Jagged Alliance Center - Forum

Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę   1, 2  Następna
Autor Wiadomość
Stridingshadow
Post : 08 lis 2010 15:48
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


IVF (ang. in vitro fertilization dosłownie "zapłodnienie w szkle" -zapłodnienie pozaustrojowe) potocznie nazywane po prostu 'in vitro' jest metodą wspomaganego rozrodu, która wzbudza ostatnio wiele kontrowersji.
Założyłem ten temat, aby podyskutować z Wami n.t. Waszego punktu widzenia, oraz ew. pobudek etycznych za i przeciw stosowaniu tej metody.

ZAZNACZAM, ŻE DYSKUSJE NA TEMATY POLITYCZNE SĄ OBECNIE (DO CZASU ODWOŁANIA) ZABRONIONE NA FORUM, OZNACZA TO, ŻE WSZELKIE WYPOWIEDZI W NA TEMAT IVF MOGĄ TRAKTOWAĆ WYŁĄCZNIE O WĄTPLIWOŚCIACH MERYTORYCZNYCH I ETYCZNYCH ORAZ EW. SPOŁECZNYCH. NAWIĄZYWANIE DO POLITYKI, PROPONOWANIE TEORII SPISKOWYCH ITD... BĘDZIE SIĘ WIĄZAĆ Z BŁYSKAWICZNYM WARNEM

_________________
Obrazek


*
 
lukasamd
Post : 08 lis 2010 16:39
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 5321
  • Dołączył: 31.05.2006


Jak dla mnie to jest osobista sprawa każdego z nas.
Zresztą potwierdzałaby to również zasada pomocniczości propagowana przez Kościół Katolicki, który niespecjalnie się z samym in vitro zgadza.

Oczywiście można mówić, że dawanie przyzwolenia na robienie czegoś złego (czy złego to już zależy od naszej wiary, moralności i wielu innych czynników), to również coś złego. Ale czy możemy tak mówić, gdy przecież przyzwolenie to dotyczy również osób, które mają inne poglądy? Zupełnie jak tłumaczenie się zbrodniarza wojennego, że dostał taki rozkaz - swojego rozumu nie ma, aby podjąć właściwą decyzję?


*
  WWW
Stridingshadow
Post : 08 lis 2010 16:42
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


lukasamd pisze:
Zupełnie jak tłumaczenie się zbrodniarza wojennego, że dostał taki rozkaz - swojego rozumu nie ma, aby podjąć właściwą decyzję?

Tzn. to akurat co innego, bo w wojsku za odmowę podczas wojny się idzie pod sąd i przed pluton.
Za zbrodnię wojenną sądzony jest ten, kto podjął decyzję.
Jeżeli była to samowola, to sądzony jest sprawca (żołnierz czy oficer), jeżeli wynikało to z otrzymania takiego a nie innego rozkazu, to odpowiedzialność ponosi ten, kto wydał rozkaz.

_________________
Obrazek


*
 
GrU
Post : 08 lis 2010 16:48
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Sierżant
Sierżant
  • Posty: 258
  • Dołączył: 04.03.2008


Jestem w pełni za aborcją eutanazją karą śmierci i in vitro. W naturze to co słabe lub nieprzystosowane do przetrwania umiera lub jest porzucane przez rodziców, tylko człowiek się patyczkuje, rozmyśla od którego tygodnia płód staje się człowiekiem, czy embrion to już człowiek, i nieuleczalny starzec ma się męczyć zamiast umrzeć godnie i bezboleśnie. I prawa te ustalają i rzeczy te najbardziej krytykują osoby które mają naturalnie urodzone dzieci, które nie mają ciężko chorych pod opieką lub księża którzy żyją chyba w innej epoce (jak ktoś choruje znaczy Bóg tak chciał i nie wolno! go leczyć)

_________________
Jeżeli historia nas czegoś uczy, to tego, że każdego można zabić


*
 
Starchris
Post : 08 lis 2010 17:05
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2055
  • Dołączył: 25.06.2010


GrU pisze:
I prawa te ustalają i rzeczy te najbardziej krytykują osoby które mają naturalnie urodzone dzieci, które nie mają ciężko chorych pod opieką lub księża którzy żyją chyba w innej epoce (jak ktoś choruje znaczy Bóg tak chciał i nie wolno! go leczyć)


Jest tu trochę racji ponieważ w większości wypadków dla człowieka "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Większość osób, dla których jedyną szansą na urodzenie dziecka jest in vitro, to religia i etyka spadnie na drugi plan. Natomiast osoby, u których jest wszystko ok, to koło sprawy in vitro przejdą obojętnie albo zagłosują tak jak religia czy etyka im karze.

_________________
Obrazek
Poradniki Modera


*
 
Len
Post : 08 lis 2010 18:13
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Generał broni
Generał broni
  • Posty: 4003
  • Dołączył: 02.06.2006


Ja jestem za in vitro i tyle. Za bardzo nie mam w tej kwestii nic do dodania i nie rozumiem po co tyle hałasu i setek nieskończonych dyskusji.

Kościół nie chce - OK
Wierni nie chcą - OK, mają prawo
Wniosek - Wierni nie skorzystają
Co na to reszta? - Wedle uznania

I tyle.


*
  WWW
Olinka
Post : 08 lis 2010 19:00
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Podporucznik
Podporucznik
  • Posty: 958
  • Dołączył: 26.08.2008
  • Skąd: A.I.M


Jestem za IVF.

Z powodów etycznych wolałabym by udostepniona była wersja z jednym, dwoma mrozaczkami.
Na wypadek niepowodzenia I zabiegu i ewentualnie kiedy para zdecyduje sie na kolejne dziecko.
Tak by nie pozbywac sie zarodków zamrozonych (sztuk ok 10)

Generalnie uwazam, że decyzja powinna lezec po stronie rodziców.
Co oznacza, że powinna byc taka mozliwosc.

Najlepiej kilka wariantów o których pisałes (obecnie w zakazanym watku) :)
Uwazam, że swietnie nakresliłes i to czym jest IVF oraz z jakimi społecznymi i etycznymi problemami moze sie spotkac.


Jednym z wariantów dla mrozaczków była adopcja.
Dobry pomysł ale tu miałabym kilka "ale".
Poniewaz moja opinia jest dosc kontrowersyjna nie umieszcze jej tu.

_________________
Pozdrawiam, Olinka

Moja mała "pasja"


Ostatnio zmieniony 08 lis 2010 19:02 przez Olinka, łącznie zmieniany 1 raz

*
 
Jaahquubel
Post : 09 lis 2010 03:23
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Kapitan
Kapitan
  • Posty: 1155
  • Dołączył: 28.05.2007
  • Skąd: Z Trakony


Na rozkaz.



Zdecydowanie i bezwarunkowo przeciw.

Stridingshadow pisze:
czemu towarzyszą dość nieprzyjemne działania niepożądane kuracji (ale kobieta się na to zgadza, więc to jej sprawa).
Tylko ile z tych kobiet ma pełną świadomość tych zagrożeń? Poza tym, przy presji społecznej na in vitro, niejedna może się i zgodzi wbrew sobie.

Cytuj:
-Co z tymi odrzuconymi zarodkami?
Kiedy np. osoba z rozsianą chorobą nowotworową ulega nagłemu zatrzymaniu krążenia (po polsku: wchodzi w st. śmierci klinicznej z tego czy innego powodu), to etyka (także zgodnie z nauką kościoła) pozwala a wręcz skłania do zaniechania reanimacji takiej osoby.

Ale nieetyczne już jest stosowanie metody, o której wiemy z góry, że doprowadzi kilka osób do stanu, z którego nie ma ratunku. Niebezpiecznie blisko tu do stwierdzenia: "skoro ludzie umierają, to wolno ich zabijać".

Cytuj:
Ich nieprawidłowy rozwój wiąże się zazwyczaj z wadami chromosomalnymi (czyli ciężkimi wadami genetycznymi), które powstają bardzo często u całkiem zdrowych par.
Normalnie takie zarodki zostałyby poronione, w sporadycznych przypadkach średnio ciężkich wad chromosomalnych udaje się takie zarodki donieść do terminu porodu (i utrzymywać przy życiu przez parę miesięcy dzięki uporczywej terapii), nie są to jednak zarodki które wykazują istotne upośledzenie rozwoju już po zapłodnieniu.
Tak czy owak, mówiąc krótko: naturalnie takie zarodki i tak by powstały (i powstają codziennie w liczbie setek tysięcy na całym świecie), i zostałyby poronione.

Podobnie jak wyżej.

Cytuj:
Kwestia zamrożonych zarodków, to kwestia nieco bardziej dyskusyjna.
Założenie jest takie, że zostają na zapas (kolejny cykl implantacyjny, bądź kolejna ciąża, jeżeli coś już się przyjmie w poprzednich rzutach).

A praktyka jest taka, że 20 proc. zarodków nie przeżywa samego procesu rozmrażania. Wiele par rezygnuje też z kolejnych prób.

Prof. Janusz Gadzinowski – kierownik Katedry i Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Cytuj:
Był już w Polsce taki skandal, że setki, jeśli nie tysiące zarodków zginęły na skutek błędu technicznego czy organizacyjnego. Ale nawet jeśli wszystko przebiega zgodnie z planem, dochodzi do obumierania części zarodków w fazie ich rozmrażania. Często słyszę od lekarzy: my tych zarodków nie zabijamy, my je zamrażamy. Ale do jakiego czasu? Czy większość z nich ma pozostać zamrożona na zawsze? Co z ich możliwością rozwoju po dłuższym czasie? O ile wiem, maleje.

Cytuj:
Czasem wszczepia się więcej zarodków, np. od 3 do 5, żeby kobieta na pewno zaszła w ciążę, a potem się je eliminuje, żeby zwiększyć szanse tych, które zostają. Zwykle eliminuje się te, które mają wady, ale jeżeli nie ma wad, to po prostu zabija się tam, gdzie trafi igła.


Cytuj:
W sumie przydałaby się podstawa prawna, która ustalałaby co WOLNO zrobić z takim zarodkiem.
-Czy wolno go zniszczyć (jestem przeciw)
-Czy wolno go trzymać w lodówce po wsze czasy (też jestem przeciw)
-Czy wolno go sprzedać (jestem przeciw)
-Czy wolno go przekazać do adopcji (jestem za).

Na początku tej wrzawy w sprawie in vitro byłem za adopcją. Potem zacząłem mieć wątpliwości. Teraz znów myślę (choć nie jestem tak zdecydowany), że należy dopuścić adopcję zarodków żyjących już w momencie wprowadzania zakazu stosowania in vitro.

Cytuj:
Jest jeszcze taka technika, która zakłada pobranie jednej komórki (z ośmiu) od zarodka celem wykonania badań genetycznych.
Nie uszkadza to zarodka

Tak? Czy są na to odpowiednie badania? Czy dało się je przeprowadzić? Może efekty będą widoczne za kilkanaście, kilkadziesiąt lat?

Cytuj:
a pozwala na dowiedzenie się wielu ciekawych rzeczy, od chorób dziedzicznych, po kolor oczu. Oczywiście stwarza to możliwość selekcji zarodków wbrew etyce, lub przynajmniej wg. dwuznacznych moralnie zasad.

Selekcja zarodków jest zawsze wbrew etyce. Wybieranie kto ma żyć, a kto umrzeć jest ponad kompetencje człowieka (w tego typu przypadku, bo jeśli mówimy o wyborze kogo ratować z wypadku, to jednak jest inaczej).

Cytuj:
-Kościół nie chce grzecznie się odczepić od władzy świeckiej (wywiera presję na polityków)

Presją wobec polityków jest stwierdzenie, że katolicy są przeciw in vitro? Presją jest przypomnienie, że kto jest całkowicie i zdecydowanie za in vitro, ten sam się z Kościoła wyłącza?
Jestem członkiem Kościoła katolickiego i obywatelem RP. Mam prawo wywierać presję na polityków, jako ich wyborca, osobiście, czy za pośrednictwem swojego biskupa.
Kościołowi nie wolno wywierać presji na polityków? A gejom wolno?

Cytuj:
-Kościół jest albo niedoinformowany (w co nie wierzę), albo dezinformuje wiernych

Przykład, czy manipulacja?

Cytuj:
-Kościół w sprawach niejasnych przyjmuje postawę wyczekującą, oczekując samoistnego rozwiązania problemu, bądź znalezienia rozwiązania na podstawie doświadczenia zdobytego na cudzych błędach.

Ale o co chodzi?

Cytuj:
Kościół, który powinien stanowić jakieś źródło autorytetu, tak naprawdę na wszystko mówi 'nie'.

Rodzic, który powinien stanowić jakieś źródło autorytetu, tak naprawdę na wszystko mówi "nie".
Bawić się zapałkami i nożami - nie. Obżerać się słodyczami - nie. Chodzić zimą bez czapki, szalika i rękawiczek - nie.
Nie chodzi mi o to, że Kościół ma być "rodzicem" dla innych. Chodzi mi o pokazanie bezsensu argumentacji. Jak trzeba powiedzieć "nie", to się mówi "nie" i już.
I nie na wszystko mówi nie. Leczenie niepłodności (naprotechnologia) - tak. Adopcja - tak. Higiena i dbanie o swoją płodność - tak.
Jeśli kobieta jest najbardziej płodna w ciągu pierwszego roku od inicjacji seksualnej (a tak twierdzi prof. Bogdan Chazan, sam bym tego nie wymyślił), to wyobraźmy sobie taką sytuację: 15 lat - początek seksu, różni partnerzy, prezerwatywa; 20 lat - stały partner, piguły hormonalne; 25 lat - mąż/konkubent, trzeba się dorobić, piguły; 30 lat - czas pomyśleć o dziecku. O kurka, niepłodność! Jakim cudem? Szybko, in vitro. Naprawdę, ciężko się domyśleć jakie były czynniki ryzyka.
A jak Kościół mówi, żeby nie czekać ze ślubem do emerytury, ale ze współżyciem czekać do ślubu, to Kościół zły, jasne.

lukasamd pisze:
Jak dla mnie to jest osobista sprawa każdego z nas.

A naszym (Kościoła) zdaniem, nie jest sprawą wyboru metoda generująca śmierć w sprzedaży wiązanej z życiem.

GrU pisze:
rozmyśla od którego tygodnia płód staje się człowiekiem, czy embrion to już człowiek

Od poczęcia zygota, potem zarodek i płód, ma swoje własne, unikalne DNA. Ludzkie DNA. Od początku, na poziomie komórkowym zachodzi odżywianie, oddychanie, wzrost i podział, dalej ruch, reagowanie na bodźce zewnętrzne, a u dziewczynek tworzą się komórki jajowe - zapas na całe życie. Życie, które się już rozpoczęło. I jest to ludzkie życie, bo z ludzkiego zarodka nie powstanie żyrafa, małpa ani dąb. Tu nie ma nad czym rozmyślać. Człowiekiem się jest od poczęcia. Można tylko tego nie przyjmować do wiadomości.

Starchris pisze:
Większość osób, dla których jedyną szansą na urodzenie dziecka jest in vitro

Ale ilu osobom wmówiono, ze in vitro to jedyna szansa (bo nie jedyna, można leczyć, zamiast omijać, patrz np. naprotechnologia)? Ilu osobom wmówiono, że in vitro cokolwiek leczy (nie leczy, to taka proteza; kobieta może urodzić i ośmioro dzieci przez in vitro i dalej być niepłodną)? Ilu osobom wmówiono, że in vitro ma wysoką skuteczność (bo ma niską, szansa na rozwój ciąży w pierwszym cyklu nie przekracza 30 proc.)? Ilu osobom nie powiedziano o tym, że dzieci urodzone w wyniku in vitro są narażone na poważne choroby (i że to, co wiemy, to nie musi być wcale koniec, bo najstarsza żyjąca osoba, urodzona w wyniku in vitro ma jakieś 30-35 lat, jeszcze ma czas chorować)?

Prof. Gadzinowski raz jeszcze:
Cytuj:
Jest faktem udokumentowanym medycznie, że noworodki poczęte in vitro obumierają wewnątrzmacicznie kilka razy częściej. Częściej też występują u nich niektóre wady, szczególnie wodogłowie, bezczaszkowie czy zarośnięcie przełyku. Musimy się więc liczyć z tym, że po upowszechnieniu in vitro będzie większa patologia wśród noworodków. Zjawisko to jest zamaskowane w krajach z powszechnym stosowaniem in vitro przez szerokie stosowanie przerywania ciąży w przypadku rozpoznania wad wrodzonych wewnątrzmacicznie. Ale z nami, neonatologami, nikt o tym nie rozmawia. Czy ktoś przewidział wzrosty nakładów na oddziały noworodkowe? Mamy jedne z najgorszych wskaźników umieralności noworodków i niemowląt w całej Unii. Uważam, że wszystkie wysiłki powinny pójść w kierunku ratowania dzieci, które już są na świecie.


I są też takie pary, które za in vitro płacą rozpadem małżeństwa, lub jego osłabieniem.

Co do naprotechnologii jeszcze. Metodę tę ośmiesza się i oczernia. Ideologicznie, bez wątpienia. Różne bzdury na jej temat można w necie wyczytać.
Z jednej strony piszą, że to wszystko pic na wodę, że same nieprawdy, z drugiej, że to wszystko już wiadomo i nic nowego, z trzeciej piszą, że nie ma dowodów i publikacji. Najlepszymi dowodami są dzieci, które się urodziły, nawet części takich par (bodajże 30-40% zgłaszających się), którym nie pomogło in vitro. A publikacji nie ma, bo czasopisma naukowe, jak słyszą "naprotechnologia", to zamykają drzwi, bez względu na treść zgłaszanej publikacji. Komuś widocznie zależy na tym, żeby publikacji nie było.
A chodzi na początek o to, że przygląda się uważnie jak działa mechanizm płodności danej kobiety (z wykresami temperatur, badaniem śluzu itp) i odpowiednio reaguje na sytuację. Raz wystarczy coś, co jest znane od dawna, a raz np. laparoskopowe wypalanie ognisk endometriozy metodą, której wcześniej nie stosowano. To tak w wielkim uproszczeniu.

Pytanie do Stridngshadowa: jak może pomóc in vitro kobiecie z zespołem policystycznych jajników?


Ostatnio zmieniony 09 lis 2010 03:24 przez Jaahquubel, łącznie zmieniany 2 razy

*
  WWW
Starchris
Post : 09 lis 2010 12:29
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2055
  • Dołączył: 25.06.2010


Jaahquubel pisze:
Ale ilu osobom wmówiono, ze in vitro to jedyna szansa (bo nie jedyna, można leczyć, zamiast omijać, patrz np. naprotechnologia)? Ilu osobom wmówiono, że in vitro cokolwiek leczy (nie leczy, to taka proteza; kobieta może urodzić i ośmioro dzieci przez in vitro i dalej być niepłodną)? Ilu osobom wmówiono, że in vitro ma wysoką skuteczność (bo ma niską, szansa na rozwój ciąży w pierwszym cyklu nie przekracza 30 proc.)? Ilu osobom nie powiedziano o tym, że dzieci urodzone w wyniku in vitro są narażone na poważne choroby (i że to, co wiemy, to nie musi być wcale koniec, bo najstarsza żyjąca osoba, urodzona w wyniku in vitro ma jakieś 30-35 lat, jeszcze ma czas chorować)?


Mówisz dokładnie jak osoba, która wszystko widzi w czarno białych barwach. Nie potrafisz się postawić w sytuacji osób, które są nie płodne. Oni postrzegają świat całkowicie inaczej niż osoby zdrowe. Mając szansę (małą, ale jednak szansę) na dziecko godzą się na to ryzyko, że dziecko może mieć wadę lub nie będzie długo żyło.


Jaahquubel pisze:
Ale ilu osobom wmówiono, ze in vitro to jedyna szansa (bo nie jedyna, można leczyć, zamiast omijać, patrz np. naprotechnologia)?


Nie wmówiono tylko taka jest prawda. Naprotechnologia tylko i wyłącznie może wyleczyć niepłodność i w dodatku tylko około 35 % jej rodzajów i to w większości kobiecej. A co z pozostałymi 75% par, które też chcą mieć dziecko. Dla nich in vitro jest jedyną szansą, gdyż jest metodą leczenia jak i samym zabiegiem zapłodnienia pozaustrojowego. Po za tym in vitro proponuje się parom, którym współczesna medycyna nie oferuje innej możliwości poczęcia dziecka oraz parom, wobec których zastosowane leczenie okazało się nieskuteczne.

_________________
Obrazek
Poradniki Modera


*
 
Olinka
Post : 09 lis 2010 13:41
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Podporucznik
Podporucznik
  • Posty: 958
  • Dołączył: 26.08.2008
  • Skąd: A.I.M


Jaahquubel pisze:
Tylko ile z tych kobiet ma pełną świadomość tych zagrożeń? Poza tym, przy presji społecznej na in vitro, niejedna może się i zgodzi wbrew sobie.
Jak sobie to wyobrażasz? Wiesz, ze bardzo czesto poza udrożnieniem jajowodów i podjeciu zabiegów w kierunku leczenia niepłodnosci (przed rozpoczeciem procedury in -vitro) kobieta jest uswiadamiana na wszystkie mozliwe strony?
Decyzje, które musi podjac np usuniecie jajowodów, myslisz, że zgadza sie na to bo ktos ja zmusza?
Myslisz, że presja społęczna dla kobiey decydujacej sie na in vitro ma jakies znaczenie?
Zwłaszcza w naszym kraju?

Jaahquubel pisze:
Ale nieetyczne już jest stosowanie metody, o której wiemy z góry, że doprowadzi kilka osób do stanu, z którego nie ma ratunku. Niebezpiecznie blisko tu do stwierdzenia: "skoro ludzie umierają, to wolno ich zabijać"

Dlatego jestem za opcja kiedy "tworzy sie" dwa do trzech zarodków i wszystkie sie implantuje. Bez niszczenia, wyznaczania "raz dwa trzy teraz ty".
Ale nie pozbawiałabym rodzin tej mozliwosci. Tak jak nie pozbawiałabym innych osiagniec medyzyny. Innymi słowy korzystałabym mądrze i zgodnie z moimi przekonaniami. Kazdy ma do tego prawo. Wierzacy i niewierzacy. To Bóg bedzie osądzał czyny kazdego z nas.

Cytuj:
Ich nieprawidłowy rozwój wiąże się zazwyczaj z wadami chromosomalnymi (czyli ciężkimi wadami genetycznymi), które powstają bardzo często u całkiem zdrowych par.
Normalnie takie zarodki zostałyby poronione, w sporadycznych przypadkach średnio ciężkich wad chromosomalnych udaje się takie zarodki donieść do terminu porodu (i utrzymywać przy życiu przez parę miesięcy dzięki uporczywej terapii), nie są to jednak zarodki które wykazują istotne upośledzenie rozwoju już po zapłodnieniu.

Tak czy owak, mówiąc krótko: naturalnie takie zarodki i tak by powstały (i powstają codziennie w liczbie setek tysięcy na całym świecie), i zostałyby poronione.

Jaahquubel pisze:
Podobnie jak wyżej.

Nie rozumiem jak zabijanie ma sie do poronienia, naturalnego, mozesz rozwinac mysl :)


Jaahquubel pisze:
Cytuj:
Prof. Janusz Gadzinowski – kierownik Katedry i Kliniki Neonatologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Był już w Polsce taki skandal, że setki, jeśli nie tysiące zarodków zginęły na skutek błędu technicznego czy organizacyjnego. Ale nawet jeśli wszystko przebiega zgodnie z planem, dochodzi do obumierania części zarodków w fazie ich rozmrażania. Często słyszę od lekarzy: my tych zarodków nie zabijamy, my je zamrażamy. Ale do jakiego czasu? Czy większość z nich ma pozostać zamrożona na zawsze? Co z ich możliwością rozwoju po dłuższym czasie? O ile wiem, maleje.


Cytuj:
Czasem wszczepia się więcej zarodków, np. od 3 do 5, żeby kobieta na pewno zaszła w ciążę, a potem się je eliminuje, żeby zwiększyć szanse tych, które zostają. Zwykle eliminuje się te, które mają wady, ale jeżeli nie ma wad, to po prostu zabija się tam, gdzie trafi igła.


Tu przyznaje jak dla mnie jest poruszonych kilka tematów w jednej wypowiedzi co moim zdaniem bardzo zamydla obraz.
Mamy tu zarodki, które obumarły w wyniku wad genetycznych (jak wyzej jest to bardzo czesty przypadek w naturze).
Mamy zamrazanie i wyrzucanie zarodków dobrych.
Pierwsze jest dla mnie procesem naturalnym.
Drugie procesem, z którym sie nie zgadzam.
Mrozaczki tylko jesli rodzice beda chceili miec drugie dziecko.
Lub do adopcji ale to temat bardzo delikatny.


Jaahquubel pisze:
Cytuj:
Jest jeszcze taka technika, która zakłada pobranie jednej komórki (z ośmiu) od zarodka celem wykonania badań genetycznych.
Nie uszkadza to zarodka

Tak? Czy są na to odpowiednie badania? Czy dało się je przeprowadzić? Może efekty będą widoczne za kilkanaście, kilkadziesiąt lat?

Zapewne nie ma jeszcze wyników w zwiazku z człowiekiem ale takie badania przeprowadza sie od dawna na zwierzetach laboratoryjnych. Medycyna jako nauka sie rozwija i tak jak kiedys stano przed problemem przetaczania krwi co dzisiaj jest powszechne (za wyjatkiem pewnej grupy religijnej) tak dzisiaj stoimy przed kompromisem. Pobrac materiał do badan czy nie?
Jezeli to nei szkodzi zarodkowi, jestem za tym. Byc moze wiele istnien uda sie uratowac.
Bóg dał nam rozum i jesli korzystamy z dobrodziejstw medycyny i powalamy na jej ciagły rozwój to badzmy konsekwentni do konca.
Nie wybierajmy sobie; pobranie krwi tak, pobranie mat. od zarodka nie.
Z tego co wiem w niektórych badaniach prenatalnych pobiera sie mat od zarodka na pewno ze srodowiska łozyska i nie tylko.
Ryzyko zwiazane jest raczej z naruszeniem tej delikatnej strefy niz z samym pobraniem materiału.
Shadow popraw mnie jesli herezje pisze :)

Jaahquubel pisze:
Cytuj:
a pozwala na dowiedzenie się wielu ciekawych rzeczy, od chorób dziedzicznych, po kolor oczu. Oczywiście stwarza to możliwość selekcji zarodków wbrew etyce, lub przynajmniej wg. dwuznacznych moralnie zasad.

Selekcja zarodków jest zawsze wbrew etyce. Wybieranie kto ma żyć, a kto umrzeć jest ponad kompetencje człowieka (w tego typu przypadku, bo jeśli mówimy o wyborze kogo ratować z wypadku, to jednak jest inaczej).

Co do selekcji, oczywiscie, ze sie z Toba zgadzam. Poza tym nikt chyba nie bedzie robił sobie quizu "jaki kolor oczy ma moje dziecko?"

Jaahquubel pisze:
Cytuj:
-Kościół nie chce grzecznie się odczepić od władzy świeckiej (wywiera presję na polityków)

Presją wobec polityków jest stwierdzenie, że katolicy są przeciw in vitro? Presją jest przypomnienie, że kto jest całkowicie i zdecydowanie za in vitro, ten sam się z Kościoła wyłącza?
Jestem członkiem Kościoła katolickiego i obywatelem RP. Mam prawo wywierać presję na polityków, jako ich wyborca, osobiście, czy za pośrednictwem swojego biskupa.
Kościołowi nie wolno wywierać presji na polityków? A gejom wolno?

Masz racje.


Jaahquubel pisze:
Chodzi mi o pokazanie bezsensu argumentacji. Jak trzeba powiedzieć "nie", to się mówi "nie" i już.
Oczywiscie.


Jaahquubel pisze:
I nie na wszystko mówi nie. Leczenie niepłodności (naprotechnologia) - tak. Adopcja - tak. Higiena i dbanie o swoją płodność - tak.
Jeśli kobieta jest najbardziej płodna w ciągu pierwszego roku od inicjacji seksualnej (a tak twierdzi prof. Bogdan Chazan, sam bym tego nie wymyślił), to wyobraźmy sobie taką sytuację: 15 lat - początek seksu, różni partnerzy, prezerwatywa; 20 lat - stały partner, piguły hormonalne; 25 lat - mąż/konkubent, trzeba się dorobić, piguły; 30 lat - czas pomyśleć o dziecku. O kurka, niepłodność! Jakim cudem? Szybko, in vitro. Naprawdę, ciężko się domyśleć jakie były czynniki ryzyka.
A jak Kościół mówi, żeby nie czekać ze ślubem do emerytury, ale ze współżyciem czekać do ślubu, to Kościół zły, jasne.

Naprotechnologia to nic innego jak znana od lat metoda obserwacji swojego organizmu, niestety to działa tylko u kobiet. Nie dotyczy mezczyzn, In vitro pomaga równiez mezczyznom (w kwestiach ojcostwa oczywiscie). Co nie znaczy, że nie warto uczyc młodych kobiet jak dbac o siebie i o swoja płodnosc. Zgadzam sie tu w całosci. Dzisiejsza moda, odkryte nerki, gołe uda, mini to juz nawet nie mini. Wszystko na wierzchu nawet w zimie. Pewne obyczaje maja swój sens a nie tylko sa ciemnota i zacofaniem.

Jaahquubel pisze:
lukasamd pisze:
Jak dla mnie to jest osobista sprawa każdego z nas.

A naszym (Kościoła) zdaniem, nie jest sprawą wyboru metoda generująca śmierć w sprzedaży wiązanej z życiem.

Dlatego jestem za wyszukaniem takiego rozwiazania (metoda in vitro), które moze byc zgodne z sumieniem wierzacych.
Na dzien dzisiejszy tak uwazam.

Jaahquubel pisze:
GrU pisze:
rozmyśla od którego tygodnia płód staje się człowiekiem, czy embrion to już człowiek

Od poczęcia zygota, potem zarodek i płód, ma swoje własne, unikalne DNA. Ludzkie DNA. Od początku, na poziomie komórkowym zachodzi odżywianie, oddychanie, wzrost i podział, dalej ruch, reagowanie na bodźce zewnętrzne, a u dziewczynek tworzą się komórki jajowe - zapas na całe życie. Życie, które się już rozpoczęło. I jest to ludzkie życie, bo z ludzkiego zarodka nie powstanie żyrafa, małpa ani dąb. Tu nie ma nad czym rozmyślać. Człowiekiem się jest od poczęcia. Można tylko tego nie przyjmować do wiadomości.

Podpisuje sie, oczywiscie pod tym.

Jaahquubel pisze:
Ilu osobom wmówiono, że in vitro ma wysoką skuteczność (bo ma niską, szansa na rozwój ciąży w pierwszym cyklu nie przekracza 30 proc.)? Ilu osobom nie powiedziano o tym, że dzieci urodzone w wyniku in vitro są narażone na poważne choroby (i że to, co wiemy, to nie musi być wcale koniec, bo najstarsza żyjąca osoba, urodzona w wyniku in vitro ma jakieś 30-35 lat, jeszcze ma czas chorować)?

Idac tym tokiem rozumowania. Nie powinnismy podtrzymywac ciąż ani nie powinnismy ratowac noworodków, ktore np urodziły sie przedwczesnie i np nie potrafia jeszcze same oddychac.
Byc moze takie dziecko przezyłoby ale miałoby nieodwracalne uszkodzenia mózgu.
Znasz takiego rodzica, który nie skorzysta z respiratora i podania surfaktantu?

Cytuj:
Jest faktem udokumentowanym medycznie, że noworodki poczęte in vitro obumierają wewnątrzmacicznie kilka razy częściej. Częściej też występują u nich niektóre wady, szczególnie wodogłowie, bezczaszkowie czy zarośnięcie przełyku. Musimy się więc liczyć z tym, że po upowszechnieniu in vitro będzie większa patologia wśród noworodków. Zjawisko to jest zamaskowane w krajach z powszechnym stosowaniem in vitro przez szerokie stosowanie przerywania ciąży w przypadku rozpoznania wad wrodzonych wewnątrzmacicznie. Ale z nami, neonatologami, nikt o tym nie rozmawia. Czy ktoś przewidział wzrosty nakładów na oddziały noworodkowe? Mamy jedne z najgorszych wskaźników umieralności noworodków i niemowląt w całej Unii. Uważam, że wszystkie wysiłki powinny pójść w kierunku ratowania dzieci, które już są na świecie.

Tu chce nadmienic, że dzisiaj, w dzisiejszych czasach tych wymienionych tu przypadkó jest duzo wiecej niz kiedys i mówie o ciazach naturalnie poczetych. To nie in vitro zwieksza ich liczebnosc to "choroby cywilizacyjne".

Jaahquubel pisze:
I są też takie pary, które za in vitro płacą rozpadem małżeństwa, lub jego osłabieniem.

Kazda para przechodzaca trudy nieudanego starania sie o dziecko przechodzi kryzys. Nawet jesli mówimy tu o kilku miesiacach staram naturalnych. In vitro jest koszmarem do kwadratu. Ale to nie ono jest przyczyna osłabienia i rozpadu małzenstwa.

Jaahquubel pisze:
Co do naprotechnologii jeszcze. Metodę tę ośmiesza się i oczernia. Ideologicznie, bez wątpienia. Różne bzdury na jej temat można w necie wyczytać.
Z jednej strony piszą, że to wszystko pic na wodę, że same nieprawdy, z drugiej, że to wszystko już wiadomo i nic nowego, z trzeciej piszą, że nie ma dowodów i publikacji. Najlepszymi dowodami są dzieci, które się urodziły, nawet części takich par (bodajże 30-40% zgłaszających się), którym nie pomogło in vitro. A publikacji nie ma, bo czasopisma naukowe, jak słyszą "naprotechnologia", to zamykają drzwi, bez względu na treść zgłaszanej publikacji. Komuś widocznie zależy na tym, żeby publikacji nie było.
A chodzi na początek o to, że przygląda się uważnie jak działa mechanizm płodności danej kobiety (z wykresami temperatur, badaniem śluzu itp) i odpowiednio reaguje na sytuację. Raz wystarczy coś, co jest znane od dawna, a raz np. laparoskopowe wypalanie ognisk endometriozy metodą, której wcześniej nie stosowano. To tak w wielkim uproszczeniu.

Zawsze uwazałam, że metody naturalne sa najlepsze i tak bede dalej uwazac. Jednak nie bagatelizuje medycyny i nauki.
Zasady jakie mamy jako Chrzesciajnie daja nam mozliwosc wybrania tego co dobre.
Nie odtracałabym w całosci iz definicji in vitro ale poszukałabym takiego rozwiazania by było ono do zakaceptowania dla werzacych.
Ja takie widze.

_________________
Pozdrawiam, Olinka

Moja mała "pasja"


*
 
Stridingshadow
Post : 09 lis 2010 16:42
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Starchris pisze:
Mówisz dokładnie jak osoba, która wszystko widzi w czarno białych barwach.

Pod kątem radykalności zgadzam się z Kubą.
"Nie zabijaj" to "nie zabijaj" (zakładamy że dotyczy zabijania ludziów).
Nie można kogoś zabić bardziej czy mniej.
Albo się zrobi komuś krzywdę, albo nie.
Albo ktoś umrze z powodu tej krzywdy, albo nie.
Albo złamiemy przykazanie, albo nie.

Dla mnie IVF jest problemem natury moralnej (tzn. nie jest to sytuacja jednoznaczna), o czym napiszę później.

_________________
Obrazek


*
 
Andrew Vysotsky
Post : 09 lis 2010 17:04
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Starszy kapral
Starszy kapral
  • Posty: 82
  • Dołączył: 21.10.2010


Dla mnie najbardziej odpychające w stanowisku, nazwijmy to kościelnym, jest narzucanie swoich poglądów wszystkim. Niech Kościół mówi jak żyć swoim wyznawcom a nie wszystkim. I niech to mówi z ambony a nie za pomocą świeckiego (przynajmniej w teorii i przynajmniej na razie) przymusu państwowego. A najlepiej niech najpierw się weźmie za pedałów i pedofilię w swoich szeregach a potem innych poucza.
Najgorsze, że Kościół bierze ze swojej doktryny tylko to, co mu w danej chwili wygodnie. Choćby aborcja. Wśród świętych największego kalibru nie brak głosów, że człowiek nie jest człowiekiem od momentu poczęcia. Jak więc można nawet niewiernym narzucać swoje stanowisko i kłamać w żywe oczy, że to głos Boga poucza, iż od poczęcia...
To wybiórcze traktowanie własnych podstaw istnienie to grzech wszelkich ideologii, nie tylko opartych na wierze w życie pozagrobowe.

Niebo gwiaździste nade mną a prawo moralne we mnie. I pod tym się podpisuję.

_________________
Obrazek
Ignorancja jest pychą, a pycha ignorancją.


*
  WWW
Olinka
Post : 09 lis 2010 18:19
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Podporucznik
Podporucznik
  • Posty: 958
  • Dołączył: 26.08.2008
  • Skąd: A.I.M


Stridingshadow pisze:
Starchris pisze:
Mówisz dokładnie jak osoba, która wszystko widzi w czarno białych barwach.

Pod kątem radykalności zgadzam się z Kubą.
"Nie zabijaj" to "nie zabijaj" (zakładamy że dotyczy zabijania ludziów).
Nie można kogoś zabić bardziej czy mniej.
Albo się zrobi komuś krzywdę, albo nie.
Albo ktoś umrze z powodu tej krzywdy, albo nie.
Albo złamiemy przykazanie, albo nie.

Dla mnie IVF jest problemem natury moralnej (tzn. nie jest to sytuacja jednoznaczna), o czym napiszę później.

Tak, i pytanie czy mozna tak skonstruowac warunki przygotowania do zabiegu, samego zabiegu i tego co po nim nastepuje lub sie z nim wiaze by te radyklana zasade zachowac?

_________________
Pozdrawiam, Olinka

Moja mała "pasja"


*
 
Stridingshadow
Post : 09 lis 2010 20:02
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Jaahquubel pisze:
Tylko ile z tych kobiet ma pełną świadomość tych zagrożeń?

Cóż, IVF jak każdy inny zabieg wiąże się z prawnym obowiązkiem poinformowania pacjenta o wszelkich ew. istotnych powikłaniach.
Inaczej lekarz może za to beknąć, zatem w jego interesie jest informować pacjentki.

Jaahquubel pisze:
Poza tym, przy presji społecznej na in vitro

Nie zamierzam się kłócić, ale z kolei mógłbym powiedzieć, że jest presja społeczna przeciw IVF.
Nie wchodźmy w szczegóły, bo zejdzie na politykę, a nie o to mi tu chodzi.

Jaahquubel pisze:
Ale nieetyczne już jest stosowanie metody, o której wiemy z góry, że doprowadzi kilka osób do stanu, z którego nie ma ratunku. Niebezpiecznie blisko tu do stwierdzenia: "skoro ludzie umierają, to wolno ich zabijać".

To nie do końca tak.
Współżyjąc normalnie bez antykoncepcji, zdrowa para ma ok 20% na zajście w ciążę na jeden cykl.
Oczywiście te 20% bierze się stąd, że można nie trafić w owulację (mało prawdopodobne, 'regularnie' znaczy 3-4 razy/tydzień), można mieć cykl bezowulacyjny (raczej rzadkie u młodych zdrowych kobiet), no i jest dużo poronień wczesnych.
Ogromna większość zarodków jest roniona.
Można powiedzieć słowami KK, że większość ludzi idzie do nieba, zanim zdążą się zagnieździć w macicy, i to ma miejsce w jak najbardziej fizjologicznym współżyciu zdrowej młodej pary.

Jaahquubel pisze:
Wiele par rezygnuje też z kolejnych prób.

Zazwyczaj starają się 'wyczerpać' (nie jest to do końca adekwatne słowo, ale nie widzę lepszego) wszystkie dostępne zarodki, nim zrezygnują.
Jest tak dlatego, że najcięższym i najbardziej niebezpiecznym etapem w IVF jest indukcja owulacji.
Kursy implantacji są znacznie mniej trudne, i obarczone znacznie mniejszym ryzykiem powikłań.

Gadzinowski pisze:
Był już w Polsce taki skandal, że setki, jeśli nie tysiące zarodków zginęły na skutek błędu technicznego czy organizacyjnego. Ale nawet jeśli wszystko przebiega zgodnie z planem, dochodzi do obumierania części zarodków w fazie ich rozmrażania. Często słyszę od lekarzy: my tych zarodków nie zabijamy, my je zamrażamy. Ale do jakiego czasu? Czy większość z nich ma pozostać zamrożona na zawsze? Co z ich możliwością rozwoju po dłuższym czasie? O ile wiem, maleje.

Zarodki winny być przechowywane w takim samym standardzie, w jakim działa cała aparatura szpitalna (m.in bardziej zaostrzone próby jakości sprzętu, oraz zapasowe zasilanie).
Oczywiście, jeżeli ktoś prowadzi pracownię IVF w piwnicy, to standard maleje, ale to też można usankcjonować prawnie.

Jeżeli chodzi o śmiertelność zarodków, to nie mam danych (ale się spytam kogoś w temacie), tymczasem nie słyszałem żeby udowodniono zw. pomiędzy czasem mrożenia, a przeżywalnością.
Ponadto wracając do kwestii prawnych: proponowałem maksymalny ustawowy czas mrożenia zarodka.

Jaahquubel pisze:
Tak? Czy są na to odpowiednie badania? Czy dało się je przeprowadzić? Może efekty będą widoczne za kilkanaście, kilkadziesiąt lat?

Badania są zasadniczo niepotrzebne.
Każda nowa komórka, ma zapas końcówek chromosomów, które służą jako miejsca do rozpoczęcia odtworzenia DNA podczas podziału komórki.
Te tzw. telomery (dosłownie części dalsze, owe końcówki chromosomów) są tracone podczas podziału, kiedy się kończą, komórka strzela sobie w łeb, ponieważ bez telomerów znacznie rośnie potencjał mutagenny komórki.
Są jednak komórki 'nieśmiertelne', komórki owe mogą się dzielić dziesiątki razy, bez utraty telomerów.
Ma to miejsce dzięki ekspresji (czyli przerobienia informacji genetycznej na jakieś białko) genu telomerazy.
Telomeraza to enzym, który odbudowuje zużyte telomery po podziale komórki, dzięki niemu komórka się nie starzeje.
Telomerazę mają m.in komórki rozrodcze i komórki podstawne szpiku, tudzież naskórka czy jelita.
Ponadto telomeraza występuje w komórkach nowotworowych i zarodkach (płód i zarodek mają bardzo wiele wspólnego z nowotworem miejscowo złośliwym pod względem patofizjologii).
Gdyby zarodek nie miał ekspresji telomerazy, to rodzilibyśmy się starymi ludźmi, a tak nie jest.
Miliony naszych komórek są niszczone w życiu płodowym, część się zwyczajnie psuje, a część jest programowo niszczona np. podczas podziału części dystalnej kończyny na palce, tudzież podczas zrastania się naczynek w duże naczynia.

Jaahquubel pisze:
Selekcja zarodków jest zawsze wbrew etyce.

Dlaczego?
Przecież mówimy o selekcji na podstawie objawów ciężkich wad, które uniemożliwiają doniesienie żywej ciąży.
Prawidłowy zarodek (oraz zdrowy człowiek) mają 2n chromosomów (n=23).
Najczęstszą wadą takich zarodków jest aneuploidia, czyli sytuacja kiedy przed n występuje liczba inna niż 2.
Dla porównania trisomia 21 (czyli genetycznie rzecz biorąc 2n +21) to zesp. Downa, zespół ciężkich wad wrodzonych wiążący się m.in ze znacznym upośledzeniem umysłowym, wadami serca itp...
Zespoły Patau'a i Edwardsa to odpowiednio trisomia 16 i 18, obie są bardzo ciężkimi wadami, zwykle wiążącymi się ze zgonem okołoporodowym, ew. zgonem w wieku niemowlęcym.
Z kolei aneuploidia (czyli 1x23, 3x23 itd...) jest nieproporcjonalnie cięższym zaburzeniem, i nie daje szans na doniesienie ciąży.
To aneuploidia jest odpowiedzialna za mierną płodność gat. ludzkiego (na poziomie 20%).

Jaahquubel pisze:
Wybieranie kto ma żyć, a kto umrzeć jest ponad kompetencje człowieka

To nie jest wybieranie kto ma żyć, a kto ma umrzeć.
Zarodek z możliwą do wychwycenia mikroskopowo wadą jest niezdolny do życia.
On prędzej czy później obumrze w macicy.

Jaahquubel pisze:
Przykład, czy manipulacja?

Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi, racz rozwinąć swoją myśl.

Jaahquubel pisze:
Rodzic, który powinien stanowić jakieś źródło autorytetu, tak naprawdę na wszystko mówi "nie".
Bawić się zapałkami i nożami - nie. Obżerać się słodyczami - nie. Chodzić zimą bez czapki, szalika i rękawiczek - nie.

Właśnie o to mi chodzi, że KK postrzega wszystko bardzo czarno-biało.
Mnie ojciec nauczył strzelać, dał mi spróbować piwa kiedy miałem parę lat, powiedział, że skoro już mam się puszczać, to niech przynajmniej robię to tak, żeby syfa nie złapać.
Czy można powiedzieć, że ojciec nauczył mnie bawić się bronią, pić alkohol i puszczać się?
Nie zgodzę się z tym.
Ojciec nauczył mnie obnosić się z bronią tak, aby była ona skuteczna i bezpieczna zarazem, umożliwił mi pierwszy kontakt z alkoholem w domu, żebym nie uczył się pić na wagarach, zadbał o to, żebym nie złapał HIVa tylko dlatego, że wstydziłem się pójść do apteki po ogumienie.
Mimo tego wszystkiego, nie muszę korzystać z broni codziennie, nie borykam się z problemem alkoholowym, i 'raczej' się nie puszczam.

Wiadomo, że inicjacja seksualna przypada na coraz młodszy wiek, i coraz rzadziej jest to następstwem ślubu.
Można zadbać choćby o to, żeby dziecko nie traktowało seksu jako zabawy kosztem drugiej osoby, tylko poważnie jak przystało na pewną formę relacji międzyludzkich.
Mówienie dziecku, że seks przedmałżeński jest 'be' nic nie zmieni, jeżeli dziecko samo się do tego nie przekona, jeżeli nie usłyszy logicznych argumentów itd...
Mówienie dziecku, że skoro ma to robić, to niech weźmie tę paczkę gum, i zgłosi się po następną, kiedy te się skończą/przeterminują ma większą szansę powodzenia, bo dziecko i tak się puści, jeżeli ma się puścić.

Jaahquubel pisze:
I nie na wszystko mówi nie. Leczenie niepłodności (naprotechnologia) - tak.

Wiesz, IVF zwykle zostawia się na koniec, kiedy monitorowanie owulacji, udrażnianie macicy/jajowodów, uwalnianie zrostów, resekcja wodniaków jajowodu, sztuczna inseminacja itp... itd... nie przynoszą efektu.
IVF i to co nazywacie 'NaProTECHNOLOGY' się ze sobą nie kłócą, a są jedynie pewnym kontinuum we wspomaganiu rozrodu, w którym IVF to ostateczność.

Jaahquubel pisze:
Jeśli kobieta jest najbardziej płodna w ciągu pierwszego roku od inicjacji seksualnej (a tak twierdzi prof. Bogdan Chazan, sam bym tego nie wymyślił)

Prof Bogdan Chazan raczy się mylić.
Kobieta jest najbardziej płodna ok. 25 roku życia, a zazwyczaj rozpoczyna życie seksualne wcześniej.
14-15 letnie dziewczyny mogą brać ślub w niektórych krajach, pod względem medycznym są już kobietami, ale ich ukł. rozrodczy choć anatomicznie dojrzały jest jeszcze hormonalnie rozregulowany.
14-15 letnie dziewczyny, które rozpoczynają aktywność seksualną mają długie/częste cykle, nieregularne krwawienia, cykle bezowulacyjne i to tam jeszcze można sobie wymyślić.
Kiedy kobieta bierze ślub w wieku lat 14, to dopiero w wieku lat 16 jest w stanie zazwyczaj 'coś' donieść, bo przedtem to same poronienia itd...
Albo prof Bogdan Chazan (znam, robiłem u niego w szpitalu praktyki) nie ma pojęcia o endokrynologii ginekologicznej (a nie wierzę żeby był aż tak tępy z własnej działki), albo celowo mija się z prawdą.

Jaahquubel pisze:
15 lat - początek seksu, różni partnerzy, prezerwatywa; 20 lat - stały partner, piguły hormonalne; 25 lat - mąż/konkubent, trzeba się dorobić, piguły; 30 lat - czas pomyśleć o dziecku. O kurka, niepłodność! Jakim cudem? Szybko, in vitro. Naprawdę, ciężko się domyśleć jakie były czynniki ryzyka.

Czynniki ryzyka, to głownie zaburzenia hormonalne (szczególnie zespół policystycznych jajników i inne) a także przebyte st. zapalne narządu rodnego i operacje okolicy miednicy mniejszej.
Kobieta nie stanie się bezpłodna z tej racji, że uprawiała seks przez kawałek lateksu, a w wieku 30 lat naprawdę nie jest trudno zajść w ciążę.
Problem zaczyna się od 35 roku życia, a większość sytuacji z ręką w nocniku to 40+ lat.

Jaahquubel pisze:
A jak Kościół mówi, żeby nie czekać ze ślubem do emerytury, ale ze współżyciem czekać do ślubu, to Kościół zły, jasne.

30 lat, to jeszcze nie emerytura.
Mnie rodzice zrobili, jak mieli odp. 28 i 27 lat, znam sporo osób których rodzice zrobili w starszym wieku bez żadnych problemów.
Szczyt płodności kobiety to 25 lat, do 35 jest naprawdę spoko, dopiero potem są problemy.

Jaahquubel pisze:
A naszym (Kościoła) zdaniem, nie jest sprawą wyboru metoda generująca śmierć w sprzedaży wiązanej z życiem.

Ale zwykłe współżycie też zazwyczaj generuje śmierć.
Sęk w tym, że nie widać tego pod mikroskopem, ale też kończy na podpasce/tamponie a potem w kiblu.

Jaahquubel pisze:
Co do naprotechnologii jeszcze. Metodę tę ośmiesza się i oczernia. Ideologicznie, bez wątpienia. Różne bzdury na jej temat można w necie wyczytać.
Z jednej strony piszą, że to wszystko pic na wodę, że same nieprawdy, z drugiej, że to wszystko już wiadomo i nic nowego, z trzeciej piszą, że nie ma dowodów i publikacji. Najlepszymi dowodami są dzieci, które się urodziły, nawet części takich par (bodajże 30-40% zgłaszających się), którym nie pomogło in vitro. A publikacji nie ma, bo czasopisma naukowe, jak słyszą "naprotechnologia", to zamykają drzwi, bez względu na treść zgłaszanej publikacji. Komuś widocznie zależy na tym, żeby publikacji nie było.
A chodzi na początek o to, że przygląda się uważnie jak działa mechanizm płodności danej kobiety (z wykresami temperatur, badaniem śluzu itp) i odpowiednio reaguje na sytuację. Raz wystarczy coś, co jest znane od dawna, a raz np. laparoskopowe wypalanie ognisk endometriozy metodą, której wcześniej nie stosowano. To tak w wielkim uproszczeniu.


Jak już mówiłem, całą tę naprotechnologię stosuję się rutynowo we wspomaganiu rozrodu.
Nikt tego nie ukrywa, ale nie wszystko da się załatwić w ten sposób.

Jeżeli np. kobieta ma zarośnięte jajowody, to nawet ich udrożnienie często nic nie daje, ponieważ zamiast nabłonka rzęskowego ich kanał wyściela odtąd blizna.
Blizna w odróżnieniu od rzęsek nie powoduje ruchu plemników w kierunku komórki jajowej, więc jajowód jest drożny, ma światło, ale plemniki przez niego nie przejadą.
Podobnież monitorowanie cyklu i sztuczna inseminacja niewiele dadzą, jeżeli facet ma mało plemników w nasieniu, a do tego ze sporym odsetkiem wad morfologicznych.

IVF jest ostatnim szczeblem drabiny rozrodu wspomaganego, jeżeli ktoś najpierw bierze się za IVF, a dopiero potem próbuje innych metod, to zwyczajnie działa wbrew schematom.

Jaahquubel pisze:
Pytanie do Stridngshadowa: jak może pomóc in vitro kobiecie z zespołem policystycznych jajników?

Na początek można jej podać odpowiednie leczenie hormonalne, żeby umożliwić owulację.
Potem może się okazać, że dodatkowe wspomaganie rozrodu nie będzie w ogóle konieczne.
Czasem jednak wszystko do czego są wskazania zawodzi, i zostaje tylko poddanie się albo IVF.

_________________
Obrazek


*
 
Stridingshadow
Post : 16 lis 2010 00:10
Cytowanie selektywne Odpowiedz z cytatem
Offline
Awatar użytkownika
Pułkownik
Pułkownik
  • Posty: 2260
  • Dołączył: 07.03.2009
  • Skąd: Bejrut


Na pewno słyszeliście o takich ekscesach.

To nie jest do końca IVF.
Tzn technologia zapłodnienia, to IVF, ale 'matka' tak naprawdę tylko donosi ciążę, komórki jajowe pochodzą od ochotniczek.

_________________
Obrazek


*
 
Nowy temat Odpowiedz w temacie Przejdź na stronę   1, 2  Następna


cron