|
Starszy kapral |
|
-
Posty:
95
-
Dołączył:
28.01.2007
|
Uznałem, że zamach stanu kosztowałby Enrico okrągły milion dolarów. Technicznie rzecz biorąc wyszło 999.999 (tyle podaje INI Editor jako bezpieczną wartość). Pomysł wziął się stąd, że autor modyfikacji umieścił taką kwotę jako startową dla poziomu NOVICE. Natomiast ja poziom trudności ustawiłem na EXPERT. Nie wiem co zmieni w tym modzie, ale grałem już na EXPERIENCED i teraz chcę spróbować czegoś innego.
Ląduje 8-osobowy zespół najemników (mam rozdzielczość ustawioną na 800x600), w tym 6 własnych. Stworzyłem dowódcę/bombardiera, lekarza, szpiega, snajpera/randżera, specjalistę ciężkiego sprzętu i maszynówek, inżyniera/randżera. dodatkowo wybrałem Gastona jako drugiego snajpera (MERC) i Lena z rkm-em. Wszyscy moi mają po 4 cechy, ale to chyba było zbędne. Teraz myślę, że 3 cechy by wystarczyły (czasem mam 2 cechy główne).
W tej modyfikacji wszyscy lądują z dobrym sprzętem (standardem jest M14, flak lub kevlar, zapas amunicji i apteczek). Bombardierzy dostali dużo granatów 40mm, ale żadnego granatnika (co mnie zdziwiło, bo liczyłem na taki). Na szczęście już po pierwszej walce w Omercie nasi wrogowie byli łaskawi zostawić M79, co pozwoliło mojemu dowódcy się doposażyć.
Omerta przestała być spokojnym azylem. Od momentu naszego wylądowania siły bezpieczeństwa próbują cały dzień odebrać miasto rebeliantom. Po pierwszym starciu są kolejne walki o dzielnicę początkową. Ostatecznie wygrywamy i idziemy do siedziby rebeliantów.
Mam włączoną opcję "drop all equipment", bo jak pisałem będziemy żyć z tego, co da się zdobyć. Zresztą zawsze mnie wkurzało, że koleżka strzela do mnie namiętnie z kałacha, a zostaje po nim tylko magazynek do rewolweru. Przy włączonej opcji "drop all" daje to spokojną nadzieję na życie z łupów. Handel z miejscowymi wchodzi w grę, to zresztą logiczne, ale powinno raczej polegać na zakupach, a nie znoszeniu do Toniego każdej giwery odebranej armii. Nie wiem czy będę sprzedawał sprzęt miejscowym, chociaż mam ustawioną w parametrach taką możliwość.
Nie podejrzewam, żeby najemnicy wysłani w celu obalenia rządu zwykle zajmowali się noszeniem łupów do handlarzy. To raczej rola miejscowych hien. Jeśli kogo stać na najemników to też na ich wyposażenie. Więc, póki co, biorę z łupów co mi potrzebne, resztę zostawiając tam gdzie była.
Zaczynamy. Droga do Drassen obstawiona wojskiem, jak zwykle drogi w Arulco. Armia, nawet ta na dalekiej północy pomiędzy Omertą i Drassen ma broń maszynową (liczne pm-y FAMAE SAF, Thompsony) i broń długą (Winczestery kalibru .44 mag albo .30-06), dużo różnych granatów. Nie widzę snajperów, więc póki co walka była jednostronna.
Sektor B10. Pierwsza bitwa po opuszczeniu Omerty. Nieprzyjacielski patrol miał liczyć 19 ludzi. Po bitwie naliczyłem 23 sztuki broni, w tym 4 pistolety, więc wypadałoby po jednym karabinie lub pistolecie maszynowym na głowę. Faktycznie w trakcie bitwy animacja pokazywała, że są wyposażeni w karabiny. Na ziemi pozostały: 2x M1918BAR (pruli z tego seriami, prawie załatwili dwóch moich), 3x SMLE No4, 1x M2 Carbine, 2x Garand, 1x M1 Carbine 1x MP5A4, 1x Carl Gustaf, 2x Grease Gun, 1x Mat-49, 1x KAR 98k, 1x Mosin, 1x SIG MP41, 1x SKS, 1x Winchester. To nie była łatwa bitwa, nawet biorąc pod uwagę, że miałem 8 dobrych ludzi plus Irę. Ira robiła za medyka. Bitwa rozegrała się na sporym dystansie. Gdyby nie fakt, że miałem w zespole 2 snajperów, byłoby ciężko. Przydał się też granatnik, ale jego właściciel dość szybko oberwał (BAR!), więc długo nie postrzelał. Sama końcówka bitwy odbyła się na małym dystansie, gdzie oni jakoś szybciej nas wypatrywali. Na szczęście M14 może strzelać seriami, więc się udało. Szkoda, że nie mieli przydatnej dla nas amunicji. Prawie cały mój zespół opiera się na 7.62 lub 5.56 NATO.
Leczymy się pozostając na miejscu. Okazuje się to błędem. Kolejna bitwa. Atakują z dwóch sektorów naraz. Z lewej normalny patrol. Z drugiej elita. Same babki, ale chyba z 10 sztuk. Po bitwie okazało się, że 21 razem, w tym 11 elitek. Piękne są raporty prasowe z bitew w laptopie Pełna masakra. Granatnik okazuje się niezbędny. Bez niego by nas pozamiatały. Dowódca strzela w sumie 12 razy oraz aż 9 razy z granatnika. Miałem mało granatów HE, ale dużo ogłuszających, co się okazało super przydatne. Snajperzy nie wyrabiają. Mam dwa rkm-y, ale one też walą ciągłymi seriami. Idą na nas z 3 stron. Zużywam prawie całą amunicję do granatnika. Na szczęcie po bitwie zdobywam 27 granatów, lecz tylko ręcznych. Dobre i to.
Gdy opadł kurz widzę na ziemi AK-104, AK-74, AKS-74U, AR-70, M-16, Steyr Scout. Plus 4 ACOG-i i tłumik do pistoletu plus inny sprzęt. Tylko jeden mój zawodnik wychodzi bez szwanku (padło na lekarkę). Reszta postrzelana ile wlezie. Apteczki jeszcze są. Ale nie mam tych chirurgicznych.
Już widzę braki w zaopatrzeniu medycznym. Mam pomysł, żeby pójść jednak w kierunku szpitala jako najpotrzebniejszym. Lotnisko może zaczekać, zresztą i tak nie będziemy z niego korzystać. Swoją drogą Drassen jest mocno obstawione (wiem, bo próbowałem poprzednim razem, gdy grałem w tę modyfikację).
Autor pisał, że na mapie jest wiele miejsc do znalezienia ciekawych przedmiotów oraz, że w prawie każdym domu są apteczki. Cóż sprawdzimy. Okradanie miejscowej ludności wpisane jest w każdą wojnę domową. Pamiętam taki film, gdzie była rewolucja w Meksyku. Przyszła jakaś rewolucyjna armia do chłopa i mu zabierała kurczaki czy krowy, mówiąc, że to dla jego dobra, bo jak rewolucja wygra, to wszyscy skorzystają. A chłop powiedział, że jak kiedyś przyjdzie armia i mu nie zabierze tych kurczaków to dla niego będzie sygnał, że będzie lepiej. Bo, póki co, wszyscy zabierali. No więc ludność będzie musiała znieść plądrowanie swoich domów ze spokojem. Podobno w wielu domach mają też skrzynki z narzędziami, fajnie by było, bo mam tylko 2 ze sobą, a sprzęt się zużywa.
Pamiętam jak czystym JA2, czy innych modach, chodziłem i zbierałem cały ten szmelc, żeby zanieść jakimś sklepikarzom za parę groszy, bo kasy ciągle było mało. Albo szukałem handlarzy różnych dziwnych rzeczy. Jeden skupował skóry kotów, drugi krew robali, inny kije golfowe czy puszki po koli. Patrząc na to teraz, to nawet nie za bardzo rozumiem konieczności handlu bronią. Jak potrzebuję broń, to szukam patrolu wojska i zabieram poległym. Tak raczej wyglądają wojny domowe. Czy ciągłe noszenie sprzętu i zatrudnianie tragarzy przypomina operację obalania rządu?
Ciekawe, że armia ubrana jest głównie Tropical Jungle Fatigues. Daje to kamuflaż, ale raczej nie zapewnia ochrony. Pewnie dlatego ciężej, niż zwykle, jest ich wypatrzyć. Autor pisał, że armia może też posiadać pancerze z kewlaru lub twaronu, ale raczej nie należy spodziewać się rzeczy typu Dyneema czy Spectra. To oznacza, że można by używać HP ammo.
Dzień 2. Użyłem jedynej torby lekarskiej, by wyleczyć zwiadowcę. Reszta musi sobie radzić sama, bez medykamentów. Postanowiłem spędzić dzień w Omercie na leczeniu. W sumie obecnie mam 14 zawodników, więc mógłbym pojechać z 7 zdrowymi dalej, ale to w większości pomocnicy. Ściągnąłem paru nowych (np. Elroy - szpieg, Leon - dowódca). Jakichś 4 dobrych by się uzbierało. Nie sądzę by Flo, Lance czy Gasket byli już gotowi na strzelanki. Zwykle biorę drugi zespół, by zrobić z cieniasów twardzieli, ale to dopiero drugi dzień, więc się nie zrobili. Chyba z 4 osoby narzekały na Gasketa, to go przesunąłem do drugiej dzielnicy w Omercie. Akurat zdążył przed wizytą 20 żołnierzy. To tego momentu udało mi się wyszkolić 20 milicjantów, więc razem z 8 miejscowymi rebeliantami i Gasketem stawili zdecydowany opór; )
Moja pierwsza bitwa zakończona pyrrusowym zwycięstwem. Bitwę przeżył tylko Gasket. Na koncie ma teraz 5 zabitych przeciwników Fakt, że tylko dobijał po milicji, ale nieźle mu poszło. Wylądował z Itaką 37, ale tym za wiele nie zdziałał. Na szczęście znalazł porzucony Armalon AL30c (zasięg 30) i mógł nawiązać kontakt z przeciwnikiem. Rebelianci traktowani są jak najemnicy, więc w tabeli poniżej widnieje 8 martwych najemników. Można im wydawać polecenia, jak milicji. Jednak nie ingerowałem w przebieg bitwy poza sterowaniem Gasketem.
Krótkie podsumowanie drugiego dnia przed południem wskazuje, że od wylądowania zginęło 12 rebeliantów, rannych zostało 15 najemników i/lub rebeliantów. Za to dorwaliśmy 82 żołnierzy, w tym 14 eliciarzy.
Sytuacja więc wygląda tak: 1. mamy dobrych zawodników i możemy sobie ściągnąć praktycznie każdego (jak pisałem opuściłem teraz warunek nr 3) 2. oni cisną nas niemiłosiernie i do Drassen i tak szybko byśmy nie doszli 3. kasa jest, ale kasą się nie załatwi tematu, jeśli nie ma dostępu do internetu 4. brakuje ludzi do walki, bo wszyscy prawie liżą rany 5. nie brakuje karabinów: mamy własne dobre i kupę równie dobrych zdobycznych, ale samymi karabinami się nie wygra
Taki mały opis początku rozgrywki. Ciąg dalszy pewnie nastąpi.
_________________
Piszę poprawnie po polsku.
|
|