|
Starszy kapral |
|
-
Posty:
148
-
Dołączył:
16.08.2007
|
Jeśli o mnie chodzi - Wildfire to na razie mój ulubiony wariant. Poprawiono niemal wszystko, co mnie denerwowało w oryginale: - rozdziałka (OK, w 1998 była super, ale z biegiem czasu coraz bardziej leciwa) - słabe mapy sektorów (dwie rozchwierutane chaty na krzyż nie czynią jeszcze miasteczka, na honor!) - nienormalnie niska skuteczność broni w stosunku do pancerzy (najemnik w komplecie ze Spectra-18 mógł przejść przez ogień maszynowy, jakby był hologramem) - dość mało zróżnicowany wybór broni (ktoś powie "czepiasz się", ale dla mnie nieobecność nowoczesnych pukawek była minusem) - LAW bez możliwości przeładowania (że niby to taka przerośnięta jednorazowa maszynka do golenia?) - łączenie przedmiotów i robienie z nich gadżetów a'la MacGyver (pewnie, ktoś mnie przekona, że byle kawał pręta wkręcony w sprężynkę zastąpi starannie wyważony zamek z iglicą tylko dlatego, że jest z aluminium... ) - ogólnie słaba AI gry - nawet na poziomie Ekspert (aby gra była wyzwaniem, trzeba by było chyba z punktu pozbyć się wszystkich snajperek, inaczej robił się z tego konkurs strzelecki)
Wildfire poprawił niemal wszystko. Nowe bronie (gdy zobaczyłem, że w WF można strzelać z H&K G36, to zacząłem się autentycznie ślinić ), dużo lepsze sektory z dość realistycznym (wreszcie!) wyglądem (baza SAM pod Drassen to w końcu porządnie umocniony posterunek wojskowy, a nie coś, co go tylko przypominało!), likwidacja karabinów rakietowych (nierealistyczne, zresztą i tak nie tęsknię za nimi - pojedynczy ogień i niemożliwość przekazania broni komu innemu? Dziękuję, postoję!), bardziej rozbudowane miasta (przynajmniej niektóre), pojawienie się mafii (dla mnie to zaleta - w "standardowym Arulco byliśmy tylko my, królowa i jej żołdactwo, kilku rebeliantów i trochę niezwiązanej z nikim ludności cywilnej w roli "przeszkadzajek" podczas starć) oraz zwiększenie roli Kingpina (od porządnego bossa mafijnego można by wymagać nieco więcej niż kontroli nad jednym miastem). Do tego wprowadzenie pojęcia własności i fakt, że kradzież niektórych przedmiotów kończy się zaatakowaniem nas przez właściciela skradzionej rzeczy (i słusznie! w JA2 można było czyścić całe sektory i nikt słowa złego nie powiedział. Przyzwyczaili się do grabieży przez dziesięć lat okupacji? ). Do tego grafa - wreszcie porządne 1024x768, no i dzięki temu na oddział wchodzi nam 10, a nie 6 osób (smaczek, ale cieszy). A skoro o smaczkach - nie da się w końcu zamontować wszystkich ulepszeń na każdej broni (Tłumik od czterdziestki piątki na broni kal. 9mm? Zacznij myśleć!), pojawiły się też nowe, dużo realistyczniejsze wersje "macgyverskich" ulepszeń zlikwidowanych w WF (kolimator do rosyjskich broni... mniam ). No i wreszcie... broń to broń, a nie urządzenie do strzelania piłkami tenisowymi. Tu nawet zwykły pistolet to zabójcza broń, i to bez amunicji HP! Podsumowując, na Wildfire patrzę jako na oryginalne JA2, tyle, że urealistycznione (ktoś powie: po co wobec tego tryb SF? odpowiem: bo w JA2 też był, poza tym to zawsze jeden dość ciekawy quest więcej). I tak właśnie go traktuję. Błędy, które są (jakie są, wszyscy wiedzą), jakoś mnie szczególnie nie rażą. Jeśli ktoś od JA2:WF nie oczekuje bycia czymś zupełnie nowym, to nie powinien na tę odsłonę narzekać. Tym bardziej, że ostatnia odsłona WF kosztuje już tylko 19,90zł, a za tą cenę warto już to mieć (zresztą, ja kupiłem jeszcze za 49zł i nadal uważam, że warto było! )
_________________ Loucipher
"Fight for freedom, kill for cash, play for fun."
|
|