emanuel pisze:
tak jak już offtopujemy, przypomniało mi się, jak w jakiejś powieści Sergiusza Piaseckiego (być może w kultowym Kochanku Wielkiej Niedźwiedzicy, ale mogę się mylić) autor opisuje w jaki sposób uczyli się strzelać przemytnicy na granicy polsko-ruskiej. Ponieważ swój proceder prowadzili w nocy więc z racji ciemności uczyli się strzelać "na czuja". Polegało to mniej więcej na tym, że na cynglu kładli palec środkowy a wskazującym celowali w kierunku usłyszanego hałasu. Ponoć jest to do wytrenowania, choć podczas mojej półrocznej pracy w Centrum Szkolenia Policji na strzelnicy ŻADEN instruktor tego patentu nie znał, i oczywiście ponieważ go nie znali, to krytykowali że to fikcja literacka. Niemniej moim zdaniem jest to prawdopodobne. Zresztą oni się mądrzyli na każdy temat, fakt - strzelali zajebiście dobrze, wiesz, 2-3 sekundy i opróżniony magazynek z Glocka wymiana magazynku i zaś opróżniony magazynek do celu ruchomego a wszystko w celu. Nasi drodzy krawężnicy mieli z nimi miód bo nie potrafili trafić nawet do takiej krowy jak wojskowa tarcza TS-3 i nieraz padała propozycja "panowie kurwa, czy was bóg opuścił, założę się o skrzynkę Smirnoffa, że ten tu pan Adam (czyli ja ) strzeli lepiej od was. No więc jak przyjechała kiedyś jakaś delegacja z Korei bodaj północnej (tak tak) to zadziwili naszych instruktorów zajebiście celnym strzelaniem z biodra (jak na amerykańskich kiczowatych westernach), oni owszem jakąś skuteczność z takiej pozycji mieli, ale zasadniczo tego nie trenowali.
Ok, offtop kończę. Na wspominki mnie wzięło. Ale panie, ta robota to była moja chyba najfajniejsza robota w życiu. Gdyby nie fakt że grosze tam zarabiałem to bym chciał tam pracować do dziś
Ok, offtop kończę. Na wspominki mnie wzięło. Ale panie, ta robota to była moja chyba najfajniejsza robota w życiu. Gdyby nie fakt że grosze tam zarabiałem to bym chciał tam pracować do dziś
Muszę powiedzieć że w połowie XX wieku rzeczywiście powstały szkoły strzelania szybkiego i strzelania z biodra np. "Hip Shooting/Body Pointing" opisany przez płk. Rex'a Applegate'a w książce "Kill or get killed".
Techniki strzelania z biodra mają swoje zastosowanie w warunkach złego oświetlenia i/lub walki na krótkich dystansach, pozwalają one zminimalizować czas potrzebny na wymierzenie broni.
Przyznam że z punktu widzenia kogoś kto sporo w życiu strzelał (mieszkałem w kraju gdzie miałem taką możliwość) opis przytoczony przez emanuel'a wydaje się średnio logiczny.
Przede wszystkim po co celować palcem?
Z medycznego punktu widzenia człowiek posiada coś takiego jak czucie głębokie czyli pewna orientacja co do tego w jakim położeniu względem siebie są w danej chwili poszczególne części jego ciała. Ułożenie broni w płaszczyźnie strzałkowej (czyli prostopadłej do czoła płaszczyźnie przecinającej człowieka na połówkę prawą i lewą) pozwala zgrubnie kierować broń w tym samym kierunku w którym jest głowa, to jest podstawa każdej z tych technik. Nie wiem czym różni się świadomość ukierunkowania prostego palca od zgiętego ale może autorowi książki wydawało się to sensowne.
Sporo rodzajów broni, szczególnie UKM'y jest przeznaczonych do strzelania z biodra na bliskie odległości (ponieważ broń jest zbyt długa i nieporęczna żeby celować nią szbyko z ramienia na wąskiej przestrzeni).
Obecnie sztuki te odchodzą w niepamięć, głównie za sprawą wprowadzenia celowników kolimatorowych które działają w każdych warunkach oświetlenia i znacznie skracają czas celowania.