest w miastach - trwa walka z siłami Deidranny a cywile nie uciekają i nie klękają - to są ludzie z mafii.


*
  WWW
snick
Post : 26 sie 2007 09:46
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży sztabowy
Starszy chorąży sztabowy
  • Posty: 686
  • Dołączył: 17.07.2006
  • Skąd: Zabrze


Cytuj:
chęcią zagrałbym w Jaggeda którego akcja toczy się np. właśnie w Kolumbii a my mamy likwidować bossów narkotykowych.


Była kiedyś taka koncepcja na moda... Gang Wars się to miało nazywać.

Cytuj:
W WF widać ile ludzi z kartelu jest w miastach - trwa walka z siłami Deidranny a cywile nie uciekają i nie klękają - to są ludzie z mafii.


Straszne... xD Nie uciekają i nie klękają... Normalnie mafiozi z krwi i kości! Do więzienia takich... Można rzec "ich postawa świadczy o powiązaniach z mafią" ;D


A tak na poważnie - grałem w WF. Wkroczyłem do San Mony, zaatakowałem nie pamiętam juz kogo. Oczywiście całe miasto było wtedy przeciw mnie. Moich ludzi, zmęczonych szturmem na sąsiednie miasto, posiadających mało sprzętu (miałem zamiar dokupić u Tonego), musiałem awaryjnie wycofywać, rąbiąc im drogę przez zastępcy "cywilnej" ludności.

Po tym wydarzeniu nie odczułem dużej zmiany w rozgrywce. Po prostu wchodziłem do miasta, czyścilem, trenowałem samoobronę i tyle. Może przeoczyłem "mafiozów", mylnie sądząc, że to wojsko. Ale dużej zmiany po zaatakowaniu SM nie odczułem.


*
  WWW
Loucipher
Post : 27 sie 2007 08:27
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 148
  • Dołączył: 16.08.2007


snick pisze:
Ogólnie rzecz biorąc - można nawet nie wejść do San Mony i mimo to ukończyć grę. Wymagane jest tylko zabicie Deidranny.

To faktycznie, Serge się tu nie popisał. Skoro już kładzie takie założenie u podstaw moda, to szkoda, że nie zaznaczył tego w grze. Może po prostu wystarczy oznakować Kingpina tak samo, jak Deidrannę - jako postać "do zabicia"?
lukasamd pisze:
trzeba przyznać że pomysł z likwidowaniem kartelu narkotykowego jest bardzo dobry - czytam aktualnie "Stan zagrożenia" i z chęcią zagrałbym w Jaggeda którego akcja toczy się np. właśnie w Kolumbii a my mamy likwidować bossów narkotykowych.

Znam, czytałem (zresztą Clancy jest moim ulubionym pisarzem w tym gatunku literackim) :) Też jestem zdania, że fabuła taka jak w "Stanie zagrożenia" doskonale wpisałaby się w klimat tego moda - nawet Deidranna nie byłaby potrzebna :) A przy tym doskonale usprawiedliwiałaby fakt, że tym razem najęło nas CIA - takie operacje to ich "specjalność" :)
snick pisze:
Była kiedyś taka koncepcja na moda... Gang Wars się to miało nazywać.

Domyślam się, że pomysł poległ. Szkoda wielka. Może ktoś to kiedyś wskrzesi? :)
snick pisze:
Wkroczyłem do San Mony, zaatakowałem nie pamiętam juz kogo. Oczywiście całe miasto było wtedy przeciw mnie. Moich ludzi, zmęczonych szturmem na sąsiednie miasto, posiadających mało sprzętu (miałem zamiar dokupić u Tonego), musiałem awaryjnie wycofywać, rąbiąc im drogę przez zastępcy "cywilnej" ludności.

IMHO takie właśnie rzeczy świadczą o sile tej odsłony. W JA2, pomijając sektory opanowane przez siły królowej, cały kraj to było Twoje podwórko: mogłeś wleźć, gdzie chciałeś, wziąć, co chciałeś i zabić, kogo chciałeś - cywile bali się nawet pisnąć. Lojalność ludności zdobywało się niemal nic nie robiąc (robić trzeba było tylko tyle, aby Rico nie słał maili z ponagleniami). W Wildfire stale trzeba pamiętać, że nie jesteś na własnym terenie: wleziesz nie tam, gdzie trzeba, weźmiesz nie to, co trzeba, zabijesz nie tego, co trzeba, w ogóle zadrzesz z miejscowymi... i możesz kopać sobie grób. Ludność cywilna odwróci się od ciebie plecami, a mafia zrobi ci z czterech liter hangar dla czołgów. A to, co zostanie, wyśle w foliowym worku za granicę albo skarmi krwawym kotom po kawałku. I to zanim jeszcze dopadną cię siły rządowe. Już choćby sama zmiana zleceniodawcy powoduje, że tak drastyczna zmiana nastawienia u cywilów jest IMO realistyczna - wysłanników prawowitego władcy na wygnaniu ludność powita chlebem i solą, ale płatnym pachołkom amerykańskiego imperializmu będą na każdym kroku patrzeć na ręce.
snick pisze:
Po tym wydarzeniu nie odczułem dużej zmiany w rozgrywce. Po prostu wchodziłem do miasta, czyścilem, trenowałem samoobronę i tyle. Może przeoczyłem "mafiozów", mylnie sądząc, że to wojsko. Ale dużej zmiany po zaatakowaniu SM nie odczułem.

Ciekawe to, co mówisz. Po mojemu, to w pierwszej kolejności powinna Ci na łeb na szyję lecieć lojalność - każde starcie z mafią powoduje niezadowolenie wśród cywilów (nic dziwnego - w końcu kontrolowany przez nią czarny rynek jest jedynym źródłem zaspokajania potrzeb cywilów, od żarcia po dragi). Po drugie, skreślasz od razu niemal wszystkie sklepy - sklepikarze albo Cię zaatakują (Tony), albo pokażą drzwi. Po trzecie, wszystkie miasta, w których pojawia się mafia, musisz "czyścić" z mafiosów za każdym razem, gdy wejdziesz do danego sektora miejskiego (nieważne, czy jest tam samoobrona, czy nie). Jak dla mnie to dość spora różnica w przebiegu rozgrywki :) Dlatego z reguły nie rozrabiam w San Monie - ani nigdzie indziej - dopóki sama mafia nie zacznie mnie atakować (z reguły już pod samą Meduną). Wtedy to już krótka czystka, a potem wejście do miasta i ...szach królowej :)

_________________
Loucipher

"Fight for freedom, kill for cash, play for fun."


*
 
XBARTEKX
Post : 27 sie 2007 08:40
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży
Starszy chorąży
  • Posty: 629
  • Dołączył: 12.05.2007
  • Skąd: Kurów


To już nie jest to ja 2 nad ktorym zarywałem całe noce. Spartaczenie wielu lubianych najemników z A.I.M było idiotyzmem. Wywalenie cliffa?? Przecież on zawsze był w moim składzie. WOLFA?? TO JUŻ PRZEGIĘCIE.


*
  WWW
Loucipher
Post : 27 sie 2007 10:21
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 148
  • Dołączył: 16.08.2007


Cliff i Wolf... cóż, Wolf w WF przeszedł zdaje się do MERC, a po Cliffie na pewno płakał nie będę. Facet bez żadnych umiejętności, pomijając wysoką MED, którą można nastukać każdemu (treningiem, leczeniem krówek/samoobrony). Już zdecydowanie wolę Thora - dużo inteligentniejszy, a w WF ma na starcie wytłumione MP5K, poza tym doskonale się skrada, więc biorę go do każdego składu pomimo tego, że von Branitz nienawidzi go jak psa. Ale kto by się przejmował tą artystokretyniczną podróbką Gusa Tarballsa :)

_________________
Loucipher

"Fight for freedom, kill for cash, play for fun."


*
 
lukasamd
Post : 27 sie 2007 10:28
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 5321
  • Dołączył: 31.05.2006


Wildfire jest zdecydowanie trudniejszy niż JA2 ale... do pewnego momentu.

Pierwszy raz przechodziłem na początkującym teraz gram na doświadczonym. Oczywiście najpierw zaatakowałem Drassen i wyrzutnię rakiet z-p (to drugie w nocy bo w dzień dostałem łupnia od snajperów).

Następnie Chitzena oraz wyrzutnia na południe od miasta - teraz mam już 2 M16, 1 AK-47 no i MSG90 - nie czuję już zbytnio oporu (choć z mafią jeszcze nie walczę) no i będzie tak raczej do końca gry. Nie jest ważne że wróg to elita ze stanem "Doskonały", pocisk (AP!) z MSG90 i tak powoduje obrażenia >100 pkt.

A co do najemników - moim zdaniem zrobili idealną rzecz, Tarballs który był dosłownie chamem w końcu odszedł na emeryturę a reszta usuniętych wcale się nie wyróżniała. Wyobraźcie sobie co by było gdyby usunięto np. Magica, Trevora, Lynxa, Shadowa - fajnie nie? :) Nowi najemnicy są dużo lepsi niż ich poprzednicy.

No i w końcu MERC ma coś do zaoferowania ;) np. Scope.


*
  WWW
snick
Post : 27 sie 2007 10:53
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy chorąży sztabowy
Starszy chorąży sztabowy
  • Posty: 686
  • Dołączył: 17.07.2006
  • Skąd: Zabrze


Cytuj:
Po mojemu, to w pierwszej kolejności powinna Ci na łeb na szyję lecieć lojalność - każde starcie z mafią powoduje niezadowolenie wśród cywilów (nic dziwnego - w końcu kontrolowany przez nią czarny rynek jest jedynym źródłem zaspokajania potrzeb cywilów, od żarcia po dragi).

Dlatego wycofałem się z San Mony. Aczkolwiek myślę, że owy "czarny rynek" to tylko Twoja dobudowa teorii. Dla mnie po prostu zabijanie cywili wiąże się ze spadkiem lojalności, niezależnie od tego, czy służyli mafii, czy też mieszkali na wsi. Chociaż w tej kwestii mam pewne wątpliwości, które poruszę w dalszej części posta.

Cytuj:
Po drugie, skreślasz od razu niemal wszystkie sklepy - sklepikarze albo Cię zaatakują (Tony), albo pokażą drzwi.

Szczerze? Nie korzystam z nich (znaczy - ze sklepów, nie ze sklepikarzy) tak często, by robiło mi to wielką różnicę. Po drodzie i tak trafia się tyle sprzętu, że zakupy u Tonego to dla mnie strata czasu. Zresztą, są inne sklepy i inne kanały dostępu do "towaru". Mogę handlować w Almie, zaopatrywać się w leki w Cambrii, a broń zamawiać u Bobbyego. Itd...

Cytuj:
Po trzecie, wszystkie miasta, w których pojawia się mafia, musisz "czyścić" z mafiosów za każdym razem, gdy wejdziesz do danego sektora miejskiego (nieważne, czy jest tam samoobrona, czy nie).


Ee... Szczerze? Jakoś u mnie to chyba nie wystąpiło. A przynajmniej niczego takiego nie pamiętam.


A teraz coś specjalnie dla Louciphera :D
Zaatakowałem San Monę już na samym początku (po zajęciu 2 miast chyba). Jak wspominałem, musiałem się samtąd wycofać, bo mafia była przeciw mnie (mafia, tzn uzbrojeni cywile, sklepikarze i paru drabów). Wyrąbałem sobie drogę i kontynuowalem grę zupełnie omijając miasto Kingpina.

Po pewnym czasie WF zaczęło mi się nudzić, więc po prostu poszedłem do Meduny i skończyłem grę. Nie zajmowałem większości sektorów, nie wykonywalem wszystkich questów. Nawet Balime pozostawiłem w rękach żołnierzy królowej (zaznaczam, że pewnie roi się tam od przyjaciół Kingpina i innych mafiozów, a jednak udało mi się ukończyć WF...).

Wczytałem przed chwilą parę archiwalnych save'ów. Dla celów testowych i by pozyskać niezbędną dokumentację. ;)
Mapa taktyczna wygląda tak:
Obrazek

Podczas walk w sektorze P3 spotkałem paru dobrze uzbrojonych cywili (czyżby to "mafia"?) Zawiedli mnie jednak. Jak widać na obrazku, pozostali bierni, nie atakowali mnie. Mogłem sobie z nimi nawet pogadać.
Obrazek

Pomyślałem sobie jednak, że Louciphera takie coś może nie satysfakcjonować. A ja lubię dawać satysfakcję moim rozmówcom...

Wezwałem śmiglowiec i poleciałem nim prosto do San Mony, gdzie na początku gry zrobiłem krwawą jatkę. Sektor C5 był wyludniony. Trafili mi się tam tylko dwaj NPC (obaj wrogo nastawieni, więc posłużyli za tarcze). I jeden cywil (taki "bez twarzy") - zupełnie neutralny. Właściwie neutalna, bo to kobieta była.

Czyżby nie należała do "mafii"? :>

Ale nic, jedziemy dalej z naszym testem. Poszedłem do D5. Och, tam ludność była wyraźnie przeciw mnie. I to z Damonem (chyba tak miał na imię) na czele. Pozabijałem część z nich, a później (znudzony strzelaniem do kaczek) sprawdziłem, jak miewa się lojalność. O dziwo, nigdzie nie spadła. Może trzeba było włączyć kompresję czasu, ale tego już nie robiłem.


Podsumowując - z całej San Mony nie zawitałem tylko do C6. Opuszczona kopalnia była rzeczywiście opuszczona, nikogo tam nie widziałem. Jak powszechnie wiadomo, w C6 urzęduje sam Kingpin. I jeśli prawdą jest to, co mówi Loucipher nt. gwałotwnych spadków lojalności i mafiozów stale pojawiających się w miastach, to chyba trzeba zaatakować samego szefa mafii, by to miało miejsce.



Dla mnie przebieg rozgrywki po zaatakowaniu San Mony nie uległ zmianie.

Pozdrawiam, snick


*
  WWW
Loucipher
Post : 27 sie 2007 13:09
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 148
  • Dołączył: 16.08.2007


snick, po pierwsze, dzięki zarówno za czas włożony w testowanie, jak i za wyczerpującą odpowiedź.

Po drugie, rezultaty Twoich testów są, przyznam, dość zaskakujące. Wiem (bo sprawdzałem), że zastrzelenie cywila gdziekolwiek powoduje spadek lojalności w miastach. Ponieważ mafia to cywile, to ich zabijanie powinno powodować, że lojalność poleci na twarz. Jeśli tak faktycznie nie jest, to chyba po załatwieniu wszystkiego, co mam do załatwienia w San Monie, wybiorę się tam na małe polowanko :diabel2:

Co jeszcze ciekawsze, twierdzisz, że mafia nie pojawia się ponownie w sektorach, w których już raz ją zlikwidowałeś. Dziwne... Powinna. Tak przynajmniej twierdzi sam deweloper, który wypowiadał się na ten temat nawet na forum JA Galaxy. To samo dotyczyło zresztą spadku lojalności.

Może faktycznie spadek lojalności nie następuje od razu, ale z drugiej strony kłóci się to z moimi osobistymi doświadczeniami z zabijania cywilów. Spadek lojalności (przynajmniej w mieście, gdzie to nastąpiło) jest natychmiastowy.
Ba, swoje testowanie posunąłem nawet do analizy przypadku Doreen Harrows. Jak wiemy, w JA2 można było najpierw się z nią dogadać, a potem kropnąć, mając dwa w jednym: podwójny bonus do lojalności i zabawny komentarz najemnika. Sprawdziłem w Wildfire i... się nie da. Przy założeniu, że zaczynałem z 23% lojalności w Drassen:
- zastrzelenie Doreen bez wdawania się w dyskusje - Lojalność +4% (i tekścior najemnika o tym, jak to było miło posłać jej kulkę :) ). Szafa gra.
- dogadanie się z Doreen - lojalność +10% (bez komentarza, ale w tym momencie NPCe przypomnieli sobie o questach, a mieszkańcy zaproponowali, żebym im pokazał, jak używać broni :) ). No nieźle! :)
- zastrzelenie Doreen po dogadaniu się z nią - Lojalność -27% (!). Auć! To bolało. Co prawda najemnik wygłosił swoją pamiętną mowę pt. "należało się burej suce", ale mieszkańcy byli chyba innego zdania (że niby skruszonym przestępcom trzeba dać drugą szansę?).
Po namyśle stwierdziłem, że jednak dyplomacja jest przyszłością. Jak to Ruskie mawiają: "tisze jediesz, dalsze budiesz" :) Jeśli zawiedzie, zawsze można prowadzić rozmowę na odległość - kilka dobrze wymierzonych (prosto w czoło przeciwnika) kulek z reguły wystarcza jako argument kończący dyskusję :)

A swoją drogą, przyjrzę się dokładnie, jak to jest w moim egzemplarzu - czy tak, jak zamierzał deweloper, czy tak, jak Tobie wyszło :) Przynajmniej raz, a dobrze dokładnie zbadamy tę kwestię.

_________________
Loucipher

"Fight for freedom, kill for cash, play for fun."


*
 
Nowy temat Odpowiedz w temacie Przejdź na stronę   Poprzednia   1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna


cron